"Albo Trump, albo wycieczki do USA nie będzie". Ujawniamy kulisy

Szeligi pod Warszawą 02.03.2025, konferencja programowa kandydata Karola Nawrockiego
"Albo Trump, albo wycieczki do USA nie będzie". Ujawniamy kulisy
Źródło: TVN24

O spotkaniu wiedziały cztery osoby: Kaczyński, Nawrocki, Bielan i Szefernaker. Bali się wycieku informacji ze sztabu i bali się, że Trump w ostatniej chwili wszystko odwoła. - Kaczyński postawił warunek: albo rozmowa w Białym Domu z Donaldem Trumpem, albo nie ma sensu tracić czasu i w tak ważnym momencie kampanii lecieć za ocean - mówi nam polityk PiS-u. Jak zorganizowano spotkanie? Jak przekonano ludzi Trumpa? I jak wyglądała wizyta? O tym w programie "Podcast polityczny" w TVN24+ mówili Arleta Zalewska i Konrad Piasecki.

Tylko tego jednego dnia Donald Trump zwołał posiedzenie Gabinetu z okazji 100 dni urzędowania. To tam, w obecności mediów, przez dwie godziny przepytywał swoich ministrów. Poza tym wygłosił przemówienie z okazji Narodowego Dnia Modlitwy, negocjował ważne dla siebie zmiany podatkowe. Wyrzucił z pracy doradcę do spraw bezpieczeństwa Mike'a Waltza, a około godziny 17 wyleciał na spotkanie z absolwentami Uniwersytetu w Alabamie. To wszystko działo się w czwartek 1 maja i praktycznie przez cały ten czas Karol Nawrocki i jego ekipa byli w Białym Domu, a prezydenccy urzędnicy mieli ich prowadzić do różnych sal i sekretariatów, gdzie czekali na kolejne punkty wizyty.

Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, do ostatniej chwili polscy politycy nie mieli pewności, czy do spotkania na pewno dojdzie. Czy na przykład jakaś ważna rozmowa telefoniczna albo kolejne spotkanie nie spowodują, że mimo uzgodnień z ludźmi Trumpa - spotkanie pod hasłem "Nawrocki" zniknie z kalendarza, a wraz z nim szansa na jedno z najważniejszych dla kandydata PiS-u zdjęć tej kampanii.

Walka o uścisk Trumpa

Jak tylko okazało się, że to Donald Trump będzie 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych, politycy PiS-u zaczęli snuć plany i marzyć o spotkaniu Trumpa z ich kandydatem. Wtedy jeszcze nie było pewności, kto nim będzie. Pierwszym pomysłem na wylot do USA, który zresztą bardzo szybko upadł, było wysłanie popieranego przez PiS kandydata na uroczystość zaprzysiężenia Trumpa na prezydenta. Tam jednak nie było żadnych szans, nie tylko na rozmowę, ale choćby na znalezienie się w jednym budynku z Trumpem.

Pomysł numer dwa dotyczył konferencji konserwatystów CPAC w Waszyngtonie. To spotkanie liderów, polityków, ludzi biznesu i zwolenników identyfikujących się z ruchem MAGA. Konferencja odbywała się w lutym i był tam podobno nawet pomysł, by Karol Nawrocki, podobnie jak na przykład Mateusz Morawiecki - mógł tam wystąpić na scenie jako gość. Ale i ten plan szybko trafił do kosza.

Przypomnijmy, to tam prezydent Andrzej Duda w dość osobliwy sposób, kręcąc się po sali, wyczekiwał na spóźniającego się Donalda Trumpa. Ostatecznie prezydenci i ich doradcy spotkali się i rozmawiali kilkanaście minut w kuluarach konferencji. 

Amerykanie sprawdzają Nawrockiego

Przez pierwsze miesiące kampanii wyborczej w Polsce odpowiedzialni za te rozmowy współpracownicy Trumpa mieli sprawdzać kandydata PiS-u, mieli badać jego szanse w wyborach i poparcie w sondażach. Jak wynika z naszych rozmów z politykami PiS-u, mniej więcej 3-4 tygodnie temu, gdy notowania Karola Nawrockiego zaczęły nieco rosnąć, a w europejskich stolicach coraz głośniej dyskutowano o potrzebie coraz głębszej integracji i współpracy państw Unii Europejskiej w kwestiach bezpieczeństwa, z Waszyngtonu przyszedł sygnał, że pojawiła się szansa na rozmowę Trumpa z Nawrockim. Ruszyły przygotowania i dopinanie szczegółów. Jak wynika z naszych informacji, prezydent Andrzej Duda nie miał bezpośredniego wpływu i nie pomagał w organizacji wizyty.

Po co Trumpowi fotka z Nawrockim?

W otoczeniu Donalda Trumpa panuje przekonanie, że to najważniejsze wybory w Europie w tym roku. Po wyborach w Niemczech, a przed wyborami prezydenckimi we Francji to Warszawa skupia ich uwagę w tej części świata.

Gdy pytamy więc polityków, znających kulisy tej wizyty, dlaczego Donald Trump zgodził się poprzeć kandydata prawicy, który jednocześnie nie jest liderem sondaży, słyszymy, że jeśli amerykański prezydent ma szanse mieć w Warszawie "swojego człowieka", czyli przedstawiciela partii, która jest bardziej proamerykańska niż prounijna, a wręcz antyunijna, to taką partię będzie wspierał. 

Przytaczając swoje nieoficjalne rozmowy z politykami PiS-u, twórcy "Podcastu politycznego" Arleta Zalewska i Konrad Piasecki ujawniają, że Karol Nawrocki wraz ze swoją ekipą spędził w Białym Domu ponad 7 godzin, robiąc sobie przerwę na konferencję prasową i spotkanie z dziennikarzami. Oprócz tego, że wziął udział w Narodowym Dniu Modlitwy, gdzie przez krótką chwilę rozmawiał i robił sobie zdjęcia z amerykańskimi politykami, miał spotkać się też z kongresmenami w tym przewodniczącym Komisji Sądownictwa Izby Reprezentantów Jimem Jordanem.

To on, według naszych informacji, miał rozmawiać z Karolem Nawrockim o sytuacji w Polsce. Miał pytać o kwestię wstrzymanych subwencji dla Prawa i Sprawiedliwości, o sytuację prawicowych telewizji oraz o prowadzone przez prokuraturę rozliczenia dotyczące polityków poprzedniej władzy.

Kulminacyjnym momentem wizyty Karola Nawrockiego w Białym Domu było oczywiście wejście do Gabinetu Owalnego. Jak wynika z naszych ustaleń, najpierw jeden z doradców Trumpa przedstawił mu Nawrockiego. Potem przywitał się i kilka słów miał powiedzieć Trump.

Obaj krótko rozmawiali o wyborach prezydenckich w Polsce i to wtedy Trump miał powiedzieć: "You will win". Panowie - co przy takich spotkaniach jest normą - mieli podkreślić wagę polsko-amerykańskich relacji i wtedy zrobić sobie wspólne zdjęcie. Na miejscu był jedynie fotograf Białego Domu. Wszystko miało trwać nie więcej niż 10 minut. 

Ile warte w wyborach jest zdjęcie z Trumpem?

Politycy PiS-u dużo ryzykują, sięgając i wracając do Polski z poparciem prezydenta Donalda Trumpa. To nieprzewidywalny polityk, który jednego dnia mówi o przyjaźni z Władymirem Putinem i ogłasza cła na większość importu z Unii Europejskiej, żeby po kilku tygodniach powiedzieć: "teraz jestem po stronie Zełenskiego" i podpisać z Ukrainą porozumienie w sprawie wydobycia surowców i minerałów ziem rzadkich.

Nawrocki i jego ludzie liczą jednak na to, że nawet sceptyczni i źle oceniający Trumpa Polacy to w ich kandydacie dostrzegą szanse na dobre relacje z nową amerykańską administracją. Tyle że rzeczywistość jest inna, jest jasna i jest brutalna. Trump kieruje się w kontaktach z zagranicznymi partnerami interesem, a nie sympatią. I nawet podobno świetne relacje z prezydentem Andrzejem Dudą ostatecznie nie mają wpływu na politykę Trumpa na przykład wobec Ukrainy. 

Nie zmienia to faktu, że doprowadzenie nawet do krótkiego spotkania z amerykańskim prezydentem to sukces sztabu Nawrockiego. Politycy PiS-u pokazali, że mają relacje z administracją Trumpa i że potrafią być w tych kontaktach skuteczni - co oczywiście wywołało entuzjazm w ich partii i chwilową nerwowość w sztabie kontrkandydata.

Po wiecu w Lublinie w ostatnią niedzielę zapytaliśmy Rafała Trzaskowskiego, jak ocenia spotkanie, odpowiedział krótko: rewelacyjnie. Wiemy, że w jego otoczeniu trwają narady, czy Trzaskowski powinien spotkać się z Barackiem Obamą. Były prezydent przyleci do Poznania na konferencję Impact25 tuż przed pierwszą turą wyborów. Na razie większość sztabowców jest na nie, uważając, że takie spotkanie Trzaskowskiemu nie jest potrzebne, ale ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła.

Macie pytania do autorów "Podcastu politycznego"? Chcielibyście, żebyśmy odpowiedzieli na nie w kolejnych odcinkach? Komentujcie nasz podcast w mediach społecznościowych i wpisujcie pytania. Odpowiemy.

Czytaj także: