Funkcjonariusze Służby Kontrwywiadu Wojskowego mieli inwigilować byłego dowódcę Wojsk Lądowych gen. Waldemara Skrzypczaka - donosi "Rzeczpospolita". Według jej informacji,w połowie października śledczy pojawili się w Kołobrzegu, gdzie przez wiele lat mieszkał generał.
Jak dowiedział się dziennik, funkcjonariusze SKW szukali w urzędach miejskim, powiatowym i gminnym informacji dotyczących majątku generała.
20 października do starostwa powiatowego miał trafić mężczyzna, który zażądał dokumentów dotyczących kilku nieruchomości leżących na terenie powiatu. – Taka wizyta miała miejsce – potwierdza Jerzy Kołakowski, wicestarosta kołobrzeski. – Ale nie mogę nic więcej powiedzieć – zasłania się tajemnicą służbową.
Jednak już nieoficjalnie urzędnicy samorządowi zdradzili „Rz”, że to był kapitan i dokładnie wiedział, czego szuka. - Miał notatki z wypisanymi numerami działek. Czterech lub pięciu. Wypytywał o nazwiska i daty - mówili. Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika również, że SKW chciała przejrzeć dokumenty w Urzędzie Gminy Kołobrzeg. Na jej terenie leży miejscowość Niekanin, w której stoi dom generała (dziś należy do jego byłej żony).
"To polowanie z nagonką"
Generał Skrzypczak po wrześniowym konflikcie z ministrem obrony narodowej, w sprawie zaniedbań przy dostarczaniu sprzętu do Afganistanu, postanowił odejść z armii. Sprawą swojej domniemanej inwigilacji jest zaskoczony.
– Dzwoniło do mnie kilka osób i z Kołobrzegu, i z Warszawy, informując, że jestem inwigilowany. Wtedy w to nie uwierzyłem – powiedział „Rz”. Zaznacza, że gdy był w armii, służby miały wiele możliwości, by go prześwietlić, np. gdy otrzymywał certyfikat dostępu do tajemnic NATO.
Na temat swoich działań Kontrwywiad i Ministerstwo Obrony Narodowej (które nadzoruje SKW) nie udzielają jednoznacznych wypowiedzi. "SKW nie potwierdza ani nie zaprzecza, że prowadzi procedurę sprawdzającą" - odpowiedział kontrwywiad na pytania "Rz".
– Jako były szef WSI nie widzę podstaw, by SKW zajmowała się badaniem majątku gen. Skrzypczaka – powiedział dziennikowi gen. Marek Dukaczewski. – Odmówiłbym wykonania takiego polecenia - dodaje. Z kolei Aleksander Szczygło, szef BBN, stwierdza, że nie ma podstaw do takich działań SKW. Janusz Zemke z SLD dodaje: to polowanie z nagonką na człowieka, który stał się niewygodny.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24