"Najbardziej interesują mnie kulisy" - mówił w wielu swoich wywiadach Aaron Sorkin, twórca między innymi "Miłości w Białym Domu" i "Prezydenckiego pokera". Dla wielu filmowców opowiadających o ludziach władzy głównym celem było ujawnienie tego, co Otto van Bismarck, obok robienia kiełbasy, miał uznawać za warte ukrywania przed opinią publiczną - tego, jak się robi politykę.
O ile jednak w przypadku demokratycznych wyborów znakomita część kampanii i działań kandydatów odbywa się w świetle dnia przy włączonych kamerach, o tyle papieskie konklawe z definicji owiane jest tajemnicą. Jeśli odrzeć całą procedurę z warstwy duchowej, to jakby zorganizować niejawne posiedzenie Sejmu, jakie zwołuje się w sprawach objętych tajemnicą państwową, unieważnić podziały na partie tak, żeby nikt nie był związany partyjną dyscypliną i w całkowitym sekrecie wybrać Marszałka Sejmu. Gdy więc zamykają się drzwi do Domu Świętej Marty, gdy dziennikarskie źródła zawodzą w opisie zakulisowej rzeczywistości, obraz - albo może raczej fresk - tego, co dzieje się w Kaplicy Sykstyńskiej, z pietyzmem odmalować może jedynie popkultura.
Konklawe vs "Konklawe"
Lubujący się w czarnym humorze internauci, zaraz po śmierci papieża Franciszka, zaczęli rozpowszechniać żart, jakoby była to najlepsza akcja promocyjna filmu, który choć zniknął z kin, to właśnie wchodził do cyfrowej dystrybucji i na rynek blu-ray. Bazujące na powieści Roberta Harrisa "Konklawe", w reżyserii Edwarda Bergera, zaczęło bowiem być oglądane na całym świecie jeszcze chętniej niż dwa miesiące wcześniej, gdy wciąż trwała jego oscarowa kampania. Ostatecznie, pomimo siedmiu nominacji, zdobył tylko jedną statuetkę, ale wiele wskazuje, że na lata będzie punktem odniesienia dla tego, co 7 maja rozpocznie się w sercu Watykanu.
Zwycięzca może być tylko jeden
- głosi symboliczny plakat filmu, na którym za kardynałem Thomasem Lawrence'em, dziekanem Kolegium Kardynałów, trzymającym charakterystyczną niewielką karteczkę z nazwiskiem potencjalnie przyszłego papieża, stoi odwróconych od siebie dwóch duchownych też biorących udział w tytułowym głosowaniu. Pierwszy to Joseph Tremblay, tyleż charyzmatyczny, co przebiegły konserwatysta; drugi to Aldo Bellini, liberał chcący kontynuować reformy zapoczątkowane przez zmarłego papieża. Kardynałowie muszą więc zdecydować nie tylko, na kogo postawić, ale też w którą stronę powinien zmierzać Kościół jako instytucja. Taki wybór przynajmniej sugerują twórcy filmu; pytanie: czy przed podobnym dylematem kardynałowie stoją w rzeczywistości?
- Patrzenie na konklawe jako wydarzenie polityczne, opisywanie podziału na kardynałów konserwatywnych i liberalnych, nie ma zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Pomija się w tym rozumowaniu prawdziwą naturę konklawe, a podziały wśród kandydatów rysuje się zbyt ostro. One rzeczywiście są, istnieją napięcia. Tylko to bardziej jest różnica zdań niż konflikt - objaśnia w rozmowie z TVN24+ ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik Archidiecezji Warszawskiej i autor książki "Konklawe. Tajemnice wyborów papieskich".