Będziemy jeszcze rozmawiać z Węgrami w sprawie embarga na rosyjską ropę, natomiast to Komisja Europejska i przewodnicząca Ursula von der Leyen wzięła na siebie ciężar negocjowania tego porozumienia - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz.
Unia Europejska próbuje uzgodnić szósty pakiet sankcji wobec Rosji w odpowiedzi na inwazję na Ukrainę, zakładający embargo na rosyjską ropę. Węgry sprzeciwiają się przyjęciu pakietu w proponowanej przez Komisję Europejską postaci.
Wiceszef MSZ Marcin Przydacz pytany we wtorek w "Rozmowie Piaseckiego", czy Węgrzy są w stanie skutecznie zablokować embargo na rosyjską ropę, odparł, że trwają rozmowy. Dodał, że prowadzi je Komisja Europejska. Przypomniał, że przewodnicząca KE Ursula von der Leyen była kilka dni temu w Budapeszcie, gdzie rozmawiała "o tych wrażliwościach węgierskich, problemach z zaakceptowaniem tego" embarga.
Dopytywany, czy polska dyplomacja, która ma przyjazne stosunki z Węgrami, jest w stanie przekonać ich do zmiany decyzji, powiedział, że "to nie jest kwestia dobrych, czy niedobrych relacji, tylko konkretnych inwestycji, które strona węgierska musi poczynić".
- Wszystko będzie w szczegółach dyskutowane - dodał. - Nie bronię stanowiska niektórych państw, w tym także i Węgier. Uważam, że to jest błędne stanowisko. Rozczarowujące miejscami stanowisko. Będziemy z nimi jeszcze rozmawiać, natomiast dzisiaj to Komisja i pani przewodnicząca wzięła na siebie ciężar negocjowania tego porozumienia - powiedział Przydacz.
Przydacz o incydencie z ambasadorem Rosji: trzeba sprawdzić, czy nie dochodziło do celowych prowokacji
Wiceszef MSZ odniósł się też do incydentu z udziałem ambasadora Federacji Rosyjskiej w Polsce Siergieja Andriejewa, który został oblany czerwoną substancją 9 maja podczas próby złożenia wieńca na Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich z okazji Dnia Zwycięstwa. Jego pojawienie się w rejonie nekropolii przyciągnęło tłum protestujących przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainę.
- Wysłaliśmy w przeddzień tych uroczystości, które planował ambasador Andriejew notę, w której w sposób stanowczy nie rekomendowaliśmy przeprowadzenia jakichkolwiek uroczystości z uwagi na kontekst polityczny, z uwagi na atak rosyjski na Ukrainę - powiedział.
Jak dodał, "niestety pan ambasador nie zastosował się do tej rekomendacji". - Nasze stanowisko było jasne i pan minister (Zbigniew Rau-red.) powiedział: to był incydent godny ubolewania. Dyplomaci bez względu na to, jaką politykę prowadzą ich rządy, zasługują na swoisty szacunek. To wydarzenie nie powinno się zdarzyć i to jest nasze stanowisko - mówił wiceszef MSZ.
Jego zdaniem "nie stanął na wysokości zadania ambasador, który mając świadomość, że do tego typu sytuacji może dochodzić, mimo wszystko decyduje się na takie działanie".
- Jeśli chodzi o to wydarzenie, trzeba dokonać sprawdzenia, czy nie dochodziło do celowych prowokacji po to, żeby zaostrzyć, także w sensie obrazków, które z tego się pojawiły, sytuacji - powiedział wiceminister.
Pytany, czy uważa, że operacja oblewania farbą ambasadora mogła być rosyjską prowokacją, odparł, że "to są scenariusze do sprawdzenia". - Nie mam w tym momencie twardych przekonań, ale jest wielu przeciwników państwa polskiego, którzy chcieliby, żeby tego typu wydarzenia były właśnie formą prowokacji. Trzeba to po prostu zweryfikować i sprawdzić - mówił Przydacz.
Wiceszef MSZ o ewentualnym wydaleniu ambasadora Rosji
Dopytywany był, czy długo jeszcze Andriejew będzie w Polsce. - Stan stosunków polsko-rosyjskich jest dzisiaj, mówiąc bardziej delikatnie, trudny i trudno jest widzieć przestrzeń do dialogu politycznego, dialogu ekonomicznego - powiedział.
- Nie jest wykluczone ze w perspektywie następnych dni, czy tygodni zostaną odpowiednie decyzje w tym zakresie podjęte - dodał.
- Będziemy rozmawiać z panem ministrem. Pan minister też zauważa oczywiście mało konstruktywną, mówiąc językiem dyplomatycznym, działalność pana ambasadora, ale też musimy brać pod uwagę kontekst faktu, że Polska jest przewodniczącym OBWE. Jest szereg puzzli, które należy poukładać - wyjaśnił.
Przydacz: dołączenie Finlandii i Szwecji do NATO byłoby dla nas korzystne
Przydacz komentował także decyzje Szwecji i Finlandii, by ubiegać się o członkostwo w NATO. Powiedział, że dołączenie obu krajów do NATO "byłoby dla nas bardzo korzystne, dlatego Polska się za tym opowiada aktywnie".
- W ramach rozmów dyplomatycznych staramy się przekonać wszystkich tych, którzy jeszcze nie są przekonani, w tym wypadku naszych partnerów tureckich - dodał.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan przekonuje, że oba kraje oferują schronienie dla członków organizacji terrorystycznych i powtarza, że Ankara nie podziela pozytywnego zdania na temat ich możliwej akcesji. Sprzeciw Turcji mógłby zablokować ich wejście do Sojuszu, ponieważ rozszerzenie organizacji wymaga jednomyślnej zgody jej członków.
Wiceszef MSZ powiedział, że "jest dobrej myśli". - Są pewne oczekiwania ze strony tureckiej, ale w moim osobistym przekonaniu (są one - red.) do pokonania i do spotkania się pomiędzy Turcją a Finlandią i Szwecją. Byłoby to z dużą korzyścią dla Sojuszu - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24