Nie widać, żeby oni zaczęli naprawdę ciężką pracę – tak o działaniach członków państwowej komisji do spraw pedofilii mówił w "Kropce nad i" w TVN24 publicysta Tomasz Terlikowski. Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski ocenił, że "brakuje społecznej kontroli nad komisją".
Państwowa komisja do spraw pedofilii (pełna nazwa: Państwowa Komisja do spraw wyjaśniania przypadków czynności skierowanych przeciwko wolności seksualnej i obyczajności wobec małoletniego poniżej lat 15) utworzona została na mocy ustawy, która weszła w życie we wrześniu 2019 roku. Powstanie takiego gremium zapowiadał premier Mateusz Morawiecki po emisji filmu Tomasza i Marka Sekielskich "Tylko nie mów nikomu". Członkowie komisji złożyli ślubowanie w lipcu 2020 roku. W skład komisji wchodzi siedmiu członków reprezentujących Sejm, Senat, prezydenta, premiera i rzecznika praw dziecka.
Wśród działań prowadzonych przez komisję w ostatnim czasie było postępowanie w sprawie księdza Andrzeja Dymera. 17 lutego komisja zakończyła je w związku ze śmiercią kapłana.
Efekty pracy komisji oceniali w "Kropce nad i" w TVN24 publicysta Tomasz Terlikowski oraz ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Byli pytani między innymi o to, czy ich zdaniem komisja jest niezależna od nacisków politycznych.
"Nie widać, żeby oni zaczęli naprawdę ciężką pracę"
Tomasz Terlikowski ocenił, że kwestia wyjaśniania nadużyć seksualnych w Kościele jest dla obecnej ekipy rządzącej "istotna z powodów politycznych". O samej komisji mówił tak: - Mój główny zarzut nie jest taki, czy ona jest zależna, czy niezależna. Mój główny zarzut jest taki, że ona, choć jest dość droga i chociaż już prowadzi 120 spraw, z czego 10 procent dotyczy duchownych, to nie widać, żeby oni zaczęli naprawdę ciężką pracę. Stwierdził, że "komisja trwa, przyznaje sobie pensje, jeździ samochodami, ale działalności nie widać". - Czasami pan (przewodniczący) doktor habilitowany Błażej Kmieciak się wypowie, ale pozostałych członków jakby nie było – mówił dalej.
Czytaj więcej: członkowie komisji do spraw pedofilii na konferencji prasowej
Terlikowski: celem tej komisji jest zmiana mentalności społecznej
Terlikowski podkreślił, iż "nie może być tak, że ta komisja jest tylko reaktywna".
- Celem tej komisji, poza sprawdzeniem, oceną procedur, prokuratorów, sędziów, a jeśli trzeba, także biskupów czy polityków, jest również, a może przede wszystkim, zmiana mentalności społecznej. A do tego ta komisja musi być bardzo aktywna – zwracał uwagę Terlikowski.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski: brakuje społecznej kontroli nad komisją
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski wyraził zaskoczenie tym, że "wiele spraw jest bardzo mocno nagłaśnianych przez ofiary, a nie widać, żeby komisja się tym zajmowała".
Zauważył, że "tak na dobrą sprawę to nie wiadomo, jakie są kompetencje tej komisji". Wskazywał, że "brakuje społecznej kontroli nad komisją". - Brakuje mi grupy osób, które się tym zajmują, które miałyby możliwość podpowiadania, w dobrym tego słowa znaczeniu, bądź wskazywania tej komisji pewnych problemów – kontynuował.
- W tej chwili to media przeprowadzają, w dobrym tego słowa znaczeniu, lustrację tych spraw, do nich zgłaszają się pokrzywdzeni bądź zgłaszają się do innych osób, które potem dopiero kierują do tej komisji. Natomiast komisja na razie nie bada, dlaczego tuszowano – mówił dalej.
"Niesłychane zblatowanie władzy kościelnej z władzą państwową"
Goście "Kropki nad i" rozmawiali także o tym, jak skandale pedofilskie i reakcje hierarchów na takie przypadki mogą wpłynąć na wizerunek i sytuację Kościoła katolickiego w Polsce.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski zauważył, że widać "niesłychane zblatowanie władzy kościelnej z władzą państwową". - Historia pokazuje, że każdy sojusz ołtarza z tronem kończył się bardzo źle – podkreślił.
Tomasz Terlikowski stwierdził, że jeżeli chodzi o reakcje przedstawicieli episkopatu na ujawniane przypadki nadużyć seksualnych, to sytuacja się pogarsza. Porównując reakcje ze strony hierarchów po premierze pierwszego filmu braci Sekielskich, czyli wiosną 2019 roku, z tymi, które były po tegorocznym reportażu TVN24 o księdzu Dymerze, uznał, że "jest gorzej, niż było".
"Ogromny wstyd"
- I to jest dla mnie ogromny wstyd. Chciałbym z tego miejsca, a mogę tylko w swoim imieniu, przeprosić wszystkie ofiary. A to jest zachowanie, które jest zachowaniem nieewangelicznym. Ono nie ma nic wspólnego ani z Ewangelią, ani z nauczaniem Kościoła, ani z tym, do czego jesteśmy wezwani. Papież Franciszek mówi do nas bardzo jasno: w ofiarach przychodzi do nas Chrystus – powiedział Tomasz Terlikowski.
- Jeśli biskupi nie mają odwagi powiedzieć ofiarom "przepraszam", jeśli nie mają odwagi powiedzieć "zawiedliśmy ofiary księdza Dymera i w Szczecinie, i w Gdańsku", (...) jeżeli nie mają odwagi tego zrobić, to można powiedzieć, że tak naprawdę krzywdzą Chrystusa, plują w twarz Chrystusowi – dodał publicysta.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24