Paryż i Warszawa podpiszą "traktat premium". Ambasador o szczegółach

Premier Donald Tusk rozmawiał z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem
Donald Tusk powitany przez Emmanuela Macrona
Źródło: TVN24

Ambasador Francji Etienne de Poncins przekazał, że Paryż i Warszawa zamierzają do końca czerwca podpisać "traktat premium", pierwszą tak wysokiej rangi umowę o przyjaźni między Francją a krajem, który z nią nie graniczy. Dodał, że za rządów Donalda Tuska relacje polsko-francuskie przeszły "z ciemności do jasności".

- W zawodzie dyplomaty trzeba mieć trochę szczęścia. Ja miałem to szczęście, że przyjechałem do Warszawy w momencie dość radykalnych zmian, zwłaszcza w podejściu Polski do Europy, a także do Francji - zauważył ambasador Francji Etienne de Poncins, który objął funkcję ambasadora w Polsce we wrześniu 2023 roku po czterech latach kierowania placówką w Kijowie.

- Objęcie władzy przez rząd Tuska zostało bardzo dobrze przyjęte we Francji i pozwoliło na znaczący postęp w stosunkach polsko-francuskich - zaznaczył dyplomata.

Ambasador Francji w Polsce Etienne de Poncins
Ambasador Francji w Polsce Etienne de Poncins
Źródło: Rafał Guz/PAP/EPA

"Paryż i Warszawa odkrywają się na nowo"

Zdaniem de Poncins obie strony rozumieją się teraz lepiej: podczas gdy Francja uznała polską słuszność w sprawie rosyjskiego zagrożenia, Warszawa zdała sobie sprawę, że rację miał też Paryż, który od lat postulował większą autonomię Europy w dziedzinie obronności i energetyki dzięki energii jądrowej.

Dodatkowo - jak stwierdził ambasador - sukces gospodarczy Polski i sprawne wydatkowanie przez nią funduszy unijnych pokazały, że Warszawa jest bardzo ważnym aktorem w UE, którego "należy słuchać".

- Obecnie Paryż i Warszawa odkrywają się na nowo, a we Francji mówi się o polskim momencie w Europie. Teraz trzeba to przełożyć na konkretne dokumenty, a mianowicie na projekt traktatu z Nancy - uznał de Poncins.

Nawiązał w ten sposób do zapowiadanego od paru miesięcy nowego traktatu o przyjaźni polsko-francuskiej. Jak zaznaczył ambasador, pomysł zawarcia takiej umowy pojawił się już po wyborach parlamentarnych w 2023 roku, które przyniosły zwycięstwo Koalicji Obywatelskiej. Obecnie prace nad dokumentem są w fazie konsultacji między polskim a francuskim resortem spraw zagranicznych.

"Traktat premium" to "znak odbudowy zaufania między Francją a Polską"

Do podpisania traktatu ma dojść przed końcem czerwca w Nancy - miejscu symbolicznym dla relacji polsko-francuskich, bo to tu po wygnaniu z kraju osiadł jako książę Lotaryngii polski król Stanisław Leszczyński, teść króla Francji Ludwika XV.

De Poncins podkreślił, że obecna umowa regulująca stosunki polsko-francuskie, zawarta w 1991 roku, jest przestarzała i nie przystaje do rzeczywistości, w której Polska jest kluczowym partnerem w Unii Europejskiej

- Dla przykładu, poprzedni traktat wskazywał na to, że Francja powinna wykonać wszystkie możliwe wysiłki, aby umożliwić wstąpienie Polski do Unii Europejskiej, a przecież od rozszerzenia Wspólnoty o Polskę minęło już ponad 20 lat - zauważył. - Teraz musimy wznieść francusko-polskie relacje na ten sam poziom, na jakim utrzymujemy je z naszymi głównymi partnerami w Unii Europejskiej: Włochami, Hiszpanią i Niemcami - oświadczył.

Polska ma być pierwszym krajem, który nie sąsiaduje z Francją, a z którym Paryż zawrze tak wysokiej rangi umowę, czy - jak ją nazwał dyplomata - "traktat premium". - To znak odbudowy zaufania między Francją a Polską - podkreślił.

Tarcia w sprawie zakupów od krajów pozaeuropejskich

O ile traktat będzie miał charakter wszechstronny i obejmował wszystkie obszary współpracy, od gospodarki po kulturę, o tyle po stronie francuskiej akcent ma zostać położony na współpracę obronną.

- Chodzi o wzmocnienie europejskiego filaru obronnościowego w NATO i budowanie prawdziwej suwerenności Unii Europejskiej w zakresie bezpieczeństwa - sprecyzował ambasador. - Kwestia energetyki jest dla nas także ważna. Polska i Francja należą do europejskiego sojuszu na rzecz energetyki jądrowej - dodał dyplomata.

Między Warszawą a Paryżem istnieją jednak pewne różnice w wizjach tego, jak dozbrajać Europę, a jednym z głównych obszarów tarć jest kwestia zakupów od krajów pozaeuropejskich.

Podczas gdy Polska w ostatnich latach złożyła ogromne zamówienia zbrojeniowe w USA i Korei Południowej, to Francji, posiadającej najsilniejszy przemysł obronny na Starym Kontynencie, zależy na tym, aby kraje Unii kupowały broń europejską.

Prezydent Francji Emmanuel Macron, który w UE promuje ideę "Buy European", zapowiedział niedawno, że Francja będzie zabiegać o kontrakty zbrojeniowe z europejskimi krajami, które teraz zaopatrują się w USA. Stwierdził też, że kraje członkowskie powinny dokonać pod tym kątem ponownej oceny aktualnych zamówień.

- Parę lat temu słyszeliśmy od Polski argument, że produkcja broni w Europie nie jest wystarczająca i dlatego musi ona kupować ją "z półki" od krajów spoza Unii Europejskiej - powiedział ambasador.

- Jednak o ile ten argument był uzasadniony dwa czy trzy lata temu, o tyle teraz nie jest już aktualny, bo Europejczycy, i to nie tylko Francuzi, pokazują zdecydowanie zdolność do przyspieszenia produkcji - podkreślił dyplomata, podając przykład armatohaubic Caesar, flagowego produktu francuskiego przemysłu obronnego, którego produkcję od początku wojny Rosji z Ukrainą zwiększono kilkakrotnie.

Ambasador Francji: chcemy nawiązywać partnerstwa, a nie tylko sprzedawać broń

Dyplomata przekonywał, że Polska, decydując się na współpracę z francuską zbrojeniówką, wzmocniłaby własny przemysł, bo realizacja potencjalnych kontraktów odbyłaby się w "duchu partnerstwa".

Jako przykład podał francuską ofertę w ramach programu "Orka", który zakłada zakup trzech okrętów podwodnych dla polskiej marynarki wojennej. Jednym z oferentów jest francuski gigant stoczniowy Naval Group, który proponuje Polsce okręty typu Scorpene. O zamówienia z Polski konkuruje m.in. z Niemcami, Szwedami i Włochami, a także z Koreą Południową.

- Gdybyśmy my dostali zamówienie, byłoby ono realizowane w ramach partnerstwa z Polską, a duża część produkcji odbywałaby się w polskich stoczniach - powiedział de Poncins.

- Zupełnie nie przeszkadza nam wymóg Warszawy, aby 50 procent kupowanego przez nią sprzętu bojowego było produkowane w zakładach na terytorium Polski - stwierdził, odnosząc się do wyznaczonego przez rząd w Warszawie celu, aby połowa tego, co Polska wydaje na sprzęt wojskowy, zostało w rodzimym przemyśle obronnym.

- Chcemy nawiązywać partnerstwa, a nie tylko sprzedawać broń - zaznaczył. - Ale to trochę jak z kurą i jajkiem. Jeżeli nie będzie zamówień europejskich, to nigdy nie będzie też europejskiej produkcji - skwitował francuski ambasador.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: