Robert Draba, były szef kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, odżegnuje się od znajomości z Adamem S., który został skazany za wyłudzenie, a następnie ułaskawiony przez głowę państwa. - Nie łączą mnie z nim żadne związki gospodarcze ani towarzyskie - powiedział w rozmowie z tvn24.pl. Poinformował również, że udziały, jakie miał w spółce z Marcinem Dubienieckim, przejętej później przez Adama S., kupowali nie dla siebie, ale w imieniu swoich klientów.
Adam S. w 2008 roku został skazany na rok i 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata za wyłudzenie 120 tys. zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. 5 lutego 2009 r. do Kancelarii Prezydenta wpłynął wniosek o jego ułaskawienie. Jak poinformował "Dziennik Bałtycki", 9 czerwca 2009 r. Adam S. został ułaskawiony.
"Nie miałem żadnego wpływu komu, i kiedy udziały były odsprzedawane"
Draba kategorycznie zaprzecza, by kiedykolwiek łączyło go coś z Adamem S. - Jest to oczywista nieprawda i traktuje takie wypowiedzi jako zniesławiające mnie - mówi.
W przesłanym nam oświadczeniu informuje m.in., że nie był z Adamem S. współudziałowcem w spółce DDGS Chemical Investments, udziały w spółce objął po prawie roku od odejścia z Kancelarii Prezydenta, będąc osobą prowadzącą własną kancelarię prawną i działalność gospodarczą, a udziały w niej sprzedał osobie, którą nie był Adam S.
Pisze też, że "nie był informowany, ani nie miał na to żadnego wpływu komu, i kiedy kupione ode niego udziały w spółce DDGS Chemical Investments sp. z o.o. były odsprzedawane". Na koniec zaznacza: - Wszystkie działania prawne i faktyczne podejmowane przeze mnie w związku z rejestracją spółki i objęciem w niej udziałów dokonywane były zgodnie z prawem.
Kupili udziały na zlecenie kleintów
W rozmowie z tvn24.pl dodał, że udziały kupił jako radca prawny w imieniu swojego klienta - zagranicznego inwestora, dużej firmy. Dubieniecki również reprezentował swojego klienta. Jak tłumaczy Draba, taki zabieg zastosowano, by szybciej mogło dojść do zawarcia transakcji. Do tej ostatecznie nie doszło, bo inwestor wycofał się, a Draba udziały w spółce odsprzedał, gdy ta jeszcze nie podjęła działalności gospodarczej.
Były szef kancelarii prezydenta Kaczyńskiego szczegółów transakcji zdradzać jednak nie chce. - Chciałbym cokolwiek więcej w tej sprawie powiedzieć, ale nie mogę. Wszystkie sprawy jej dotyczące są objęte klauzulą poufności - mówi.
Tryb szybki ułaskawienia? Draba swojej kadencji nie pamięta
Draba poinformował również, że nie zajmował się sprawą ułaskawienia Adama S. przez Lecha Kaczyńskiego. Cała procedura trwała tylko cztery miesiące i była prowadzona w tzw. trybie prezydenckim, szybkim (na jego uruchomienie za kadencji Kaczyńskiego zdecydowano się tylko 18 razy).
Wyjaśnił, że wtedy w Kancelarii już nie pracował. Przyznał natomiast, że nie przypomina sobie by za jego czasów pracy prezydent Kaczyński kiedykolwiek zastosował taki rodzaj trybu ułaskawienia, jaki miał miejsce w przypadku Adama S
Zaznaczył jednak: - Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że pan prezydent Kaczyński do wszystkich ułaskawień podchodził niezwykle uważnie i ostrożnie.
Draba przekazał ponadto, że nie będzie komentował współpracy Dubienieckiego z Adamem S., bo - jak tłumaczył - zna ją tylko z mediów. - Przyjmuję taką zasadę, że nie oceniam swoich kolegów po fachu - dodał.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24