Piotr Ikonowicz, działacz społeczny i przedstawiciel Ruchu Sprawiedliwości Społecznej, poinformował, że w związku z coraz gorszą sytuacją epidemiczną jego Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej postanowiła ograniczyć przyjęcia interesantów tylko do osób zaszczepionych. W "Tak jest" w TVN24 tłumaczył, że podjął tę decyzję "w celu samoobronnym, nieagresywnym". Drugim gościem programu był Artur Jarczyński, właściciel jednej z warszawskich restauracji, do której także przyjmowane są tylko osoby zaszczepione.
"W związku z coraz gorszą sytuacją epidemiologiczną postanowiliśmy ograniczyć przyjęcia interesantów tylko do osób zaszczepionych. Pozostałym służymy przez telefon albo online" - napisał Ikonowicz w mediach społecznościowych.
Tłumacząc w tekście dla "Krytyki Politycznej" powody takiej decyzji, przekazał, że kierował się "przede wszystkim instynktem samozachowawczym". "Obserwując statystyki covidowe, a zwłaszcza statystykę zgonów w Polsce, po prostu zaczęliśmy się bać" - napisał.
"Zakażenia, zgony i zajęte łóżka w szpitalach to fakty. A z faktami nie ma sensu dyskutować. To, że jakaś część społeczeństwa podejmuje ryzyko nieszczepienia się, nie może oznaczać, że cała reszta ma obowiązek ponosić zdrowotne konsekwencje ich decyzji. Nie może być tak, że młodzi wolontariusze i wolontariuszki, którzy niosą na co dzień bezinteresowną pomoc bliźniemu, dostaną w zamian śmiertelnego wirusa, którego zaniosą potem dalej – do swoich rodzin, bliskich, dziadków" - napisał Ikonowicz.
Ikonowicz: nie gniewajcie się na nas, nasi niezaszczepieni, potrzebujący pomocy rodacy
Ikonowicz w tekście dla "Krytyki Politycznej" napisał, że jego decyzja ma także charakter polityczny.
"Tak, uważam, że państwo powinno za pomocą precyzyjnych regulacji nakłonić wątpiących do szczepienia się, a zaszczepionych chronić przed skutkami złych decyzji osób niezaszczepionych. Wiadomo, że PiS-owska władza nie poodejmuje stosownych kroków w obawie przed utratą części antyszczepionkowych wyborców. Żeby wygrać kolejne wybory, jest gotowa narazić na ciężką chorobę i śmierć setki swoich obywateli. Z tych samych powodów naraża też na śmierć migrantów na białoruskiej granicy" - napisał.
"Bardzo często, oceniając sytuację w naszym kraju, powołujemy się na przykład krajów rozwiniętych, na mityczny 'Zachód', do którego bardzo chcemy przynależeć. Takie pełne kompleksów małpowanie cudzych wzorców nigdy mi się nie podobało, ale w kwestii zdrowia publicznego warto uważnie obserwować podjęte w krajach UE restrykcje i to, w jakim stopniu okażą się one skuteczne" - dodał.
"Nie gniewajcie się na nas, nasi niezaszczepieni, potrzebujący pomocy rodacy. Chętnie się z wami spotkamy, ale gdy już zaraza wygaśnie albo kiedy, w trosce o siebie i innych, zmienicie zdanie i podejmiecie mądrą decyzję o zaszczepieniu się przeciwko niebezpiecznym chorobom" - napisał na zakończenie swojego tekstu Ikonowicz.
Ikonowicz: podjąłem tę decyzję w celu samoobronym, nieagresywnym
Więcej o swojej decyzji mówił w programie "Tak jest" w TVN24. Kolejnym gościem w programie był Artur Jarczyński, właściciel jednej z warszawskich restauracji, do której przyjmowane są tylko osoby zaszczepione.
Ikonowicz mówił, że zauważył, iż wśród młodych wolontariuszy Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej panuje ostatnio "dość duża nerwowość". - W końcu się zorientowałem, że zaczęli się bać - dodał. Ta obawa - jak mówił dalej działacz społeczny - wynika z tego, że duża część osób, które się tam zgłaszały, była niezaszczepiona.
- W celu samoobronnym, nieagresywnym, ogłosiłem, że na czas tej czwartej fali nie będziemy przyjmowali niezaszczepionych bezpośrednio, a poprzez telefon i internet - dodał.
Odnosząc się do społecznych nastrojów dotyczących szczepień na koronawirusa, Ikonowicz powiedział, iż "wygląda na to, że w głowach ludzi antyszczepionkowcy odnieśli sukces, a dzięki temu sukces odnosi pandemia, czyli wirus".
Artur Jarczyński o swojej decyzji: wielu gości nam dziękuje
Również Jarczyński tłumaczył powody, dla których zdecydował się na wpuszczanie do swojej restauracji tylko osób zaszczepionych. Mówił, że na tę decyzję wpłynęły jego obserwacje w krajach zachodniej Europy, które odwiedził latem. Mówił, że tam okazywanie paszportów covidowych przy wejściu między innymi do restauracji było "normalne, oczywiste".
- Wszystko, co dobre, przyjmuje się. Wszystko, co nowe, budzi emocje - powiedział.
Mówił, że kiedy zdecydował się na taką decyzję, to na początku spotkało się to z protestami antyszczepionkowców. Dodał jednak, że w tej sytuacji "policja stanęła wyżej aniżeli na wysokości zadania". Mówił też, że "zdarzały się telefony, (...), były obelgi, było obrażanie". - Ale tak już jest. My trwamy przy naszym postanowieniu, w tej chwili stało się to zupełnie naturalne, oczywiste. Goście, którzy nas odwiedzają, okazują ten paszport covidowy, jesteśmy z tego zadowoleni. Wielu gości nas chwali, dziękuje nam - dodał właściciel restauracji.
Źródło: TVN24, Krytyka Polityczna
Źródło zdjęcia głównego: TVN24