"Narodowe Centrum Bezprawia i Rozdawnictwa", tak bym to dzisiaj określił. Tak naprawdę oni zawłaszczyli pieniądze, które powinny iść na rozwój nauki, na połączenie biznesu z nauką. Rozdają to osobom ze sobą powiązanym, nieprzygotowanym - mówił w "Faktach po Faktach" prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, komentując budzące wątpliwości wielomilionowe dotacje z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR).
Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 o wielomilionowych dotacjach przyznawanych przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBR).
Posłowie Michał Szczerba i Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej przeprowadzili tam kontrolę i ich uwagę zwróciły dwie firmy, które otrzymały łącznie 178 milionów w konkursie "Szybka ścieżka". 55 milionów złotych dostał 26-latek, który firmę założył już po ogłoszeniu naboru do konkursu z kapitałem zakładowym wynoszącym 5 tysięcy złotych. 123 miliony złotych trafiły do firmy z Białegostoku, która - jak ustalili posłowie - od czasu założenia w 2020 roku co roku przynosiła straty. Zdaniem posłów "zachodzi uprawomocnione podejrzenie ustawienia konkursu". Centralne Biuro Antykorupcyjne oraz Najwyższa Izba Kontroli rozpoczęły kontrole w NCBR.
Kosiniak-Kamysz: "Narodowe Centrum Bezprawia i Rozdawnictwa"
- "Narodowe Centrum Bezprawia i Rozdawnictwa", tak bym to dzisiaj określił - komentował szef PSL. Jak mówił, "tak naprawdę oni zawłaszczyli pieniądze, które powinny iść na rozwój nauki, na połączenie biznesu z nauką". - Oni rozdają to osobom ze sobą powiązanym, rozdają to osobom nieprzygotowanym. Firmy są zakładane kilka dni wcześniej, robią to osoby, które kompletnie się na tym nie znają, to jest jakaś masakra - ocenił.
Kosiniak-Kamysz był też pytany, czy jego zdaniem ta władza chce i jest w stanie rozliczyć odpowiedzialnych i oczyścić się, czy jest to układ zamknięty, dopóki koalicjanci się nie skłócą. Prezes ludowców odpowiedział, że "dlatego cały czas są ze sobą, mimo że się nienawidzą, bo trzymają się tych stołków kurczowo". - Dopóki wola trzymania się i chęć trzymania się na tych stołkach będzie tak ogromna, a jest ogromna, mogą się kłócić, mogą się sprzeczać, ale na końcu będą się kryć - ocenił.
Jego zdaniem potrzebna jest specjalna komisja śledcza. - Uważam, że ona musi mieć jeszcze większe uprawnienia niż jakakolwiek komisja śledcza w historii parlamentu, bo jest odpowiedzialność polityczna, jest odpowiedzialność prawna za przekroczenia, za złamanie prawa - dodał.
Referendum aborcyjne. "Należy się odwołać do głosu Polek i Polaków"
Kosiniak-Kamysz był także pytany, jak zagłosowałby w referendum dotyczącym aborcji. Szef ludowców ocenił, że wszystko zależałoby od pytań.
- Proponowaliśmy już zaraz po tym okropnym wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który odebrał Polkom poczucie elementarnego bezpieczeństwa, trzy pytania - mówił. Przypomniał, ze chodzi o zaostrzenie prawa aborcyjnego, liberalizację lub powrót do kompromisu aborcyjnego, czyli trzech przesłanek terminacji ciąży. - Za tym trzecim ja bym zagłosował - sprecyzował.
- Uważamy, że należy się odwołać do głosu Polek, przede wszystkim, i Polaków. Nie mężczyzn po pięćdziesiątce, bo takich jest najwięcej w parlamencie, tylko właśnie oddać głos obywatelom - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24