Rzecznik MSZ Paweł Wroński zapowiedział, że Rada Ministrów odniesie się do decyzji Donalda Trumpa o wstrzymaniu pomocy dla Ukrainy. - Jest potrzeba powrotu do rozmów ukraińsko-amerykańskich - powiedział szef resorty obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Wiceminister obrony Cezary Tomczyk ocenił z kolei, że decyzja amerykańskiej administracji to "zła wiadomość".
Przedstawiciel Białego Domu potwierdził w poniedziałek, że prezydent Donald Trump wstrzymał wszelką pomoc wojskową dla Ukrainy, "by upewnić się, że przyczynia się ona do rozwiązania" konfliktu.
Zaledwie kilka godzin wcześniej o wstrzymanie pomocy dla Ukrainy Trump był pytany przez dziennikarzy na konferencji. - Nawet o tym (wstrzymaniu pomocy) jeszcze nie rozmawiałem. Jeśli chodzi o teraz, zobaczymy, co się stanie. Dzieje się wiele rzeczy - odpowiedział.
Decyzja zapadła po piątkowym spotkaniu prezydenta Ukrainy i USA w Waszyngtonie. W trakcie rozmów w Gabinecie Owalnym doszło do kłótni, a Zełenski przed czasem opuścił Biały Dom. Trump zarzucił mu m.in., że powinien być "bardziej wdzięczny" za pomoc okazaną przez amerykańską administrację.
Z kolei wiceprezydent USA J.D. Vance w wywiadzie dla Fox News postawił warunek, że powrót do rozmów z Ukrainą będzie możliwy, jeśli prezydent Ukrainy "zaangażuje się w proces pokojowy" i przedstawi "poważne propozycje".
Rzecznik MSZ: do decyzji Waszyngtonu odniesie się Rada Ministrów
Stanowisko resortu spraw zagranicznych przedstawił rzecznik MSZ Paweł Wroński. Przekazał on, że decyzja administracji Trumpa jest "bardzo istotna", a sytuacja jest "bardzo poważna". - Została ona podjęta bez żadnych informacji ani konsultacji - ani z sojusznikami NATO, ani z grupą Ramstein, zajmującą się wsparciem walczącej Ukrainy - podkreślił. - Do tej decyzji odniesie się obradująca właśnie Rada Ministrów. Z wypowiedzi przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen wynika, że będzie to również temat dyskusji na zbliżającej się Radzie Europejskiej - dodał.
Wroński dodał, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski "jest w stałych konsultacjach z naszymi sojusznikami, nie tylko europejskimi". Podał przy tym za przykład niedawną wizytę szefa polskiej dyplomacji w Japonii.
We wtorek szef ukraińskiej dyplomacji Andrij Sybiha poinformował, że rozmawiał z Radosławem Sikorskim, a tematem rozmowy miała być "koordynacja wysiłków dyplomatycznych, aby przybliżyć prawdziwy i sprawiedliwy pokój dla Ukrainy".
"Omówiliśmy również dalsze kroki w celu wzmocnienia naszego wspólnego bezpieczeństwa. Jestem wdzięczny Polsce za jej stałe zaangażowanie i wsparcie dla Ukrainy" - napisał Sybiha na platformie X.
Kosiniak-Kamysz: to nie jest dobra wiadomość
Minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz podczas konferencji w Przasnyszu został zapytany, jak ocenia decyzję administracji Trumpa. - To nie jest dobra wiadomość. To jest zawsze sytuacja, w której nasze wysiłki muszą być jeszcze większe. Naszą strategią jest trzymanie Rosji jak najdalej stąd, a trzymanie Rosji jak najdalej stąd, to jest wspieranie Ukrainy. I Polska realizuje misję wsparcia dla Ukrainy - powiedział.
Jak dodał, "kto tego nie rozumie, jest w daleko idącym błędzie, po prostu działa przeciwko Polsce". Według Kosiniaka-Kamysza, im bardziej Ukraina walczy i jest nastawiona na bronienie się, tym bardziej "zużywa to zagrożenie, które jest przeciwko nam, czyli zużywa siły zbrojne Federacji Rosyjskiej".
- Chciałbym, żeby ta tymczasowość (decyzji - red.) była jak najkrótsza. Jest potrzeba powrotu do rozmów ukraińsko-amerykańskich. Trzeba wspierać nasze relacje transatlantyckie, trzeba budować większą siłę Europy - stwierdził szef resortu obrony.
Zaznaczył również, że wierzy w to, że "czas przeglądu tej pomocy nie będzie trwał zbyt długo".
Tomczyk: osłabienie Ukrainy nie działa na rzecz polskiego bezpieczeństwa
Wiceminister obrony Cezary Tomczyk pytany we wtorek w Radiu ZET, czy wstrzymanie pomocy wojskowej dla Ukrainy przez Stany Zjednoczone doprowadzi do pokoju, ocenił, że "to trudne pytanie", bo "nie wiemy, jak będzie to wyglądało w przyszłości". - Uważam, że wstrzymanie pomocy jest oczywiście złą wiadomością - zaznaczył Tomczyk.
- Jaka będzie sytuacja w kwestii budowania pokoju, to dopiero przed nami - dodał. - To fakt, że jeśli Ukraina nie będzie miała zdolności, to automatycznie będzie się obniżało polskie bezpieczeństwo – mówił wiceszef MON.
Według szefa resortu obrony największym zagrożeniem dla NATO jest Rosja i o tym mówi oficjalna doktryna Sojuszu. – I wszystko, co zmierza w kierunku wzmocnienia Rosji, a osłabienia Ukrainy nie działa na rzecz polskiego bezpieczeństwa – dodaje minister Tomczyk.
Podkreślił również, jak bardzo Polsce zależy na tym, by wojna się zakończyła. - To w interesie całego świata. A w głębokim interesie Polski jest to, by pokój był sprawiedliwy, by nie było za kilka lat sytuacji, że Rosja ponownie będzie chciała napaść Ukrainę czy kraj europejski – komentował.
Hołownia: czas działać
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia, odnosząc się we wtorek do decyzji amerykańskiego rządu, ocenił na platformie X, że "decyzję Waszyngtonu Europa musi przyjąć mobilizacyjnie". "Zbrojenia, sankcje, pomoc Ukrainie w obronie przed Putinem. Za co? Za rosyjskie aktywa zamrożone w Europie. Francjo, Niemcy - to nie czas na wahania. Europo, czas działać już teraz" - dodał Hołownia.
Siemoniak: nie ma na co czekać
Do decyzji Waszyngtonu odniósł się także minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak. "Nikt nie mówił, że doprowadzenie do zakończenia wojny w Ukrainie będzie prostym i szybkim procesem" - napisał w portalu X. Wspomniał też o roli Polski i Europy. "Polega na utrzymaniu transatlantyckiej jedności Zachodu, siły NATO na czele z USA oraz potencjału Unii Europejskiej" - ocenił szef MSWiA.
"Europa musi mocno ruszyć do ofensywy. Nie ma na co czekać. Bezpieczeństwo, Europo!" - zaznaczył Siemoniak.
"Niebezpieczny sygnał"
We wtorek o decyzję administracji Trumpa był pytany poseł Paweł Śliz z Polski 2050. W rozmowie z dziennikarką TVN24 Małgorzatą Mielcarek przyznał, że to "bardzo niebezpieczny sygnał", który jest tylko i wyłącznie ku radości Władimira Putina, a niebezpieczny dla Polski, niebezpieczny dla Europy.
- Europa musi stanąć na wysokości zadania i wesprzeć Ukrainę, bo Ukraina walczy, ale walczy u siebie, z dala od Unii Europejskiej. Pamiętajmy o tym, że wzmocnienie teraz Putina może być olbrzymią szkodą dla całej Europy za pięć lub dziesięć lat - zauważył.
Dopytywany o to, jaki sygnał powinien popłynąć z Polski w związku z decyzją Waszyngtonu, ocenił, że "sygnał z naszej polskiej strony jest dość jednoznaczny od samego początku". - Polska zawsze wspierała Ukrainę. Od pierwszych dni wojny przez Polskę przychodziło najwięcej wsparcia dla Ukrainy, tego amerykańskiego, ale także tego europejskiego, które jechało na Ukrainę, więc Polska - myślę, że dalej będzie twardo stała za Ukrainą - stwierdził.
Z kolei w ocenie wiceprzewodniczącego klubu Lewicy Tomasza Treli "potrzebujemy konkretnych działań". - Gdyby iść drogą Polski, że Polska wydaje blisko pięć procent PKB, blisko 190 miliardów złotych, gdyby tak zrobiły inne kraje NATO, które są w Europie, dzisiaj sytuacja byłaby zupełnie inna. Donald Trump w moim przekonaniu też inaczej by się zachowywał - przekonywał.
Zembaczyński z "rozczarowaniem" patrzy na Trumpa
Poseł Koalicji Obywatelskiej Witold Zembaczyński stwierdził w Sejmie, że z "rozczarowaniem" patrzy na działania Donalda Trumpa. - Rozścielił Putinowi do Ukrainy czerwony dywan, a teraz zastawił mu jeszcze szwedzki stół, bo terytorium Ukrainy bez zachodniej broni będzie dla Rosji szwedzkim stołem - skomentował.
- To jest poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski, ponieważ Ukraina to jest nie tylko bufor, powiedziałbym, terytorialny, ale przede wszystkim bufor militarny przed napaścią Rosji na dalszą część Zachodu - podkreślił.
Nawrocki: to wynik braku wdzięczności Zełenskiego
Kandydat Prawa i Sprawiedliwości w wyborach prezydenckich Karol Nawrocki we wtorek w Polsat News mówił z kolei, że wstrzymanie pomocy "to zła informacja dla Ukrainy i dla naszego regionu świata, ale jest ona wynikiem braku wdzięczności prezydenta Zełenskiego i braku umiejętności prowadzenia polityki międzynarodowej".
Zapytany, czy nie odbiera tej decyzji prezydenta USA krytycznie, odparł, że przede wszystkim widzi problem w prezydencie Zełenskim. - Trump jest twardym negocjatorem, znamy tę poetykę negocjacji prezydenta Stanów Zjednoczonych i wydaje mi się, że wysłał on w tym momencie ostatni sygnał do prezydenta Zełenskiego, że musi lepiej traktować swoich partnerów - powiedział kandydat PiS.
Wyraził też nadzieję, że mamy do czynienia tylko z chwilowym kryzysem relacjach dyplomatycznych.
Źródło: Radio ZET, PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/JIM LO SCALZO