Ewa Kopacz - szefowa sejmowej komisji zdrowia, to "macher numer jeden" - jak nazwała ją Beata Sawicka - dowiedział się nieoficjalnie tvn24.pl. Takie same informacje podaje "Rzeczpospolita". Inny z posłów PO - Wojciech Picheta nie wyklucza zaś, że to on jest na taśmach CBA.
W jednej z rozmów z oficerem CBA, posłanka mówiła "biznes na służbie zdrowia będzie robiony", "jest nas troje, którzy tworzą prawo", "będziemy przekształcać szpitale w spółki prawa handlowego".
Potem dodała: "... od tego typu spraw będzie pierwszy macher, frontmenka, partnerka z mojej grupy, a dzisiejsza (…)" – tu CBA wyciszyło słowa posłanki, a w stenogramie je wycięło. Jak dowiedział się jednak portal tvn24.pl są to słowa "szefowa komisji zdrowia". "Macherką numer jeden" jest więc przewodnicząca tej komisji - Ewa Kopacz z PO.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się także, że posłanka Beata Sawicka, korzystając z przysługującego jej prawa do powiadomienia jakiejś osoby o swoim zatrzymaniu, wskazała klubowych kolegów – Julię Piterę i Grzegorza Schetynę.
Picheta: Być może to byłem ja Wcześniej media podały, że mężczyzna, który rozmawia z Sawicką na taśmach CBA to pradopodobnie Wojciech Picheta. W rozmowie z TVN24 poseł PO nie zaprzeczył znajomości z Sawicką. Mówił także, że wielokrotnie rozmawiał z nią przez telefon. Poseł opowiada, że treść tych rozmów była dla niego samego zaskakująca. Sawicka oczekiwała bowiem od niego "znajomości, których nie miał".
Poseł PO z Częstochowy stwierdził jednak, że ujawnienie teraz tych materiałów przez CBA to akcja polityczna.
Wcześniej przyznał on w rozmowie z "Wprost", że rozmawiał z Sawicką również o inwestycjach na Helu: – Były jakieś rozmowy, ale ja potraktowałem je jako science fiction – mówił. -Nie oglądałem konferencji CBA, być może jest to moja rozmowa z poseł Sawicką, bo ją znałem. Nie ma co komentować – dodał.
Według CBA, mężczyzna, który został nagrany jak rozmawia z Sawicką, pomógł jej w załatwieniu pieniędzy na kampanię wyborczą. Picheta nie zaprzeczył, że to on.
Lubiła się chwalić kontaktami Rozmowę z posłanką na temat inwestycji na Helu Picheta bagatelizuje: -Jeśli chodzi o tamtą rozmowę, ona zawsze sprawiała wrażenie, że ma wielkie znajomości. Chciała czuć się ważną osobą. Poczułem to jako formę jakiegoś incydentu i więcej się z nią nie kontaktowałem - wspomina w rozmowie z dziennikiem.pl.
"Rzeczpospolita" z kolei informuje, że posłanka w swoich rozmowach z agentami CBA miała się powoływać na znajomość z szefową sejmowej komisji zdrowia Ewą Kopacz.
– Nie mam żadnego wpływu na to, kto się powołuje na moje nazwisko. Pani Sawicka wycięła nam podobny numer jaki ministrowi Ziobrze wyciął Janusz Kaczmarek. Nie mieliśmy na to żadnego wpływu – mówi "Rz" Kopacz. Zaznacza, że z Sawicką nie łączyła ją żadna bliska znajomość.
Wałęsa: Zaprosiłem Sawicką na obiad O tym, że Sawicka rzeczywiście miała szerokie kontakty, a nie tylko się nimi przechwalała, może świadczyć fakt, że w dniu zatrzymania była gościem rodziny Wałęsów. Reporter "Faktów" TVN Jarosław Kostkowski przypomina sobie, że dzwonił do Sawickiej w dniu jej zatrzymania przez CBA.
- Przeprosiła mnie, że nie może rozmawiać, bo jest w tej chwili - jak się wyraziła - "u Wałęsów". Prosiła o telefon za godzinę – mówi Kostkowski tvn24.pl. - Próbowałem się tego dnia z nią umówić, bo przygotowywałem materiał o zbliżającej się eksmisji betanek, a posłanka Sawicka jest siostrą jednej z zakonnic - dodał.
Te informacje potwierdza w rozmowie z portalem tvn24.pl poseł PO Jarosław Wałęsa: - Jedliśmy tego dnia obiad na gdańskiej Starówce - mówi Wałęsa. Dodaje, że Sawicka nie jest bliską znajomą jego czy jego rodziny, a jedynie koleżanką z klubu: - Zadzwoniła, powiedziała, że jest w mieście. Wydawało mi się naturalne, żeby zaprosić ją na obiad - relacjonuje naszemu portalowi.
Pytany czy ich rozmowa przy obiedzie dotyczyła inwestycji na Wybrzeżu, Jarosław Wałęsa zaznaczył, że nie inwestuje w nieruchomości na Helu: - Rozmawialiśmy o listach, o wyborach, o wszystkim, ale nie o Helu.
Taśmy z tajemniczym "kolegą" We wtorek CBA ujawniło nagranie operacyjne mające być dowodem na korupcję posłanki Beaty Sawickiej (niezrzeszona, wcześniej PO). Kobieta zażądała 100 tys. zł za pomoc w ustawieniu przetargu na nieruchomość na Helu. W jednej z podsłuchanych rozmów Sawicka rozmawia zaś - jak powiedział Kamiński - z "kolegą z parlamentu", którego głos jest zmodulowany. Podczas tej rozmowy Sawicka mówi m.in., że jest szansa by załatwiła sprawę (nie sprecyzowała jaką), ale dużo ryzykuje.
Źródło: TVN24, tvn24.pl, "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ Fot. Fotorzepa