W zgliszczach strażacy znaleźli ciało pani Marii. Na ziemi leżał spalony, pusty portfel. - Okazało się, że mieszkanie podpalił sąsiad. Chciał zatrzeć ślady włamania i kradzieży - mówi prokurator, który zajął się sprawą pożaru kamienicy w Knurowie. Do sądu trafił właśnie akt oskarżenia.
Strażaków powiadomili mieszkańcy - zadzwonili, że płonie jedna z kamienic w Knurowie. Jak się okazało, ogień wybuchł na piętrze pani Marii. W spalonym mieszkaniu ratownicy znaleźli jej ciało.
- Ugasili pożar. Potem, już podczas oględzin, zauważyli, że w pokoju są dziwnie pootwierane szafki, jakby ktoś szybko czegoś w nich szukał. Na podłodze leżały porozrzucane rzeczy. Wśród nich pusty portfel - opowiada Joanna Bogucka z prokuratury okręgowej w Gliwicach.
Pieniądze zniknęły
Na miejsce dotarł siostrzeniec kobiety. Powiedział, że pani Maria trzymała w domu pieniądze, które odkładała na swój pogrzeb. Sprawdził miejsce, w którym je trzymała. - Zniknęły - powiedział policjantom.
Kobietę obejrzał lekarz. - Powiedział, że nie umarła podczas pożaru, ale chwilę wcześniej przed wybuchem ognia - mówi prokurator Bogucka.
Na ciele miała liczne krwiaki - na głowie, twarzy, rękach, nogach. - To oznacza, że przed śmiercią była bita - zaznacza prokurator.
Śledczy zebrali dowody. I o zabójstwo kobiety zaczęli podejrzewać innego mieszkańca kamienicy. - A Michał B. przyznał się do winy - informuje Joanna Bogucka.
Opowiedział śledczym, że przyszedł do pani Marii, pobił ją i okradł. A następnie, żeby zatrzeć ślady, podpalił mieszkanie.
Do sądu trafił właśnie akt oskarżenia w tej sprawie. Mężczyzna odpowie za zabójstwo na tle rabunkowym i spowodowanie pożaru, który zagrażał innym mieszkańcom. Grozi mu teraz nawet dożywocie.
Autor: bieru/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24