Prof. Chris Cieszewski przeprowadził analizę trzech kolejnych zdjęć satelitarnych na potwierdzenie swojej wcześniejszej tezy, iż brzoza w Smoleńsku została złamana znacznie wcześniej niż 10 kwietnia 2010 r. przez prezydencki samolot. - Nie kłamałem - zapewniał podczas posiedzenia zespołu Macierewicza. Jak wynika z najnowszego sondażu dla "Faktów" TVN, dla większości Polaków wyniki prac zespołu Macierewicza nie są jednak wiarygodne.
We wtorek w Sejmie odbyło się specjalne posiedzenie zespołu parlamentarnego, które, jak tłumaczył Antoni Macierewicz, zwołano ze względu "na wiele zapytań kierowanych pod adresem odkrycia zespołu naukowców, którymi kierował prof. Chris Cieszewski".
Tydzień temu, podczas II konferencji smoleńskiej, Cieszewski przedstawił tezę, że smoleńska brzoza została złamana już 5 kwietnia 2010 r, a więc nie mógł o nią zahaczyć prezydencki samolot. Swoje twierdzenie oparł na dokonanej przez siebie analizie zdjęć satelitarnych.
We wtorek, podczas spotkania w Sejmie, w którym oprócz posłów i senatorów uczestniczyły również rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej, prof. Cieszewski zaprezentował i porównał trzy kolejne zdjęcia satelitarne: z 28 maja 2005 roku, 26 stycznia 2010 oraz zdjęcie już po katastrofie - z 12 kwietnia 2010. Ekspert ponownie zapewnił, że jego teoria jest prawdziwa, choć przyznał, że mógł w swoich pomiarach popełnić błąd, ale jak zaznaczył, jest to mało prawdopodobne. - Osobiście uważam, że jest to pewny rezultat - podkreślił. - Nie kłamałem - dodał.
"Naukowa ciekawość"
Antoni Macierewicz podkreślał we wtorek, że Chris Cieszewski formalnie nie wchodzi w skład ekspertów zespołu parlamentarnego. Zespół korzysta jedynie z jego ekspertyz. Sam Cieszewski zaznaczył natomiast, że na posiedzeniu pojawił się jako osoba prywatna, a nie reprezentant University of Georgia.
- Od środy jestem na wakacjach, jest to mój prywatny czas, prywatna przygoda - mówił prof. Cieszewski.
Podkreślał, że jest niezależnym naukowcem, nie jest członkiem żadnej grupy, partii i nie interesuje go polityka. Jak tłumaczył, gdyby w Polsce miał wziąć udział w wyborach, to spytałby organizatorów konferencji smoleńskiej, na kogo ma oddać swój głos, bo - jak ocenił - są oni dla niego "wyrocznią".
Prof. Cieszewski stwierdził ponadto, że zaangażował się w sprawę katastrofy smoleńskiej jedynie "z czystej naukowej ciekawości".
- Rozwiązywanie trudnych problemów, których inni nie mogą rozwiązać, jest tym, co jest najlepsze w tym, żeby być naukowcem - przekonywał. Jak mówił, widząc jak "niskie, podłe i niekulturalne i nieprofesjonalne są niektóre media i frakcje w Polsce", ma jeszcze większą motywację do działania. University of Georgia, na którym wykłada prof. Cieszewski, zaprzecza, by miał coś wspólnego z badaniem smoleńskiej katastrofy, co uczelnia poparła także oficjalnym oświadczeniem.
Sondaż: większość Polaków nie wierzy w zamach
Jak wynika z sondażu przeprowadzonego przez MillwardBrown dla "Faktów" TVN, po kłamstwie jednego z ekspertów zespołu Macierewicza, prof. Jacka Rońdy, dla 75 proc. ankietowanych wyniki prac tego zespołu nie są wiarygodne. 12 proc. jest innego zdania, a 13 proc. udzieliło odpowiedzi "nie wiem". Z kolei na pytanie, czy katastrofa smoleńska była wynikiem zamachu, 67 proc. ankietowanych odpowiedziało, że nie, 23 proc. tak, 10 proc. stwierdziło, że nie wie.
Autor: db//gak / Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24