- Nikt się nie znalazł, żeby oddać prawdę tego, co się działo w Stoczni Gdańskiej w 80', zróbmy to i pokażmy naszym dzieciom jak było. Pokażmy Wałęsę tak, jak na to zasługuje - apelowała w "Kropce nad i" Henryka Krzywonos. Uczestniczka strajku w stoczni stwierdziła, że nie rozumie "nagonki na Lecha Wałęsę" i mu współczuje.
Powodem do dyskusji była książka Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii". Historycy IPN twierdzą, że Lech Wałęsa współpracował w latach 70-tych z SB. Henryka Krzywonos powodów ich działania nie rozumie. - Ja nie wiem o co tu chodzi, wszystko, co słyszę mnie bulwersuje, jakie to ma znaczenie po tylu latach? Wybraliśmy Lecha Wałęsę na przywódcę "Solidarności", potem zrobił wiele dla polski i szanujmy go - apelowała jedna z bohaterek opozycji w czasach PRL.
"Redukowanie historii Wałęsy do epizodu, to aberracja"
Podobnie uważa inny gość Moniki Olejnik, Paweł Śpiewak. – Chciałbym wiedzieć wiele o Wałęsie, ale nawet jeśli się coś działo w latach 70-tych, to tylko fragment. Wałęsa to 40 lat historii Polski, więc redukowanie losu Lecha Wałęsy do jednego incydentu jest aberracją - stwierdził socjolog.
Ściśle polityczne motywy działania historyków IPN widzi Ireneusz Krzemiński. - Chciałbym, aby na podstawie tych samych dokumentów ktoś napisał kontr książkę - zauważył autor książki "Solidarność. Projekt polskiej demokracji". - Ta książka jest efektem osobistej nienawiści grupy ludzi, bo to, co się wydarzyło nie umniejsza jego olbrzymiego wkładu w naszą wolność - stwierdził.
- Pan Kurtyka jest tak zaangażowany politycznie, ma tak jednoznaczną ideologię, że mnie to nie dziwi - dodał.
"Dlaczego nie mówili tego wcześniej?"
Henryka Krzywonos podchodzi do publikacji bardzo osobiście. - Wiem jedno, nikt nie ma prawa cofać się do tamtych lat, ponieważ wtedy tego nie mówili. Dlaczego teraz powstała ta nagonka? - pytała. - Jestem zszokowana tą sytuacją. Zaraz się okaże, że wszyscy byli Sb-kami, a ja tego nie chcę, bo znam tych ludzi i byli w porządku i wszystkich szanuje - dodała.
Paweł Śpiewak zaznaczył, ze obecna sytuacja jest także wynikiem tego, ze powstało tak niewiele rzetelnych książek o "Solidarności". - Nie ma książek pokazujących portrety bohaterów. Działamy w pustej przestrzeni faktograficznej, która jest teraz zagłuszona przez jedną stronę - zaznaczył.
- Pytanie o biografię Wałęsy jest pytaniem o wielki dramat i wielką drogę, którą on odbył, bo te przypuszczenia był czy nie był, to przypuszczenia. Nie potrafimy opowiedzieć historii człowieka, który z małej wioski, który ma swoja drogę i robi wielkie rzeczy - dodał Śpiewak.
Absurdalne tezy książki
- Ta książka ma pokazać jak to Wałęsa był na sznurku służb specjalnych, które skonstruowały III RP, które wystając zza pleców skłoniły do stworzenia tej skorumpowanej Polski, to jest teza absurdalna. Ta interpretacja jest podporządkowana celom polityki bieżącej - stwierdził Krzemiński.
- A może ma też na celu wykazanie nieznanych bohaterów "S" Jarosława Kaczyńkiego, Lecha Kaczyńkiego, o których ja w życiu nie słyszałem, że tworzyli ten ruch - dodał ironicznie.
Paweł Śpiewak stwierdził, że obecna sytuacja jest spowodowana brakiem dobrej ustawy lustracyjnej i otwarcia archiwów.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24