Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniła wykonanie budżetu przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w 2019 roku – dowiedział się dziennikarz tvn24.pl. To pierwszy taki przypadek w historii polskich służb specjalnych.
Z naszych informacji wynika, że analiza tego, jak ponad 200-milionowym budżetem zarządzano w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, jest dziś przedstawiana na posiedzeniu sejmowej komisji do spraw służb specjalnych. Spotkanie odbywa się za zamkniętymi dla opinii publicznej drzwiami, gdyż dokument NIK chroni klauzula "ściśle tajne".
Miliony na zakłady
- Negatywna ocena NIK związana jest ze zniknięciem z kasy Biura pięciu milionów złotych tylko w 2019 roku – ujawnia jeden z naszych rozmówców, zastrzegając swoją anonimowość.
Jak opisywaliśmy na łamach tvn24.pl, pieniądze miała wynosić z CBA kasjerka Biura. Miała to robić przez trzy lata, aż do końca 2019 roku. W sumie miała uszczuplić budżet CBA o niemal dziesięć milionów złotych.
Gotówkę, wraz ze swoim partnerem życiowym, miała przeznaczać na zakłady u bukmacherów. Gdy ta historia pod koniec ubiegłego roku wyszła na jaw, pracę straciło dwóch dyrektorów z centrali służby antykorupcyjnej: pionu finansów i odpowiedzialny za bezpieczeństwo wewnętrzne. Obaj byli zaufanymi ludźmi duetu ministrów koordynatorów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Pracowali w CBA niemal od pierwszego dnia istnienia Biura.
Kasjerka i jej partner trafili do aresztu tymczasowego, a prokuratorski pion przestępczości zorganizowanej i korupcji prowadzi wobec nich śledztwo.
Szef CBA już w PZU
Negatywna ocena wykonania budżetu CBA przez Najwyższą Izbę Kontroli nie niesie za sobą konsekwencji. – To jest kwestia upadku wizerunku służby antykorupcyjnej. Cała ta sprawa dyskwalifikuje szefa CBA. Po takiej ocenie nie powinien już zarządzać publicznymi środkami – ocenia były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik.
Tymczasem CBA prowadzi śledztwo dotyczące nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Czy zatem negatywna ocena nie jest jego zemstą? - Pod dokumentem podpisał się wiceprezes NIK Marek Opioła, który do niedawna był posłem Prawa i Sprawiedliwości. Dlatego nie ma mowy tutaj o prywatnej zemście Mariana Banasia - mówi nam jeden z posłów, pracujących w speckomisji.
Po ujawnieniu przez media sprawy kradzieży premier Mateusz Morawiecki nie powierzył Ernestowi Bejdzie kierowania CBA na drugą kadencję. Ten prawnik z wykształcenia, bliski współpracownik ministra Mariusza Kamińskiego, trafił do zarządu PZU a także do rady nadzorczej Alior Banku.
Kolejne problemy z budżetem
Jak wczoraj informowaliśmy, sprawa kradzieży nie jest jedynym problemem związanym z budżetem służby antykorupcyjnej. Od osiemnastu miesięcy resort finansów nie jest w stanie rozstrzygnąć, czy Ernest Bejda złamał ustawę o dyscyplinie finansów publicznych. Chodzi o przyjęcie dotacji 25 milionów z Funduszu Sprawiedliwości, którym zarządza Ministerstwo Sprawiedliwości. Środki posłużyły do kupna systemu do inwigilacji Pegasus, jednak w ocenie NIK służba nie miała prawa przyjąć dotacji.
Ustawa o CBA mówi, że jedynym źródłem środków finansowych dla Biura może być budżet państwa.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: CBA