Sąd Okręgowy w Koszalinie odroczył w czwartek rozprawę lustracyjną byłego posła PO Jana Kuriaty z powodu - jak mówi parlamentarzysta "psychofizycznej niedyspozycji dwóch biegłych IPN". - Jeden miał utytłane w błocie płaszcz, spodnie i buty. Drugi w ciągu 40 minut zdążył trzy razy prosić sąd o pójście do toalety. Od obu panów czuć było silnie alkohol – powiedział w rozmowie z tvn24.pl oburzony były poseł. - Znamy tę sprawę - przyznaje rzecznik IPN, Andrzej Arseniuk i zapowiada, że będzie ona wyjaśniana przez przełożonych obu pracowników Instytutu.
Sprawa, tocząca się przed koszalińskim sądem, dotyczy oświadczenia złożonego przez Kuriatę, gdy w 2007 roku ubiegał się o mandat posła. Polityk podał wówczas, że nie współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa. Z kolei według Oddziałowego Biura Lustracyjnego Instytutu Pamięci Narodowej w Szczecinie, deklaracja byłego posła nie jest zgodna z prawdą.
Sprawa została przekazana bezpośrednio przełożonym tych panów, czyli dyrektorom ich oddziałów. Ich rolą będzie wyjaśnienie okoliczności tej sprawy i zdecydują o ewentualnych konsekwencjach dla powołanych przez sąd biegłych. rzecznik IPN, Andrzej Arseniuk
W grudniu sąd orzekł, że nie ma dowodów współpracy Kuriaty z SB i oświadczenie jest prawdziwe. IPN odwołał się jednak od decyzji, a Sąd Apelacyjny w Szczecinie cofnął sprawę do ponownego rozpatrzenia. W listopadzie zeszłego roku proces ruszył na nowo.
Pracownicy IPN "niedysponowani"
Podczas czwartkowej rozprawy przed Sądem Okręgowym w Koszalinie miało zeznawać dwóch biegłych, powołanych przez sąd pracowników IPN. Jednym z nich był dr Patryk Pleskot z Warszawy, drugim mgr Paweł Piotrowski z IPN we Wrocławiu. Jednak mimo, iż obydwaj panowie stawili się w sądzie, rozprawę trzeba było przerwać z powodu - jak mówi poseł PO - ich "psychofizycznej niedyspozycji".
- Pleskot wyglądał szokująco, jak osoba, która upadła w błoto, podniosła się i nie otrzepała. Miał utytłane w błocie płaszcz, spodnie i buty. Z kolei drugi pan w ciągu 40 minut zdążył trzy razy prosić sąd o pójście do toalety. Od obu panów czuć było silnie alkohol - relacjonował w rozmowie z tvn24.pl Kuriata. Jak poinformował, poprosił sąd o zbadania dwóch biegłych alkomatem. Pracownicy IPN pytani przez sąd czy spożywali alkohol stwierdzili, że pili w nocy i być może stąd czuć odór alkoholu.
Pleskot wyglądał szokująco, jak osoba, która upadła w błoto, podniosła się i nie otrzepała. Miał utytłane w błocie płaszcz, spodnie i buty. Z kolei drugi pan w ciągu 40 minut zdążył trzy razy prosić sąd o pójście do toalety. Od obu panów czuć było silnie alkohol Jan Kuriata, b. poseł PO
Podkreślił także, że w obecnej sytuacji poprosił swoich parlamentarnych kolegów, aby "na mocy mandatu zapytali szefa IPN, co myśli o zachowaniu swoich pracowników, którzy w takim stanie reprezentują Instytut Pamięci Narodowej".
Rzecznik Instytutu Pamięci Narodowej potwierdził, że w koszalińskim sądzie doszło w czwartek do takiego incydentu. - Sprawa została przekazana bezpośrednio przełożonym tych panów, czyli dyrektorom ich oddziałów. Ich rolą będzie wyjaśnienie okoliczności tej sprawy i zdecydują o ewentualnych konsekwencjach dla powołanych przez sąd biegłych - wyjaśnił Arseniuk.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24