Śmieci na działce biznesmena, a wśród nich wojskowe dokumenty i dane żołnierzy

Dokumenty wojskowe na prywatnej posesji
Suwałki
Źródło: Google Earth
Właściciel działki w Suwałkach znalazł w śmieciach dokumenty wojskowe i dane żołnierzy. Przez kilka miesięcy nie mógł doprosić się o uprzątnięcie terenu, interweniując u różnych instytucji. Najprawdopodobniej odpady wyrzuciła firma, która remontowała wojskowe nieruchomości. Przeciwko jej właścicielowi toczyło się prokuratorskie śledztwo, a jej szef trafił do aresztu. Dowódca 1. Mazurskiej Brygady Artylerii z Węgorzewa zobowiązał się do usunięcia śmieci. Sprawę opisuje Onet.

Jak piszą dziennikarze portalu, w październiku 2024 roku biznesmen z Suwałk Jacek Suchocki zauważył na swojej działce, którą kupił pod budowę magazynu plastikowe worki ze śmieciami. Przejrzał je, by dowiedzieć się, kto mógł je pozostawić. Oprócz odpadów budowlanych natrafił na dokumenty, wśród których znajdowała się lista 14 żołnierzy z ich stopniami wojskowymi i numerami referencyjnymi.

Sprawa została zgłoszona na policję. Tydzień po znalezieniu dokumentów przez pana Jacka prokuratura wszczęła śledztwo. Po miesiącu policja otrzymała również informacje od dowódcy 16. Pułku Saperów z Orzysza pułkownika Sławomira Łakomca, że żołnierze znajdujący się w dokumentach pracują w jego jednostce. Pojawiła się także informacja o firmie, która była odpowiedzialna za remont w jednostce w Orzyszu i w 1. Mazurskiej Brygadzie Artyleryjskiej w Węgorzewie i miała zająć się odpadami.

Jak podaje Onet, śledczy chcieli przesłuchać jej kierownika Arkadiusza K., jednak ten przebywał w areszcie, a od 2021 roku toczyło się przeciwko niemu prokuratorskie śledztwo.

Dokumenty wojskowe na prywatnej posesji
Dokumenty wojskowe na prywatnej posesji
Źródło: Jacek Suchocki

Żandarmeria i MON bez odzewu

W kwietniu 2025 roku prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie śmieci, ponieważ biegły stwierdził, że odpady znajdujące się na działce pana Jacka nie zagrażają życiu i zdrowiu. Ponadto z ustaleń dziennikarzy Onetu wynika, że powołani przez prokuraturę biegli stwierdzili, że dokumenty z danymi żołnierzy nie zawierały danych naruszających przepisy o ochronie danych osobowych.

Przedsiębiorca z Suwałk drążył jednak temat dalej. Wrócił na działkę, przeszukał jeszcze raz odpady i znalazł kolejną partię dokumentów. Tym razem znajdowały się w nich informacje dotyczące między innymi schematów budowy uzbrojenia, konspekty wojskowych ćwiczeń, wypełniane przez żołnierzy testy i kartka z listą 29 żołnierzy wraz z imionami, nazwiskami i numerami telefonów. Także i tym razem telefony i wymiana wiadomości z MON-em i Żandarmerią Wojskową skończyły się bez efektu. Śmieci nie zostały odebrane.

Dokumenty wojskowe na prywatnej posesji
Dokumenty wojskowe na prywatnej posesji
Źródło: Jacek Suchocki

Zapewnienie generała

Dokumenty trafiły do redakcji Onetu, której dziennikarze próbowali dalej naciskać na służby. W poniedziałek (20 października) z panem Jackiem skontaktował się dowódca 1. Mazurskiej Brygady Artylerii z Węgorzewa generał Robert Matysek. Zapewnił, że śmieci zostaną uprzątnięte.

Generał zapewnił w mailu również, że dokumenty nie posiadały klauzuli tajności i nie doszło do ujawnienia danych wrażliwych, czy treści kluczowych z punktu widzenia operacyjnego.

Zobowiązał się, że śmieci znikną z działki najpóźniej dziś, w czwartek 23 października.

Dokumenty wojskowe na prywatnej posesji
Dokumenty wojskowe na prywatnej posesji
Źródło: Jacek Suchocki

Szef MON: nie byłem wtedy ministrem, ale posprzątam

23 października w Siedlcach o sprawę pytany był szef Ministerstwa Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.

- Ta sprawa miała miejsce w 2023 roku. Nie ja wtedy byłem ministrem obrony, ale ja tę sprawę posprzątam. To jest moje zadanie, muszę sprzątać po moich poprzednikach - podkreślił wicepremier.

Pytany, jakie będą kolejne działania dążące do ochrony danych żołnierzy, minister odparł, że jest „bardzo precyzyjna ustawa o ochronie informacji niejawnych”. - Ale w tym wypadku, tego nie dotyczy, bo tam nie było informacji oklauzulowanych - dodał Kosiniak-Kamysz. Zaznaczył jednocześnie, że niezależnie od tego należy bardzo starannie obchodzić się z każdym dokumentem, szczególnie w wojsku. - Dla mnie to jest sprawa najwyższej wagi - podkreślił szef MON.

Dowódca brygady: teren został już uporządkowany

Dowódca 1 Mazurskiej Brygady Artylerii generał Robert Matysek wydał w tej sprawie oświadczenie. Jak czytamy, brygada "niezwłocznie podjęła działania mające na celu wyjaśnienie sprawy oraz uporządkowanie terenu".

Matysek podkreślił, że wyrzucone na śmieci dokumenty "miały charakter wyłącznie dydaktyczny, wykorzystywany w procesie szkolenia żołnierzy i nie zawierały żadnych danych wrażliwych ani informacji niejawnych".

Generał przypomniał, że postępowanie prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Suwałkach zostało umorzone z powodu braku znamion czynu zabronionego.

"Jednocześnie informujemy, że teren został już uporządkowany, a Brygada dochowała należytej staranności, by działka została doprowadzona do stanu pierwotnego. Naszym priorytetem pozostaje odpowiedzialne działanie oraz utrzymanie zaufania lokalnej społeczności" - oświadczył dowódca.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: