Hollywood zareagowało na zapowiedź Trumpa

Widok na napis Hollywood na zboczu góry Lee w Los Angeles
Kontenery utknęły w porcie w Los Angeles po zapowiedzi Donalda Trumpa w sprawie ceł w przemyśle filmowym
Źródło: Reuters

Donald Trump, zapowiadając wprowadzenie stuprocentowych ceł na filmy produkowane poza Stanami Zjednoczonymi twierdził, że decyzja ta ma "naprawić błędy jego poprzedników". Amerykański przemysł filmowy i finansowy zareagował niedowierzaniem i oburzeniem.

Kluczowe fakty:
  • Donald Trump oznajmił, że upoważnił Departament Handlu do natychmiastowego rozpoczęcia procesu nakładania stuprocentowych ceł na wszystkie filmy wyprodukowane za granicą USA.
  • Głos w tej sprawie, w rozmowie z CNN, zabrali przedstawiciele amerykańskiej branży filmowej.
  • Administracja analizuje wszystkie możliwe opcje - przekazał rzecznik Białego Domu Kush Desai.

Według doniesień CNN, wielu dyrektorów studiów filmowych i platform streamingowych wyraziło swoje oburzenie po zapowiedzi Donalda Trumpa w sprawie wprowadzenia stuprocentowych ceł na filmy produkowane poza USA. "Uważają, że prezydent nie wziął pod uwagę konsekwencji swojej propozycji, która może doprowadzić do upadku kultowej branży" - relacjonuje CNN.

- Na pierwszy rzut oka to szokujące i oznaczałoby niemal całkowite wstrzymanie produkcji. Jednak w rzeczywistości prezydent nie ma jurysdykcji, by to zrobić, a egzekwowanie takiego prawa byłoby niezwykle skomplikowane - twierdzi anonimowy przedstawiciel branży w rozmowie z CNN.

Widok na napis Hollywood na zboczu góry Lee w Los Angeles
Widok na napis Hollywood na zboczu góry Lee w Los Angeles
Źródło: Pandora Pictures / Shutterstock

Obawy o paraliż przemysłu filmowego

Inne źródła sugerują CNN, że Trump próbuje w ten sposób zainicjować debatę na temat realnego problemu, czyli niekontrolowanej produkcji za granicą, która pozbawiła pracy wielu amerykańskich filmowców i telewizyjnych specjalistów.

- W obecnej formie cła nie mają sensu - stwierdził Jay Sures, wiceprezes United Talent Agency w wywiadzie dla CNN.

- Amerykańscy aktorzy i reżyserzy zazwyczaj preferują pracę w kraju. Jednak faktem jest, że studiom filmowym bardziej opłaca się wysłać całą ekipę za granicę, opłacić hotele, ponieważ koszty pracy, brak ulg podatkowych i możliwości produkcyjne za granicą są nieporównywalnie niższe - wyjaśnił Sures.

Jego zdaniem wprowadzenie ceł mogłoby sparaliżować przemysł filmowy, który po serii strajków i spadku produkcji znajduje się w trudnej sytuacji.

Wątpliwości co do realności wdrożenia planu

W poniedziałek rzecznik Białego Domu Kush Desai wyjaśnił, że choć ostateczne decyzje w sprawie ceł na zagraniczne produkcje filmowe jeszcze nie zapadły, administracja analizuje wszystkie możliwe opcje. "Jej celem jest realizacja dyrektywy prezydenta Trumpa, mająca na celu ochronę bezpieczeństwa narodowego i gospodarczego naszego kraju jednocześnie czyniąc Hollywood znów wspaniałym" - przekazał.

Źródła branżowe wyrażały w rozmowach z CNN wątpliwości co do realności wdrożenia planu. Filmy jako własność intelektualna są usługą, a nie towarem, a usługi zazwyczaj nie podlegają cłom. Ponadto twierdzenie Trumpa, że zagraniczna produkcja filmowa stanowi "zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego", może nie przetrwać konfrontacji z prawem.

Wpis Trumpa

W niedzielnym wpisie na platformie Truth Social Donald Trump stwierdził, że "amerykański przemysł filmowy umiera bardzo szybko". "Inne kraje oferują wszelkiego rodzaju zachęty, aby odciągnąć naszych filmowców i studia od Stanów Zjednoczonych" - napisał.

Według Trumpa, jest to "skoordynowany wysiłek, stanowiący zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego".

"Upoważniam Departament Handlu i Przedstawiciela Handlowego Stanów Zjednoczonych do natychmiastowego rozpoczęcia procesu nakładania 100-procentowego cła na wszystkie filmy przywożone do naszego kraju, które zostały wyprodukowane za granicą" - oznajmił Trump.

Czytaj także: