Pierwszy w tym sezonie weekend narciarski w powiecie tatrzańskim zakończył się 30 pouczeniami narciarzy i snowboardzistów. Nie było żadnych uchybień ze strony stacji narciarskich, jeżeli chodzi o reżim sanitarny, ale niektórzy zapominali o maseczkach - poinformował rzecznik zakopiańskiej policji Roman Wieczorek.
W sobotę w kilku ośrodkach narciarskich na Podhalu w reżimie sanitarnym wystartował sezon narciarski. Na stokach były obecne patrole policji oraz inspekcji sanitarnej. Według relacji rzecznika zakopiańskiej policji ośrodki były odpowiednio przygotowane do wytycznych, stosując odpowiednie zabezpieczenia, a z głośników były rozgłaszane komunikaty o obowiązujących zasadach epidemiologicznych.
"O noszeniu maseczek trzeba było przypominać"
- Stacje odrobiły zadanie po ubiegłotygodniowej wpadce na stacji Słotwiny Arena w Krynicy-Zdroju, gdzie tłoczyli się narciarze. O noszeniu maseczek trzeba było przypominać, bo nadal jest zbyt wielu roztargnionych, którzy zapominają o zasłanianiu nosa i ust - powiedział Wieczorek.
Pierwszy w tym sezonie weekend narciarski w powiecie tatrzańskim zakończył się 30 pouczeniami narciarzy i snowboardzistów - poinformował funkcjonariusz.
Najwięcej pouczeń policjanci dali narciarzom i snowboardzistom w Białce Tatrzańskiej, gdzie panował największy ruch. Na pozostałych stacjach na Podhalu było stosunkowo niewielkie obłożenie. Ogłoszone dla stacji narciarskich obostrzenia przewidują między innymi, że na stokach narciarskich może być jedna osoba na 100 metrów kwadratowych, a w gondolach czy na krzesełkach nie mogą wspólnie jeździć obce sobie osoby. Ponadto w kolejkach należy zachowywać dystans. W tym celu przed stacjami ustawiane są tak zwane rękawy.
Źródło: PAP