Był problem z uznawaniem zaświadczeń o zagrożeniu zdrowia kobiety. Czy to się zmieni teraz? Mam nadzieję, że tak - mówiła w TVN24 ginekolożka Gizela Jagielska, komentując wytyczne resortu zdrowia w sprawie aborcji. Wyraziła jednocześnie opinię, że "to absolutnie nie może być rozwiązanie docelowe". - Te wytyczne były potrzebne, ale nie zmieniają prawa - oceniła mec. Sabrina Mana-Walasek, stała doradczyni sejmowej komisji zajmującej się projektami dot. przerywania ciąży. - Nie ma takiej możliwości, aby poszerzyły w jakikolwiek sposób dostęp do legalnej aborcji - stwierdziła.
Ministerstwo Zdrowia opublikowało nowe wytyczne dla lekarzy i położnych w sprawie aborcji. Jak informują rządzący - nie zmieniają one prawa, ale mają zmienić praktykę i nastawienie. Zgodnie z nimi - jedno orzeczenie lekarskie jest wystarczającą podstawą do wykonania aborcji. Lekarz, który wystawi takie zaświadczenie, ma mieć specjalizację, która jest adekwatna do charakteru zagrożenia ciąży lub zdrowia kobiety. Zaświadczenie o takim zagrożeniu wystawić może także psychiatra.
"Problemów było i jest jeszcze wiele z tymi zaświadczeniami"
- Patrząc na to, jaka liczba pacjentek przyjeżdżała do nas z problemem, że zostało im odmówione wykonanie zabiegu zakończenia ciąży właśnie z takimi zaświadczeniami, ewidentnie był problem z uznawaniem tego typu wskazań. Czy to się zmieni teraz? Mam nadzieję, że to się zmieni - powiedziała w TVN24 Gizela Jagielska, specjalistka w zakresie ginekologii i położnictwa oraz medycyny matczyno-płodowej.
Wyjaśniła, że "obecnie w polskim prawie to, że płód jest zdeformowany, absolutnie nie stanowi wskazania do zakończenia ciąży". - Przesłanki są bardzo ściśle określone i tą przesłanką, która jest najczęściej stosowana, to jest przesłanka zagrożenia zdrowia lub życia kobiety - podkreśliła.
Jak mówiła, zaświadczenia, które kobiety dostawały dotyczące stricte zagrożenia zdrowia psychicznego, "nie były wszędzie honorowane". - Niejednokrotnie zdarzyło mi się spotkać kobiety, które spotkała odmowa, albo też takich było sporo, które były przyjmowane do oddziału patologii ciąży i na przykład po kilku dniach, czy po tygodniu wypisywane z wypisem, w którym było napisane, że są w stanie optymalnej poprawy na przykład. Zdarzyła się też pacjentka, która była przekazana do oddziału psychiatrycznego z tego powodu. Także tych problemów było i jest jeszcze nadal wiele z tymi zaświadczeniami - mówiła ginekolożka.
"W Polsce nie jest doprecyzowane, co to znaczy przerwanie ciąży"
W opinii Jagielskiej "jeżeli chodzi o zagrożenie zdrowia życia kobiety, nie może być górnej granicy przerwania ciąży". - Z takiego powodu, że zagrożenie zdrowia i życia może wystąpić zarówno w tygodniu dziewiątym, jak i w tygodniu dwudziestym dziewiątym - wyjaśniła.
Jagielska zwróciła uwagę, że "w Polsce nie jest zupełnie doprecyzowane, co to znaczy według ustawy przerwanie ciąży". - Bo o ile definicja przerwania ciąży jest prosta w tygodniu dwunastym, podajemy na przykład leki czy chirurgicznie zakańczamy tę ciążę, co skutkuje poronieniem martwego płodu, o tyle w ósmym miesiącu jest to już problem - powiedziała lekarka.
- Powiedzmy, że przychodzi pacjentka, której płód ma wady letalne, który nie ma szans na przeżycie dłużej, ale na przykład może żyć parę miesięcy, rok czy dwa i ona oczekuje od nas, że zakończenie ciąży będzie się równało z urodzeniem martwego płodu, a nie urodzeniem żywego noworodka. Czy w takim razie ta definicja powinna zostać określona? Czy powinniśmy określić, że przerwanie ciąży jest to urodzenie czy poronienie martwego płodu? Czy też oznacza to, że jeżeli pacjentka przyjdzie w wyższej ciąży, to naszym zadaniem jest tylko przerwanie jej, czyli zakończenie i urodzenie żywego noworodka? I na to pytanie niestety te wytyczne zupełnie nie odpowiadają - powiedziała Jagielska.
"To absolutnie nie może być rozwiązanie docelowe"
Jak mówiła, jako lekarz obawia się sytuacji, "że pacjentka przyjdzie w ciąży prawidłowej, bez obciążenia wadami, bez swoich obciążeń innych niż obciążenie zdrowia psychicznego właśnie na przykład w ósmym miesiącu czy w trzydziestym czwartym tygodniu z zaświadczeniem od psychiatry o zagrożeniu jej zdrowia psychicznego".
- I wtedy naszym dylematem będzie to, co to znaczy przerwanie ciąży. Czy to znaczy, że my mamy urodzić martwego noworodka z tego powodu, że pani ma zagrożenie zdrowia psychicznego, czy też mamy po prostu tę ciążę zakończyć przedwcześnie. Kończąc przedwcześnie sprawiamy, że ten noworodek, który miałby się urodzić żywy, będzie narażony na szereg problemów związanych z wcześniactwem i tej sytuacji się obawiam - przyznała. Wyraziła jednak nadzieję, że do takich sytuacji nie będzie dochodzić.
- Mam nadzieję, że psychiatrzy, którzy wystawiają te zaświadczenia nie zrobiliby tego u pacjentki z całkowicie zdrową ciążą, natomiast teoretycznie według przesłanek, według tego, co mamy w ustawie i braku tej górnej granicy, jest to możliwe - oceniła.
Wyraziła opinię, że wytyczne resortu zdrowia "to absolutnie nie może być rozwiązanie docelowe". - Należy zmienić i znormalizować tę sytuację - dodała.
"Były potrzebne", ale nie zmieniają prawa
- Jeśli chodzi o praktykę, to ewidentnie takie wytyczne były potrzebne. Co prawda zawierają one potwierdzenie już obowiązujących przepisów i tu się nic nie zmienia, i nie ma żadnej nowości, ale jak wynikało z praktyki, często lekarze albo przepisów nie znali, albo nie chcieli ich stosować - powiedziała w rozmowie z PAP mec. Sabrina Mana-Walasek o wytycznych minister zdrowia.
Dodała, że resort zdrowia "wbrew temu, czego można byłoby się spodziewać, w ogóle nie poruszył kwestii, jak te zabiegi wykonywać". - Tutaj spodziewałabym się, że ministerstwo zajmie jakieś stanowisko. (...) Dlaczego zajęto się prawem i powtórzono przepisy, a nie zajęto się stroną praktyki? - dodała Mana-Walasek. Wskazała, że "lekarze często nie potrafią robić aborcji i sami się do tego przyznają, że muszą sami we własnym zakresie się szkolić, aby te zabiegi wykonywać".
Z kolei - jak powiedziała - w wytycznych prokuratora generalnego mamy do czynienia z "bardzo rygorystyczną interpretacją przepisów". - Mają one wąski zakres. Raczej powtórzono wykładnię przepisów i przede wszystkim wskazano ogólnie na kwestie wymagające rozważenia - oceniła. - Prokuratorskie wytyczne zgodnie z Prawem o prokuraturze są wiążące dla prokuratorów. Natomiast w przypadku resortu zdrowia te wytyczne to bardziej zalecenie - wyjaśniła prawniczka.
Przypomniała jednak, że jedne i drugie wytyczne pod względem prawnym "nic nie zmieniają". - To nie jest tak, że jakakolwiek aborcja jest teraz wprowadzana tylnymi drzwiami i skoro nie udało się zmienić ustawy, to teraz te wytyczne poszerzą w jakikolwiek sposób dostęp do aborcji. To jest nieprawda, nie ma takiej możliwości, aby te wytyczne poszerzyły w jakikolwiek sposób dostęp do legalnej aborcji - podkreśliła adwokat.
- Co najwyżej usprawnią one dostęp do aborcji, ale poszerzenia dostępu i zmiany przepisów nie ma - zaznaczyła. Podkreśliła, że "kwestie aborcji, które są wykonywane najczęściej, są poza systemem i nadal pozostaną poza systemem".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock