"Wszystko na to wskazuje". Siemoniak o tym, co spadło na dom w Wyrykach

Tomasz Siemoniak
Siemoniak o tym, co spadło w Wyrykach: wszystko wskazuje na to, że była to rakieta wystrzelona przez nasz samolot
Źródło: TVN24
- Jednego dnia prezydent, wszyscy chwalimy wojsko, a kilka dni później wysoki urzędnik od prezydenta i jego struktura po prostu inicjuje atak na wojsko - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 Tomasz Siemoniak, koordynator służb specjalnych. Mówił też o tym, co spadło na dom w Wyrykach.

Tomasz Siemoniak, minister koordynator służb specjalnych, odniósł się w "Kropce nad i" do dyskusji o obiekcie, który w nocy z 9 na 10 września, kiedy rosyjskie drony wtargnęły w polską przestrzeń powietrzną, spadł na dom w Wyrykach (Lubelskie) i uszkodził go. Według doniesień "Rzeczpospolitej" była to rakieta wystrzelona z polskiego F-16 do strącenia rosyjskiego drona. W sprawie pojawiło się wiele komunikatów i komentarzy ze strony przedstawicieli rządu, prezydenta i wojska.

We wtorek po południu BBN napisał na X, że "do czasu publikacji przez 'Rzeczpospolitą' informacji o zdarzeniu w miejscowości Wyryki Prezydent RP Karol Nawrocki, ani BBN, nie otrzymali meldunku o stanie faktycznym w tej sprawie".

Siemoniak o "nieprawdziwym ataku" na wojsko

Siemoniak, komentując tę sytuację, powiedział, że BBN "inicjuje awantury między Kancelarią Prezydenta a rządem". - To jest absolutnie niedopuszczalne. (To - red.) kompletna niestabilność. Parę dni wcześniej szef BBN mówi, że współpraca z ministerstwem obrony, z (wice)premierem Kosiniakiem-Kamyszem jest modelowa, a teraz inicjuje atak de facto na wojsko - dodał.

Jak zaznaczył koordynator służb specjalnych, jest to "atak nieprawdziwy". - Bo BBN otrzymywał informacje. Była informacja o notatce z 12 września, gdzie została zawarta informacja niejawna, pewnie (Sławomir - red.) Cenckiewicz nie mógł jej zobaczyć (szef BBN nie ma dostępu do informacji niejawnych - red.), ale pracownicy w BBN to widzieli - podkreślił Siemoniak. Tym samym koordynator służb potwierdził informację, którą w środę rano przekazali w "Podcaście politycznym" Arleta Zalewska i Konrad Piasecki.

Jak tłumaczył dalej gość TVN24, ta informacja "dotyczyła tego, jakie są przypuszczenia wojska, Dowódcy Operacyjnego (Rodzajów Sił Zbrojnych - red.)". - To nie wysyłał polityk, wysyłał dowódca operacyjny - zwracał uwagę.

- Mamy sytuację taką, że jednego dnia prezydent, wszyscy chwalimy wojsko, a kilka dni później wysoki urzędnik od prezydenta i jego struktura po prostu inicjuje atak na wojsko. Przecież to jest uderzenie w dowódcę operacyjnego, (...). Minęło parę dni i z tamtej strony inicjowany jest absurdalny atak - ocenił.

Siemoniak o "absurdalnym ataku" na wojsko
Źródło: TVN24

Siemoniak o tym, co spadło na dom w Wyrykach

Tomasz Siemoniak został zapytany wprost o to, czy może powiedzieć, co spadło na dom w Wyrykach.

- Na pewno będzie komunikat w tej sprawie. Wszystko na to wskazuje, że była to rakieta wystrzelona przez nasz samolot w obronie Polski, w obronie ojczyzny, w obronie naszych obywateli. Wojsko zadeklarowało, że te straty pokryje, trwa postępowanie - przekazał.

Dodał, że "to nie jest tak, że po pierwszej godzinie, trzech godzinach wszystko jest jasne". - Te części dronów są w tej chwili badane przez naszych specjalistów, bardzo uważnie, bardzo dokładnie, przez służby, przez ekspertów - zapewnił.

Siemoniak podkreślił też, że "świat nie jest taki prosty jak na (platformie - red.) X". - To są bardzo poważne sprawy. My musimy się liczyć z tym, że mogą być następne tego rodzaju ataki. Musimy wiedzieć tutaj wszystko. Podważanie zaufania do wojska jest kompletnie absurdalne - ocenił.

"Sprawa została bardzo wnikliwie zbadana"

Siemoniak mówił też o sytuacji z poniedziałkowego wieczora, kiedy to służby zauważyły drona latającego nad budynkami rządowymi i Belwederem. W sprawie zostali zatrzymani 21-letni obywatel Ukrainy i 17-letnia Białorusinka. Mężczyzna usłyszał zarzut złamania prawa lotniczego, podjęto decyzję o jego deportacji.

Siemoniak był pytany, skąd wiadomo, że zatrzymany Ukrainiec nie jest szpiegiem. - Ta sprawa została bardzo wnikliwie zbadana przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, we współpracy z prokuraturą, która prowadzi postępowanie, policją, SOP-em. Jeśli fachowcy od kontrwywiadu, od łapania szpiegów, od łapania terrorystów tak stwierdzają, to tak po prostu jest - odpowiedział.

Siemoniak o dronie nad Belwederem: sprawa została bardzo wnikliwie zbadana
Źródło: TVN24

Na uwagę prowadzącej program Moniki Olejnik, że służby szybko ustaliły, iż Ukrainiec nie był szpiegiem, Siemoniak odparł: - Bo pewne rzeczy są jasne, to znaczy, co mógł ten dron, skąd się ci ludzie wzięli, jakie mieli kontakty i po prostu (była - red.) absolutnie słuszna decyzja o deportacji.  

Koordynator służb specjalnych zapewnił, że zatrzymani w tej sprawie "zostali absolutnie prześwietleni". - Każdy tego rodzaju incydent traktujemy poważnie - zaznaczył.

Siemoniak o Cenckiewiczu na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego: wyjaśniamy tę sytuację

Siemoniak odniósł się też do tego, że wspomniany wcześniej szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Sławomir Cenckiewicz nie ma dostępu do informacji niejawnych.

Został zapytany, jak w związku z tym mógł uczestniczyć w posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, którą Karol Nawrocki zwołał po wtargnięciu rosyjskich dronów w polską przestrzeń powietrzną.

Zapewnił, że "wszyscy przedstawiciele rządu byli uprzedzeni co do tego, że nie można udzielać żadnych niejawnych informacji". - Podejmujemy procedurę wyjaśnienia tej sytuacji, kontroli tej sytuacji. Państwo będzie egzekwowało to, że osoby, które nie mają dopuszczenia, po prostu nie mogą mieć dostępu do informacji niejawnych - powiedział.

- Wszyscy odpowiedzialni za ten stan rzeczy będą potem czy później rozliczeni. Myślę, że w żadnym kraju nie było takiej sytuacji, żeby taką funkcję powierzyć osobie bez dostępu do informacji niejawnych - dodał.

OGLĄDAJ: Tomasz Siemoniak
pc

Tomasz Siemoniak

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: