Sejm na piątkowym posiedzeniu - wbrew zapowiedziom - nie zajął się nowelizacją ustawy o referendum lokalnym, ważną dla Pawła Kukiza i jego współpracy z PiS. Posłowie mieli rozpatrzyć weto Senatu, ale marszałek Elżbieta Witek zdjęła punkt z porządku obrad. - Całe szczęście. Teraz czekamy, aż Paweł Kukiz odda cztery miliony złotych - powiedział polityk Solidarnej Polski Janusz Kowalski, nawiązując do dotacji przyznanej przez premiera Mateusza Morawieckiego dla fundacji związanej z Kukizem.
W piątek w wieczornym bloku głosowań posłowie mieli zająć się wetem senackim do nowelizacji ustawy o referendum lokalnym, która m.in. rozszerza katalog spraw mogących być jego przedmiotem. Regulacja ta jest elementem umowy o współpracy pomiędzy Kukiz'15 - formacją Pawła Kukiza - a Prawem i Sprawiedliwością. Przyjętą 9 marca ustawą Senat zajął się 30 marca i zdecydował o jej odrzuceniu.
Przed piątkowym głosowaniem marszałek Sejmu Elżbieta Witek zwołała Konwent Seniorów, na którym poinformowała uczestników o zdjęciu tego punktu z porządku obrad.
Po punkcie 35. od razu punkt 37.
W rezultacie na sali plenarnej po punkcie 35. obrad - głosowaniu nad sprawozdaniem sejmowych komisji o uchwale Senatu w sprawie ustawy o wykonaniu Umowy o handlu i współpracy między Unią Europejską i Europejską Wspólnotą Energii Atomowej, z jednej strony, a Zjednoczonym Królestwem Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, z drugiej strony, w zakresie współpracy w sprawach karnych - marszałek przeszła od razu do punktu 37. Było nim głosowanie nad sprawozdaniem komisji edukacji, nauki młodzieży o uchwale Senatu w sprawie ustawy o utworzeniu Uniwersytetu Kaliskiego im. Prezydenta Stanisława Wojciechowskiego.
W porządku obrad opublikowanym na stronie Sejmu czytamy, że punktem numer 36 było właśnie głosowanie nad sprawozdaniem komisji administracji i spraw wewnętrznych oraz komisji samorządu terytorialnego i polityki regionalnej o uchwale Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o referendum lokalnym.
Kowalski: teraz czekamy na to, aż Paweł Kukiz odda cztery miliony złotych
Na decyzję w sprawie rezygnacji z tego punktu wpływ mogły mieć kontrowersje wokół tego, że fundacja, w której Kukiz jest członkiem rady, otrzymała 4,3 miliona złotych z rezerwy budżetowej na edukację społeczną dotyczącą referendów. Zarządzenie w tej sprawie premier Mateusz Morawiecki wydał 10 dni po tym, jak Kukiz poskarżył się w mediach, że nie ma pieniędzy na działalność polityczną. Sprawę skrytykowali między innymi politycy Solidarnej Polski, wchodzącej w skład rządzącej Zjednoczonej Prawicy.
W piątek przed południem na konferencji prasowej politycy Solidarnej Polski wezwali Pawła Kukiza do zwrotu dotacji dla fundacji "Potrafisz Polsko!". Solidarna Polska właśnie od tego uzależniła ewentualne poparcie dla forsowanych przez Kukiza zmian w ustawie o referendum lokalnym. - Solidarna Polska nie będzie popierać tego projektu z powodów merytorycznych i z powodu tego, w jaki sposób wygląda teraz podejście Pawła Kukiza. Pan Paweł Kukiz musi oddać cztery miliony złotych - powiedział wiceminister klimatu i środowiska oraz rzecznik partii Jacek Ozdoba.
Po piątkowym bloku głosowań wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi, poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski skomentował decyzję marszałek Witek. - Całe szczęście. Teraz czekamy, aż Paweł Kukiz odda cztery miliony złotych - powtórzył oczekiwanie swej partii.
Nowelizacja ustawy o referendum lokalnym. Co zakłada
Projekt nowelizacji ustawy o referendum lokalnym autorstwa posłów Kukiz'15 został złożony w Sejmie w październiku 2022 roku. Nowelizacja została uchwalona przez Sejm w marcu. Również w marcu Senat podjął uchwałę o odrzuceniu noweli.
Rozszerza ona katalog spraw, które mogą być przedmiotem referendum lokalnego - dodano sprawy inne niż istotne, dotyczące społecznych, gospodarczych lub kulturowych więzi łączących wspólnotę samorządową.
Wprowadzono regułę, zgodnie z którą referendum będzie można przeprowadzać dwa razy w czasie trwania kadencji. Zgodnie z jedną z przyjętych poprawek referendum można przeprowadzać po raz pierwszy – nie wcześniej niż na 18 miesięcy i nie później niż na 24 miesiące od początku kadencji danego organu. Po raz drugi – nie wcześniej niż na 12 miesięcy i nie później niż na 6 miesięcy przed upływem kadencji tego organu.
Ograniczenie to nie będzie miało zastosowania do referendum w sprawie odwołania organu stanowiącego jednostki samorządu terytorialnego oraz w sprawie odwołania wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Nowela zmniejsza o połowę liczbę obywateli niezbędnych do zainicjowania referendum. W przypadku gmin i powiatów będzie to 5 proc., a nie 10 proc. uprawnionych do głosowania mieszkańców, w przypadku województw - 2,5 proc., a nie 5 proc.
Nowe przepisy gwarantują inicjatorom referendum 6-miesięczny termin - a nie jak dotychczas 60 dni - na zebranie podpisów mieszkańców popierających referendum.
Nowelizacja wydłuża też termin na zaskarżenie do sądu administracyjnego uchwały organu stanowiącego jednostki samorządu terytorialnego odrzucającej wniosek mieszkańców w sprawie przeprowadzenia referendum. Wydłuża także terminy: na usunięcie braków formalnych wniosku o referendum; na złożenie do sądu administracyjnego skargi na postanowienie komisarza wyborczego odrzucającego wniosek o przeprowadzenie referendum; na wniesienie skargi kasacyjnej.
Stwarza również możliwość utrwalania pracy komisji wyborczej za pomocą aparatów fotograficznych oraz kamer oraz zwiększa do trzech liczbę mężów zaufania wyznaczanych do pracy w komisji wyborczej.
Argumentacja Senatu
Senatorowie, którzy chcieli odrzucenia ustawy w całości, argumentowali, że to akt prawny bardzo niskiej jakości, a wprowadzone przez niego zmiany mogą prowadzić między innymi do paraliżu jednostek samorządu terytorialnego, bo będzie można właściwie permanentnie organizować referenda w sprawie odwołania władz. Wskazywali, że obniżenie progów ważności referendów do poziomu 3/5 liczby głosów oddanych w wyborach na odwoływany organ będzie oznaczać, że może wystarczyć 6 proc. uprawionych, aby odwołać organ samorządowy.
Źródło: PAP, tvn24.pl