Nie można deklaracjami wyleczyć systemu opieki zdrowotnej. Mówienie o tym, że zwiększyły się nakłady na onkologię, jest nieprawdą. Po prostu zwiększyła się w istotny sposób liczba chorych na nowotwory – mówił w piątkowych "Faktach po Faktach" profesor Cezary Szczylik, ordynator oddziału onkologii w Europejskim Centrum Zdrowia.
W czwartek na konferencji prasowej lekarze z krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego alarmowali, że sytuacja w onkologii jest krytyczna. Ostrzegli, że mamy do czynienia z nieprawdopodobnie dużą falą rozpoznań raka. Z powodu epidemii COVID-19 wiele nowotworów nie było diagnozowanych. W tym roku - jak prognozują lekarze - będzie ich o 40 procent więcej niż w 2020.
Tymczasem w piątek minister zdrowia Adam Niedzielski powiedział: - Nadal podtrzymuję twierdzenie, że onkologia była, jest i będzie zieloną wyspą.
"To wyspa dotknięta kataklizmem"
Do słów Niedzielskiego odniósł się w "Faktach po Faktach" profesor Cezary Szczylik, ordynator oddziału onkologii w Europejskim Centrum Zdrowia w Otwocku koło Warszawy. - To porównanie mówi o wyspie, której po prostu nie widać i to jest dramat. W wyobraźni ministra jest ona zielona, a tak naprawdę jest to wyspa dotknięta kataklizmem, który był przewidywalny – stwierdził onkolog.
Jak mówił, "nie można deklaracjami wyleczyć systemu opieki zdrowotnej". - Mówienie o tym, że zwiększono nakłady na onkologię, jest nieprawdą. Po prostu zwiększyła się w istotny sposób liczba chorych z nowotworem. To są dziesiątki tysięcy chorych, których jest co roku więcej, i dlatego rosną nakłady, ale to nie jest rzeczywisty wzrost – ocenił profesor.
Jak dodał, jednocześnie "spada wycena stawek za chemioterapię, nie możemy się doczekać refundacji w programach terapeutycznych leków, które są naprawdę potrzebne i w istotny sposób wydłużają życie chorych". - Zastanawiam się tylko, dlaczego się nas nie słucha – powiedział.
"Praktycznie każdy obszar onkologii został dotknięty tym paraliżem"
Prof. Szczylik zwrócił uwagę, że na początku pandemii strach spowodowany przekazami medialnymi oraz "drastycznymi pociągnięciami rządu, które były absolutnie w tym momencie usprawiedliwione", spowodował, że ludzie, którzy odczuwali symptomy choroby, albo pacjenci, którzy mieli zgłosić się na badania przesiewowe, nie pojawiali się w poradniach onkologicznych.
- Na badania mammograficzne nie zgłosiło się w niektórych województwach 90 procent Polek. Praktycznie każdy obszar onkologii został dotknięty tym paraliżem, który skutkuje dzisiaj falą nieprawdopodobnej liczby zachorowań – zauważył.
Jak wskazał, w ubiegłym roku w Polsce nie rozpoznano 20 procent nowotworów. - 20 procent może nie brzmi groźnie, ale jeśli powiemy sobie, że co roku na nowotwory zachorowuje 160 tysięcy osób, to 20 procent z tego to 40 tysięcy chorych, u których szansa wyleczenia bezpowrotnie przepadła – zwracał uwagę onkolog.
Jak dodał, "oni pojawiają się w tej chwili w kolejkach do diagnostyki i trafiają do leczenia już tylko systemowego, już nie mogą być operowani radykalnie, czy napromieniowani radykalnie, ale trafiają do chemioterapii, a kolejki do niej są nieskończenie długie".
Profesor podkreślił, że Polska do tej pory wyraźnie odstawała w Unii Europejskiej pod względem skuteczności leczenia onkologicznego i wczesnego wykrywania nowotworów. Jak zauważył, w naszym kraju przed pandemią wykrywało się 30 procent chorych, podczas gdy unijna średnia to 50 procent.
- Liczyliśmy na to, że w ramach karty DILO (Karta Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego – red.) skróci się czas od momentu podejrzenia do rozpoznania nowotworu – przyznał, dodając, że po jej wprowadzeniu czas ten skrócił się z 88 do 77 dni. - Myślę, że dzisiaj to 120 dni. W przełożeniu na język biologii oznacza to podwojenie lub potrojenie wielkości nowotworu – wyjaśnił.
"Toczą bitwę, a przegrywają wojnę"
Prof. Szczylik zwrócił uwagę, że oddziały onkologiczne muszą przyjmować coraz więcej pacjentów, przy coraz niższych stawkach. - To jest kraj, w którym onkolog musi przyjąć 40, a w niektórych miejscach 70 chorych dziennie – wskazał. W jego ocenie "to jest spychanie onkologii jako dyscypliny medycznej na krawędź katastrofy, na krawędź przepaści humanitarnej".
- Co to jest za wizyta u onkologa, w której on nie ma czasu porozmawiania z pacjentem o jego sytuacji między życiem a śmiercią, o tym, jak ma być leczony, jak będzie przebiegało to leczenie – mówił profesor. Jak dodał, jedną z głównych przyczyn zapaści w systemie ochrony zdrowia są braki kadrowe. - Dlaczego my, lekarze, zbieramy cięgi za nieudolność rządzących? – pytał onkolog.
Jak stwierdził gość "Faktów po Faktach", rządzący "toczą bitwę, a przegrywają wojnę". - Naprawdę trzeba podjąć radykalne kroki, mądre, w dyskusji ze środowiskiem, bez wzajemnego oskarżania się, ale osiągając porozumienie, które ma służyć nam wszystkim – apelował onkolog.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24