- W piątek na placu Defilad w samym sercu Warszawy odbyły się II Mistrzostwa Polski w Naśladowaniu Ptaków. Uczestnicy prezentowali na scenie głosy dzikich gatunków zamieszkujących Polskę.
- Impreza miała nie tylko bawić, ale niosła też głębsze przesłanie dotyczące potrzeby ochrony dzikiej przyrody.
- W rozmowie z uczestnikami redakcja tvnwarszawa.pl dowiedziała się, co skłoniło ich do ćwierkania na scenie i jakie gatunki ptaków są najtrudniejsze do naśladowania.
- Jury wybrało zwycięzców II Mistrzostw Polski w Naśladowaniu Ptaków. Kto okazał się najlepszy?
"Halo, halo! Tutaj ptasie radio w brzozowym gaju. Nadajemy audycję z ptasiego kraju. Bo sfrunęły się ptaszki dla odbycia narad..." - słowami Juliana Tuwima można opisać piątkowy wieczór na placu Defilad w Warszawie. Centrum miasta zamieniło się w leśną audycję - pełną świstów, ćwierków i kwilenia.
II Mistrzostwa Polski w Naśladowaniu Ptaków, które odbyły się w piątek tuż przy Pałacu Kultury i Nauki, zgromadziły prawdziwe tłumy miłośników natury i performensu. Na scenie można było zobaczyć uczestników od tych bardzo doświadczonych, po zupełnie początkujących, którzy nie bali się spróbować, wychodząc z założenia, że... nie każdy ptak ma pióra - niektórzy mają mikrofon.
Kreatywność i ornitologiczna precyzja
Mistrzostwa Polski w Naśladowaniu Ptaków zorganizowane przez Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków i Towarzystwo Krajoznawcze "Krajobraz" to jedyna taka impreza w Polsce, podczas której usłyszeć można pohukiwania, świergoty, kwilenia i inne dźwięki inspirowane światem ptaków - tu liczy się ornitologiczna precyzja i kreatywność.
- Jakiś czas temu zobaczyłem takie mistrzostwa w Belgii w naśladowaniu mew. Pomyślałem, że to jest świetny pomysł, aby zrobić coś takiego w Polsce. Ale dlaczego ograniczać się tylko do mew? Pomyślałem, zróbmy wszystkie ptaki - mówi tvnwarszawa.pl Szczepan Żurek z Towarzystwa Krajoznawczego "Krajobraz", które jest organizatorem wydarzenia.
Ochrona przyrody
Już od początku było jasne, że wydarzenie to jest organizowane nie tylko dla rozrywki - misją konkursu jest przybliżenie piękna i różnorodności ptaków występujących w Polsce oraz zwrócenie uwagi na potrzebę ochrony dzikiej przyrody. - Ta akcja jest po to, żeby pokazać, że przyroda wokół nas jest piękna. To jest dobra zabawa, żeby nasłuchiwać i naśladować głosy ptaków. I dlatego powinniśmy przyrodę chronić - przyznaje naszej redakcji Jan Mencwel, aktywista i radny.
- Celem jest propagowanie wychodzenia na dwór, tego, żeby ludzie częściej przyglądali się przyrodzie. Ptaki są do tego świetnym narzędziem, żeby wychodzić i je oglądać - tłumaczy nam przedstawiciel Towarzystwa Krajoznawczego "Krajobraz".
W tegorocznej edycji wydarzenia wzięło udział 20 uczestników, którzy zostali wybrani na podstawie przesłanych wcześniej nagrań wideo, na których naśladowali ptasie głosy. Wśród uczestników znalazła się też jedna osoba z tzw. dziką kartą TikToka.
"Będą ćwierkać, świstać, kwilić. Pitpilitać i pimpilić …"
W pierwszej części imprezy każdy uczestnik zaprezentował na scenie jeden wybrany przez siebie głos ptaka. Który gatunek wybrali uczestnicy, a który ich zdaniem najtrudniej jest naśladować i dlaczego? - Wybrałam wilgę ze względów rodzinnych. Mój pradziadek zawsze się śmiał, że wilga brzmi, jakby mówiła: "Teofila". I jakoś tak zostało w głowie - wskazuje Helena Grabicka, jedna z uczestniczek konkursu.
- Ja mam największy w tym momencie problem ze sroką, brzmię komicznie, kiedy próbuję ją naśladować. Mam nadzieję, że mi się nie wylosuje - zdradził nam przed rozpoczęciem konkursu Marcel Mierzejewski, który później został zwycięzcą II Mistrzostwa Polski w Naśladowaniu Ptaków.
Kolejna uczestniczka piątkowego konkursu dodaje: - Moim zdaniem najtrudniejszy jest kulczyk, ponieważ bardzo szybko i bardzo wysoko gwiżdże i ja tak nie umiem. Na nasze pytanie o to, jak wyglądały przygotowania do konkursu usłyszeliśmy od różnych uczestników, że "wkurzali rodzinę, gwiżdżąc pod prysznicem", "chodzili po lesie, udając dzięcioła", czy "pogwizdywali w komunikacji miejskiej".
Wróble, bażanty, słowiki i "podekscytowane sóweczki"
Ogromne emocje wśród widowni wzbudziły próby naśladowania wróbla, trzciniaka, jak też "podekscytowanej sóweczki". Niektórzy uczestnicy postawili na dziką, choć nieraz nieco szorstką interpretację ptasich głosów - jak chrapliwy głos wrony. Byli i tacy, których występy przywoływały obrazy nadmorskich plaż, bo po centrum Warszawy niosły się dźwięki odgłosów mew. Brzmiące niemal, jak oryginał.
Natomiast grupa Wawer Birds zdecydowała się na prezentację głosu łabędzia wraz z performensem, którego przeslaniem było, aby nie dokarmiać ptaków chlebem, bo dla tych stworzeń jest to zabójcze. "Piąte: nie zabijaj chlebem" - głosił jeden z transparentów. "Bo o to chodzi, że chleb ptakom szkodzi" - wskazywał inny.
Do ścisłego finału przeszło pięć osób. W tej części wydarzenia prezentowali na scenie głos ptaka, który chwilę wcześniej wylosowali, więc nie było tu mowy o jakimkolwiek przygotowaniu się. Improwizacji, spontaniczności i poczucia humoru - tego zdecydowanie nie brakowało na scenie.
- U mnie od zawsze ptaki były w sercu. Szczególnie kocham kaczkę, ale nie kaczkę dzisiaj prezentuję. I ojciec ornitolog z zamiłowania - przyznaje uczestniczka Helena.
Aleksandra Bożek, która zajęła drugie miejsce w rozmowie z nami przyznała, że o konkursie dowiedziała się z Facebooka i od znajomych, którzy zachęcali ją, by wzięła udział. - Czuję się bardzo dobrze, cieszę się, że wygrałam drugie miejsce i jestem generalnie zadowolona - mówi. I dodaje: - Czy udaję mewę w domu poza konkursem? Tak, w domu, wszędzie w sumie, jak ktoś o to pyta to potrafię ją udać i jest wtedy zabawa.
Wydarzenie, choć rozrywkowe i z poczuciem humoru, niosło też ważne przesłanie edukacyjne, przypominając, że każdy koncert głosu ptasiego to także głos w sprawie ochrony miejsc lęgowych, zmniejszania hałasu czy ochrony lasów.
Jury, w składzie którym znaleźli się prezes OTOP - Stanisław Łubieński, aktywista i radny Jan Mencwel i zeszłoroczna zwyciężczyni konkursu - Maria Ruddick oceniało nie tylko dokładność naśladowania ptaków, ale także pomysł, interpretację artystyczną czy wejście sceniczne.
- Każdy z jurorów skupiał się na innym aspekcie. Mieliśmy eksperta od ptaków - Staszka Łubiańskiego, który na pewno najbardziej doceniał tych, którzy świetnie naśladują. Ja zwracałem uwagę na osobowość sceniczną. Dla mnie nie chodziło o to, żeby jak najlepiej udawać, tylko żeby pokazać coś fajnego od siebie - zdradził nam Mencwel.
Kto najpiękniej ćwierkał w Warszawie? Oto zwycięzcy konkursu
Po zaciętej rywalizacji, jury pierwsze miejsce przyznało Marcelowi Mierzejewskiemu - jego imitacja głosu najpierw rudzika, a w finale słowika szarego, była zarówno piękna, jak i pełna charakteru. Drugie miejsce zajęła Aleksandra Bożek, a trzecie przypadło Małgorzacie Markowskiej.
Zarówno pierwsza, jak i druga odsłona wydarzenia pokazała, że możliwości ludzkiego głosu są niemal nieograniczone. Organizatorzy już planują kolejną edycję imprezy w przyszłym roku, by ponownie usłyszeć, kto ćwierka najpiękniej.
Autorka/Autor: ag/ tam
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Klemens Leczkowski, TVN Warszawa