Małgorzata Manowska, pierwsza prezes Sądu Najwyższego, odniosła się do usunięcia nowej Krajowej Rady Sądownictwa ze struktur Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa, do działania Izby Dyscyplinarnej oraz do nałożenia przez TSUE kar finansowych za działania polskich władz. - Pobiliśmy własny rekord kopalni, mówiąc żartobliwie, ale to jest oczywiście żart przez łzy - powiedziała. Przypomniała, że decyzje w sprawie tej izby należą do rządu, parlamentu i prezydenta.
Ten krok komentowała w rozmowie z reporterem TVN24 pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska. - Na pewno ma znaczenie, natomiast ja nie znam uzasadnienia decyzji, która wykluczała naszą Krajową Radę Sądownictwa. Nie wiem, kto był obecny podczas tych obrad, bo gdyby byli politycy, to toby zmieniało kontekst - powiedziała.
- Jest mi przykro, uważam, że nie powinno do tego dojść - dodał.
Zapytana, jakie znaczenie dla polskiego wymiaru sprawiedliwości ma wykluczenie nowej KRS z Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa, odparła, że "tylko wizerunkowe". - To nie jest organizacja, która miałaby jakieś wymierne znaczenie, od której uzależnione by było funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Jest to bardzo ważna organizacja, ale nie przesadzajmy z wpływem na sądownictwo - dodała.
Manowska o karach nałożonych przez TSUE: pobiliśmy własny rekord kopalni
Manowska została także zapytana o decyzję TSUE w sprawie zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej okresowej kary pieniężnej w wysokości miliona euro dziennie w związku z funkcjonowaniem Izby Dyscyplinarnej SN.
TSUE 14 lipca zobowiązał Polskę do zawieszenia stosowania przepisów dotyczących w szczególności uprawnień nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej, która rozpoczęła działalność w Sądzie Najwyższym na mocy zmian w ustawie o SN z 2017 roku. Tego samego dnia Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis Traktatu o Unii Europejskiej, na podstawie którego TSUE zobowiązuje państwa członkowskie do stosowania środków tymczasowych w sprawie sądownictwa, jest niezgodny z konstytucją.
W środę unijny trybunał nakazał Polsce wpłatę na rzecz Komisji Europejskiej miliona euro dziennie za niewykonanie środków tymczasowych o zawieszeniu Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
- Pobiliśmy własny rekord kopalni, mówiąc żartobliwie, ale to jest oczywiście żart przez łzy - skomentowała, odnosząc się do innej decyzji TSUE w sprawie kar finansowych za funkcjonowanie kopalni Turów. - Jeżeli kary zostały naruszone z tego powodu, że część sędziów orzekała w sprawach, które - podkreślam - zostały im wcześniej przydzielone, to by to oznaczało, że Trybunał Sprawiedliwości [UE - przyp. red.] ma problem z pojęciem niezawisłości sędziowskiej - powiedziała.
- Bo pierwszy prezes Sądu Najwyższego nie ma takich narzędzi i nie ma ich także parlament, żeby sędziemu zabrać akta z szafy, żeby nie wpuścić sędziego do pracy, żeby go nie wpuścić na salę rozpraw. Gdybym uciekła się do takich metod, środków, to byłby koniec niezależnych sędziów i niezawisłych sądów - tłumaczyła.
Pierwsza prezes Sądu Najwyższego zapewniała, że w sprawie działania Izby Dyscyplinarnej "zrobiła wszystko w granicach prawa, co leżało w jej kompetencjach". - Zwróciłam się do podmiotów, którym przysługuje inicjatywa ustawodawcza, wstrzymałam tymczasowo, do 15 listopada, wpływ spraw do Izby Dyscyplinarnej - przypomniała.
- Natomiast jakakolwiek sugestia, żeby odbierać sędziom akta, spotka się z moim zdecydowanym sprzeciwem - powiedziała.
Manowska: czuję się tak jak w okresie zimnej wojny
Odnosząc się do samej kary nałożonej przez TSUE, Manowska powiedziała: - Oczywiście, że się z nią nie zgadzam, ale mam niewiele do powiedzenia w tej kwestii.
- Mam nadzieję, że rząd, parlament, prezydent rozwiążą tę sytuację - dodała.
- Czuję się w tej chwili jak w okresie zimnej wojny. Dwa palce są nad tą niebezpieczną klawiaturą i czekamy, tak jak w filmach sensacyjnych, na tego rozsądnego, prosto myślącego szeregowca, który te palce znad klawiatury zabierze - powiedziała pierwsza prezes Sądu Najwyższego.
Styrna: decyzja Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa nie będzie miała wpływu na działalność KRS
Do czwartkowej decyzji Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa (ENCJ) odniósł się także sędzia Paweł Styrna, przewodniczący nowej Krajowej Rady Sądownictwa.
Również on, podobnie jak Manowska, ocenił, że decyzja nie będzie miała wpływu na działalność KRS. - Bez względu na opinie organizacji międzynarodowych Rada była i jest konstytucyjnym, niezależnym organem, stojącym na straży niezawisłości sędziów i niezależności sądów - przekonywał.
Paweł Styrna mówił, że ENCJ "nie podejmowała żadnych działań mających na celu podjęcie dialogu i wyjaśnienie wątpliwości, które sama zgłasza". - Zostaliśmy zawieszeni w 2018 roku i od tego czasu Europejska Sieć Rad Sądownictwa nie utrzymuje z nami żadnego kontaktu pomimo tego, że KRS wysyłała wyjaśnienia dotyczące sytuacji i statusu Rady. Pomimo tego Stowarzyszenie izolowało Radę, nie informowało o swoich pracach, uniemożliwiało spotkania i wyjaśnienie sytuacji, jaka jest w Polsce - wskazał.
O zawieszeniu nowej KRS w prawach członka organizacji ENCJ zdecydowała w połowie września 2018 roku. W ocenie tej organizacji polska Rada "nie spełnia wymogów ENCJ dotyczących niezależności od władzy wykonawczej i ustawodawczej". ENCJ zapowiedziała wtedy, że będzie monitorować działania polskiej KRS.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24