W środę 17 listopada blisko cztery tysiące placówek było zmuszonych prowadzić zdalne zajęcia przynajmniej dla części uczniów i wychowanków. W tym roku szkolnym jeszcze nigdy aż tak wiele szkół i przedszkoli nie miało problemów związanych z koronawirusem. Ale zdalne zajęcia w całym kraju nadal nie są brane pod uwagę.
Zarówno szkoły, jak i przedszkola od 1 września działają stacjonarnie. Edukacja zdalna lub mieszana, zwana również hybrydową odbywa się jednak tam, gdzie dochodzi do zachorowań wśród uczniów lub nauczycieli. Ostateczną decyzję o przeniesieniu na zdalne lekcje części lub wszystkich uczniów podejmuje sanepid na wniosek organu prowadzącego placówkę.
Coraz więcej kłopotów
Od kilku tygodni ministerstwo edukacji codziennie publikuje dane na temat liczby placówek, które zostały do tego zmuszone. W środę 17 listopada ich liczba była najwyższa tym roku szkolnym - wynika z danych ministerstwa edukacji. Całkowicie zdalnie pracowało: 50 przedszkoli, 82 podstawówki oraz 59 szkół ponadpodstawowych. W systemie mieszanym funkcjonowało 468 przedszkoli, 2214 podstawówek oraz 1098 szkół ponadpodstawowych. Najgorzej jest w podstawówkach - zdalne lekcje dla części lub wszystkich uczniów miało w środę już 16 procent spośród nich.
Razem to już 3971 placówek, które nie mogą prowadzić w pełni normalnych zajęć z powodu koronawirusa. To o ponad 900 więcej niż dzień wcześniej i najwięcej od początku roku szkolnego. Do tej pory najwięcej szkół oraz przedszkoli prowadziło przynajmniej częściowo zdalne zajęcia 5 listopada - wtedy było to 3401 placówek.
"Nie zamkniemy szkół"
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w środę o 24 239 nowych przypadkach koronawirusa w Polsce. Z powodu COVID-19 zmarło kolejnych 463 pacjentów. To najwyższe dane podczas czwartej fali, najwyższa dobowa liczba zakażeń do połowy kwietnia i najwyższa liczba zgonów od maja.
Wśród głównych ognisk zakażeń w trakcie tzw. czwartej fali ministerstwo zdrowia wymienia m.in. szpitale, zakłady pracy i szkoły. - Ale nie, nie zamkniemy szkół - mówił w środę rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz. I dodawał: - Musimy brać na siebie to ryzyko zakażeń, które występuje w szkołach. To ryzyko biorą też na siebie nauczyciele, dlatego tak ważne jest, żeby nauczyciele się szczepili.
Rzecznik podkreślał też na konferencji: - Dla nas większym ryzykiem jest w tej chwili zamknięcie szkół i rozwój wszystkich przypadłości psychicznych w aspekcie zachowań społecznych naszych dzieci, niż samo zakażenie się wśród dzieci koronawirusem SARS-CoV-2.
Źródło: tvn24.pl