Prezes PiS Jarosław Kaczyński nie może się pogodzić z tym, że jego formacja straciła władzę i podejmuje działania naprawdę irracjonalne - oceniła w "Faktach po Faktach" marszałkini Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska. Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk poinformował w piątek, że jego partia kieruje pismo w sprawie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika do instytucji Unii Europejskiej.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Arkadiusz Mularczyk przekazał w piątek, że klub PiS kieruje pismo do przewodniczących Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego oraz europejskiej rzeczniczki praw obywatelskich, w którym podnosi sprawę Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. - Bezprawne zatrzymanie, aresztowanie, pozbawienie mandatu przez marszałka Sejmu pana Hołownię, ale także tortury, jakie miały miejsce wobec ministra Mariusza Kamińskiego, muszą spotkać się z reakcją opinii międzynarodowej - stwierdził Mularczyk.
W czwartek w Sejmie prezes PiS Jarosław Kaczyński twierdził, że wobec Kamińskiego i Wąsika stosowano tortury i zapowiedział, że jego partia zwróci się w tej sprawie do unijnych instytucji. - Jestem przekonany, że to osobista decyzja Tuska i on osobiście powinien za tortury w Polsce odpowiadać - mówił Kaczyński.
Kidawa-Błońska: Kaczyński podejmuje działana irracjonalne
Marszałkini Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska, odnosząc się do tej kwestii w "Faktach po Faktach", powiedziała, że "prezes nie może się pogodzić z tym, że jego formacja straciła władzę i straciła ją dlatego, że tego chcieli Polacy".
- Ponieważ nie chce (Kaczyński - red.) się z tym pogodzić, podejmuje działania naprawdę irracjonalne, bo tego typu skargi kierowane do instytucji europejskich tak naprawdę ośmieszają prezesa jako człowieka, ośmieszają formację, której przewodzi i pokazują, że to są działania niedorzeczne i niezgodne z jakimikolwiek zasadami - oceniła Kidawa-Błońska.
- Ja przypominam, że kiedyś mówił, że to Platforma czy partie demokratyczne kierują swoje uwagi o stanie naszego państwa do Europy, a on robi dokładnie to samo, tylko w sposób irracjonalny, bo skarżenie się, że w Polsce są więźniowie polityczni, pokazywanie swoich kolegów partyjnych jako więźniów politycznych, przez nikogo nie jest traktowane poważnie, a tak naprawdę traci na tym autorytet naszego kraju - mówiła marszałkini Senatu.
20 grudnia 2023 roku Sąd Okręgowy w Warszawie prawomocnie skazał Kamińskiego i Wąsika na dwa lata pozbawienia wolności za przekroczenie uprawnień w związku z tzw. aferą gruntową z 2007 roku. 9 stycznia obaj politycy trafili do zakładów karnych. We wtorek, 23 stycznia, prezydent Andrzej Duda poinformował o ich ułaskawieniu, wieczorem tego dnia obaj politycy opuścili więzienia.
Kidawa-Błońska o projekcie w sprawie tabletki "dzień po"
Kidawa-Błońska odniosła się też do projektu ustawy w sprawie tabletki "dzień po". Przewiduje dostęp do antykoncepcji awaryjnej, czyli tzw. pigułki "dzień po", bez recepty dla osób, które ukończyły 15 lat. Prowadzący program Piotr Marciniak zauważył, że marszałek Sejmu Szymon Hołownia zastanawia się, czy tabletka powinna być dostępna bez recepty dla osób powyżej 15. roku życia, czy może jednak powyżej 18.
- Jeżeli korzysta się z tej pigułki, ważne jest, żeby ona była przyjmowana jak najszybciej. Jeśli wydłużymy ten czas, jeżeli trzeba będzie iść po receptę, jeżeli będzie trzeba iść z osobą dorosłą, może stać się tak, że dziewczyny nie zdążą tej pigułki zażyć - powiedziała marszałkini.
- Wydaje mi się, że skoro dopuszczamy (tabletkę - red.), konsultując to z lekarzami, patrząc, jak to jest rozwiązane w innych krajach, że wiek 15 lat to jest ten wiek bezpieczny, żeby to nie zaszkodziło młodej osobie, a poza tym naprawdę zależy nam, żeby nie było niechcianych ciąż, żeby nie było aborcji, ważne jest to, żeby ta pigułka była łatwo dostępna jak najszybciej - dodała Kidawa-Błońska.
Kidawa-Błońska: chętnie powtórzę moje słowa o wyborach kopertowych
Kidawa-Błońska pytana była także o wypowiedzi polityków PiS zasiadających w sejmowej komisji śledczej do zbadania tak zwanych wyborów kopertowych, którzy wskazywali na ostatnim posiedzeniu komisji, że marszałkini Senatu również powinna przed nią stanąć. W 2020 roku, gdy podczas pandemii COVID-19 miały zostać zorganizowane korespondencyjne wybory prezydenckie, Kidawa-Błońska była kandydatką wspieraną przez obóz Koalicji Obywatelskiej.
Kidawa-Błońska powiedziała, że ani ona, ani jej współpracownicy, których politycy PiS chcieliby wezwać przed komisję, nie podejmowali żadnych decyzji "finansowych ani żadnych zobowiązań" związanych z organizacją wyborów. - Byliśmy w opozycji. Natomiast mówiliśmy głośno jedną rzecz - ja na pewno to mówiłam - że takie wybory będą nielegalne i nieuczciwe, że wybory przeprowadzone w taki sposób w tym momencie pandemii będą niebezpieczne dla Polaków. Mówiłam o tym każdego dnia, że w takich wyborach Polacy nie powinni brać udziału - podkreśliła.
- Gdyby taka sytuacja się powtórzyła, mówiłabym dokładnie to samo - dodała marszałkini Senatu. Podkreśliła, że "chętnie powtórzy te słowa". Pytana o swoje słowa z czerwca 2020 roku o "wywaleniu" wyborów w maju 2020, Kidawa-Błońska odparła, że "wtedy mówienie o tym, że to jest niemożliwe, nieuczciwe, było jej obowiązkiem". - A gdy to upadło, mogłam powiedzieć, że przez mój protest, przez to, że niektórzy ludzie mówili, że to jest nie fair, te wybory się nie odbyły - dodała.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24