Sejmowa straż marszałkowska potraktowała przedstawicielki Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ "Solidarność" jak terrorystki - podał "Nasz Dziennik". - Zabrano nam torebki, niektórym z nas odebrano lekarstwa, nie mogłyśmy wyjść nawet napić się wody - skarżyły się kobiety.
Działaczki "Solidarności" do Sejmu przyjechały nie po raz pierwszy. Chciały wysłuchać debaty na temat służby zdrowia. Miały przy sobie stałe przepustki.
- Zabrano nam torebki, dowody osobiste, niektórym z nas odebrano lekarstwa, nie mogłyśmy wyjść np. napić się wody, porozmawiać z dziennikarzami - skarżyły się kobiety. - Zostałyśmy praktycznie na galerii sejmowej uwięzione, grożono nam, że jeśli wyjdziemy, to już nie wrócimy - mówiły w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" rozgoryczone działaczki "Solidarności". - Urzędnik w mundurze straży marszałkowskiej powiedział mi, że jeśli wyjdę z sali udzielić wywiadu dziennikarce Telewizji Trwam, to na salę już nie wrócę. Pierwszy raz od dziesięciu lat, odkąd przyglądam się obradom parlamentu, spotkało mnie coś takiego. Potraktowano nas, jakbyśmy byli z Al-Kaidy - mówiła "Naszemu Dziennikowi" Maria Ochman, szefowa Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia "Solidarność".
Kobiety zwróciły uwagę, że niedaleko nich siedziały ich koleżanki ze Związku Zawodowego Pielęgniarek. Ale im pozwolono wnieść torebki. Podobnego zdania są posłowie PiS. Wicemarszałek Krzysztof Putra zażądał w tej sprawie wyjaśnień od Prezydium Sejmu.
Przepustki lepsze i gorsze Funkcjonariusze straży marszałkowskiej, z którymi rozmawiał "Nasz Dziennik", przekonywali, że ich zachowanie to wynik niedawnych rozporządzeń marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego.
- Panie nie mają prawa przebywać w Sejmie poza galerią. To wynika z zakresu przepustki, jaki im przyznano. Nie wiem, czy i dlaczego mogły poruszać się po Sejmie, ale przypominam, że obowiązują nowe rozporządzenia dotyczące poruszania się po budynku. Toaleta jest na galerii, nie muszą wychodzić. Jeśli opuszczą salę, nie wrócą. A inni? Inni mają inne przepustki - tłumaczył strażnik pilnujący wyjścia z galerii sejmowej prowadzącego do tzw. stolika dziennikarskiego.
Skandal w Sejmie "Solidarność" całe zajście nazywa skandalicznym łamaniem zasad demokracji. Oburzeni są też politycy PiS, którzy zaprosili związkowców z "Solidarności" do Sejmu. Wicemarszałek Krzysztof Putra zapowiedział, że będzie w tej sprawie żądać wyjaśnień od Prezydium Sejmu.
- To prawdziwy skandal. To szykanowanie koleżanek i kolegów z "Solidarności", ale także działanie niezrozumiałe. Pod każdym względem. W ten sposób straż marszałkowska wystawiła panu marszałkowi Komorowskiemu bardzo złą opinię i w jakimś sensie skompromitowała cały Sejm Polski. Mam nadzieję, że sprawa zostanie niezwłocznie wyjaśniona i więcej do tak skandalicznych wydarzeń nie dojdzie. Nie można w ten sposób szykanować ludzi - mówił poseł Tomasz Latos (PiS), członek sejmowej Komisji Zdrowia.
Źródło: "Nasz Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24