Przytrzymywał ją za ręce i za nogi. Zakrywał jej usta. Według śledczych przemocą chciał zmusić do "obcowania płciowego". Jest akt oskarżenia dla 49-letniego pielęgniarza z częstochowskiego pogotowia ratunkowego. Witold N. stanie przed sądem za usiłowanie gwałtu na koleżance z pracy. - Starsze pielęgniarki, jak na przykład złapał je za tyłek, czy za pierś, na to pozwalały, "bo Witek jest taki". Ja powiedziałam, że na to nie pozwolę - mówi pokrzywdzona pielęgniarka.
Sprawa wyszła na jaw na początku tego roku. Informowali o niej m.in. związkowcy z częstochowskiego pogotowia. Pokrzywdzona - która pracowała w pogotowiu jako ratownik medyczny - powiedziała prokuratorom, że padła ofiarą przemocy seksualnej pod koniec ubiegłego roku w siedzibie pogotowia. W lutym pielęgniarz został zatrzymany. Stracił też pracę. W obliczu aresztowania i prokuratorskich zarzutów dyrekcja nie miała innego wyjścia jak go zwolnić. Choć rozmawiając z dyrektorem trudno odnieść wrażenie, że żałuje iż wtedy, gdy sprawa wyszła na jaw, tylko przeniósł pielęgniarza na inne stanowisko.
"Nic do zarzucenia"
- Ja sobie tutaj nic nie mogę zarzucić. Może gdybym przewidział, że to nabierze takiego rozgłosu...- zastanawia się Leszek Łyko, dyrektor Pogotowia Ratunkowego w Częstochowie. I zaraz dodaje, że przecież decyzję w sprawie pielęgniarza podjął: - Zdjąłem go z funkcyjnego i przesunąłem do jednostki w Blachowni, dostał też karę - przypomina dyrektor. I dodaje, że nie miał "jednoznacznych powodów" by go zwolnić.
Witold N. został oskarżony o usiłowanie gwałtu na jednej z pracownic pogotowia. Używając przemocy w postaci trzymania za ręce i nogi oraz zatykania ust, usiłował doprowadzić kobietę do obcowania płciowego. Nie osiągnął celu z uwagi na opór pokrzywdzonej Prokurator
Trzymał za ręce i nogi, zatykał usta
- Witold N. został oskarżony o usiłowanie gwałtu na jednej z pracownic pogotowia. Używając przemocy w postaci trzymania za ręce i nogi oraz zatykania ust, usiłował doprowadzić kobietę do obcowania płciowego. Nie osiągnął celu z uwagi na opór pokrzywdzonej - relacjonował prokurator.
W dwóch innych przypadkach, które wykryto w czasie śledztwa, miało dojść do doprowadzenia pracownic do tzw. innej czynności seksualnej, jak definiuje to kodeks karny. Pokrzywdzone kobiety potwierdziły to w złożonych w prokuraturze zeznaniach, ale nie chciały ścigania sprawcy. Pielęgniarz był nieformalnym kierownikiem. M.in. wyznaczał dyżury i koordynował wyjazdy karetek.
Molestował od lat?
Oskarżonemu grozi kara od dwóch do 12 lat więzienia. Zanim do prokuratury trafił wniosek o ściganie Witolda N., o przypadkach molestowania w częstochowskim pogotowiu poinformowały media, powołując się na informacje od związkowców. Pielęgniarz miał się przyznać do czynu, gdy ratowniczka powiadomiła dyrekcję.
Według doniesień prasowych, pierwsze sygnały dotyczące seksualnych nadużyć pielęgniarza z częstochowskiego pogotowia pojawiły się już siedem-osiem lat temu. Związkowcy sugerowali, że ten sam pielęgniarz molestował nie tylko inne kobiety zatrudnione w pogotowiu, ale także nieprzytomne lub półprzytomne pacjentki wożone w karetkach.
Z jednej strony żałuję, bo mogę stracić pracę. Zakład pracy najprawdopodobniej nie przedłuży mi umowy. To tego żałuje. Ale nie żałuje, że powiedziałem prawdę Damian Chmielarz
Jak powiedział prok. Ozimek, m.in. z analizy wyjazdów karetek wynika, że mogło chodzić o młodą pacjentkę, która trafiła do karetki po tym, gdy zamierzała popełnić samobójstwo grożąc skokiem z wieżowca. Dziś kobieta nie żyje, dlatego również ten wątek został umorzony.
"Nie żałuję, że powiedziałem prawdę"
Ci którzy sprawę ujawnili teraz obawiają się o pracę. Damian Chmielarz, kierowca karetki z przerażeniem patrzy w przyszłość. W maju przyszłego roku kończy mu się umowa o pracę. Na utrzymaniu ma żonę i dwie małe córeczki. Naraził się dyrekcji.
- Z jednej strony żałuję, bo mogę stracić pracę. Zakład pracy najprawdopodobniej nie przedłuży mi umowy. To już miała być trzecia umowa. To tego żałuje. Ale nie żałuje, że powiedziałem prawdę - mówi pracownik Pogotowia Ratunkowego w Częstochowie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24