Premier Donald Tusk w kwestii polityki migracyjnej pod względem merytorycznym jest równie twardy jak jego poprzednicy z Prawa i Sprawiedliwości – ocenia niemiecki dziennik "Die Welt". Szef polskiego rządu podchwycił panujące w polskim społeczeństwie nastroje, dodała gazeta.
W ubiegłym tygodniu Parlament Europejski po trwających miesiącami sporach osiągnął kompromis w sprawie paktu migracyjnego, jednak "Warszawa nadal odrzuca kluczowy punkt" tego porozumienia - przypomniał "Die Welt". Jak ocenił, jeżeli premier Donald Tusk zagłosuje przeciwko reformie, będzie to coś więcej niż symboliczny akt.
Dziennik zaznaczył, że wprawdzie do przyjęcia paktu wymagana jest jedynie większość kwalifikowana, ale "sprzeciw Polski oznacza coś więcej, ponieważ należy ona do największych państw członkowskich (UE) i zabezpiecza wschodnią granicę Wspólnoty".
Die Welt: Tusk równie twardy jak jego poprzednicy z PiS-u
Zapowiedź polskiego premiera, że odrzuci reformę unijnego systemu azylowo-migracyjnego, "wywołuje zdumienie w europejskich stolicach" - napisała gazeta.
Przez ostatnie osiem lat Polską "rządzili populiści przeciwni polityce Brukseli" - przypomniał niemiecki dziennik. "W kwestii migracji byli szczególnie stanowczy i wykorzystywali każdą okazję, by atakować Niemcy. Oskarżano niemiecki rząd o chęć deportowania do Polski mas migrantów z Bliskiego Wschodu" – dodał.
Tusk jest wprawdzie bardziej umiarkowany, ale "również nie szczędzi wyzwisk pod adresem Berlina", a "pod względem merytorycznym jest równie twardy jak jego poprzednicy z PiS-u" – ocenił "Die Welt".
Zdaniem gazety, polski premier "podchwycił i nadal podchwytuje nastroje panujące wśród polskiego społeczeństwa". W kontekście wydarzeń na wschodniej granicy duża część polskiego społeczeństwa postrzega migrację jako zagrożenie dla bezpieczeństwa i część wojny hybrydowej, mającej na celu destabilizację kraju - wyjaśniono.
Niemiecka polityka przestrogą
Według "Die Welt", niemiecka polityka azylowa wydaje się przestrogą zarówno dla polityków PiS, jak i PO: wiąże się z wysokimi kosztami i podzieliłaby społeczeństwo, co już słychać w dyskusjach prowadzonych w Warszawie.
Źródło: PAP