Pewnie nie byłoby dzisiaj prawdziwie wolnej, niepodległej, suwerennej Polski, gdyby nie tamto bohaterstwo, cierpienie, gdyby nie tamten trud, gdyby nie tamci Żołnierze Niezłomni, których bali się komuniści - mówił w piątek prezydent Andrzej Duda, wręczając odznaczenia z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. - Jesteśmy im winni wieczną pamięć - powiedział premier Mateusz Morawiecki, biorący udział w uroczystościach w Ostrołęce.
68 lat temu, 1 marca 1951 roku w więzieniu na warszawskim Mokotowie, po pokazowym procesie, władze komunistyczne rozstrzelały siedmiu członków niepodległościowego IV Zarządu Głównego Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość".
Od 2011 roku rocznica tej zbrodni obchodzona jest jako Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, dla uczczenia podziemia niepodległościowego, które po II wojnie światowej zbrojnie wystąpiło przeciwko sowietyzacji Polski.
W tym roku dzień ten obchodzony jest po raz dziewiąty.
Prezydent Duda: jesteście państwo bohaterami
Prezydent Andrzej Duda przed południem wręczył w Pałacu Prezydenckim odznaczenia państwowe.
Podkreślił, że 1 marca jest "zawsze bardzo wzruszony". - Mam tę niebywałą możliwość uhonorowania orderami przede wszystkim ludzi, którzy walczyli o wolną Polskę suwerenną, niepodległą prawdziwie - wyjaśnił. Jak mówił, "nie pogodzili się oni z półwolnością, z zakłamaniem, z niby-niepodległością i niby-suwerennością". Zaznaczył, że żołnierze wyklęci "zapłacili za to zazwyczaj wysoką cenę".
Zwracając się do odznaczonych, prezydent powiedział: - Jesteście państwo bohaterami. Dodał, że bohaterami są również "najbliżsi tych, którzy polegli i zostali zamordowani". Przypomniał, że "komunistyczne represje spadały na całe rodziny".
- Cena była często bardzo wysoka: od represji, prześladowań, więzienia, katowania, poprzez odebranie możliwości rozwijania się, kariery, nauki, pracy, często głód, biedę - wyliczał.
- Pewnie nie byłoby dzisiaj prawdziwie wolnej, prawdziwie niepodległej, prawdziwie suwerennej Polski, gdyby nie tamto bohaterstwo, cierpienie, gdyby nie tamten trud, gdyby nie tamci żołnierze niezłomni, których bali się komuniści - mówił. Jak ocenił, "bali się i cały czas mieli w tyle głowy, że mogą powrócić".
Według prezydenta "to właśnie dlatego zabitych i pomordowanych zakopywano w bezimiennych mogiłach. To dlatego właśnie nad miejscami ich pochówku kładziono chodniki i wylewano asfalt".
- Po to, by nikt nigdy nie dotarł, aby nikt nie odnalazł, aby nie było relikwii. Ale również ze strachu, z podłego, haniebnego strachu - mówił prezydent.
"Dziś możemy swobodnie czcić pamięć bohaterów"
Po południu prezydent złożył wieniec pod pomnikiem upamiętniającym kpt. Kazimierza Kamieńskiego ps. Huzar i jego żołnierzy w Wysokiem Mazowieckiem.
Dziękował mieszkańcom miasta, że wzięli udział w uroczystości upamiętniającej - jak powiedział - "bohaterów wolnej, niepodległej, suwerennej Rzeczypospolitej, których pomordowała, ciemiężyła, niszczyła ich i ich rodziny, banda zdrajców". - Przyprowadzonych tutaj przez sowietów, a bardzo często i oportunistów, którzy na służbę sowietów poszli, wietrząc w tym własny interes i wygodne życie - mówił prezydent.
Andrzej Duda podkreślił, że w wielu miejscach Polski byli żołnierze Armii Krajowej, którzy nie zgodzili się złożyć broni i "przejść do porządku dziennego nad tym, że mimo lat walki ich ojczyzna, teoretycznie nazywana wolną, teoretycznie nazywana wyzwoloną, była wyzwolona tylko teoretycznie".
- Bo jeden okupant przepędził drugiego. A oni wiedzieli, co to znaczy sowiecka Rosja i co to znaczy komunizm. I doskonale widzieli, że wolnej Polski nie ma, że prawdziwej niepodległości nie ma i prawdziwej suwerenności nie ma - mówił prezydent.
Podkreślał, że Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych to święto także tych, którzy tych żołnierzy wspierali - "z którymi byli żołnierze niezłomni i którzy byli dla żołnierzy niezłomnych ich oparciem, ich ostoją, ich wsparciem, czasem ich ratunkiem".
Premier Morawiecki: jesteśmy im winni wieczną pamięć
W Ostrołęce w uroczystościach wzięli udział między innymi: premier Mateusz Morawiecki oraz wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński.
- Historycy szacują, że od 1 września 1944 do końca 1945 polskie podziemie niepodległościowe, antykomunistyczne, przeprowadziło około 12 tysięcy akcji zbrojnych. To wypada jedna akcja co godzinę. To była wielka determinacja w obliczu gigantycznej siły wroga, wroga polskiej wolności, polskiej niepodległości, jesteśmy im winni wieczną pamięć - powiedział premier. W tym kontekście wymienił nazwiska: Hieronima Dekutowskiego ps. Zapora, Stanisława Sojczyńskiego ps. Warszyc, Henryka Habiery ps. Korzeń, wspomniał też o rodzinie Lazarowiczów. - Warto zdać sobie sprawę z tego, że to było ostatnie zbrojne polskie powstanie niepodległościowe, powstanie z bronią w ręku, powstanie, które (...) było najbardziej beznadziejne ze wszystkich naszych powstań. Ale jednak idąc śladem wielkiej myśli naszego filozofa Henryka Elzenberga, chcę przypomnieć, że wartość walki nie liczy się szansami na jej zwycięstwo, tylko wartością sprawy, za którą żołnierze leśni, jak ich nazywaliśmy w latach 70., 80., walczyli - powiedział Morawiecki. Premier dziękował wszystkim, którzy przyczynili się do powstania Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce. - Walka o pamięć ma sens, bo ona jest fundamentem naszej przyszłości. Dzięki takiemu muzeum jak to, historia nie będzie milczeć o bohaterach. Dzięki takiemu muzeum, dzięki odbudowywaniu pamięci o żołnierzach wyklętych przełamujemy porządek pojałtański, to tutaj tworzy się nowa wolna Polska - powiedział premier. - Dziękuję dlatego wszystkim, którzy walczą o prawdę historyczną, o to, by zło było określane jako zło, a dobro jako dobro. Tylko na takim fundamencie prawdy możemy budować wielką, solidarną i wspaniałą Polskę - dodał szef rządu.
Planowane uroczystości na placu Piłsudskiego
W południe przed Panteonem–Mauzoleum Wyklętych-Niezłomnych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie odbył się Apel Pamięci, złożono kwiaty i zapalono znicze. Wieniec złożył między innymi minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.
To teren tak zwanej Łączki, gdzie w latach 1948-1956 komunistyczna bezpieka ukryła szczątki blisko 300 ofiar komunistycznego reżimu, w tym bohaterów Polskiego Państwa Podziemnego, takich jak między innymi major Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka", major Hieronim Dekutowski "Zapora" czy ostatni dowódca Narodowych Sił Zbrojnych - pułkownik Stanisław Kasznica. Na "Łączce" mogły zostać też ukryte ciała generała Augusta Emila Fieldorfa "Nila" - szefa Kedywu Komendy Głównej AK, rotmistrza Witolda Pileckiego, a także podpułkownika Łukasza Cieplińskiego i jego współpracowników z IV Zarządu Głównego Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość".
Wystawy IPN i odsłonięcie pamiątkowych tablic
W upamiętnienie Żołnierzy Wyklętych angażuje się również Instytut Pamięci Narodowej, który przypomina o młodzieżowych organizacjach antykomunistycznych z lat 1944-1956. W tych latach istniało około 1000 podziemnych związków młodzieżowych, skupiających prawie 11 tysięcy działaczy przeciwstawiających się nowemu zniewoleniu.
O bohaterach młodzieżowej konspiracji antykomunistycznej IPN przypomina między innymi poprzez prezentację w kilkunastu miejscowościach Polski wystawy pod tytułem "Zapomniane Ogniwo. Konspiracyjne organizacje młodzieżowe na ziemiach polskich w latach 1944/45-1956".
Ponadto IPN jest współproducentem 20 etiud filmowych, które przedstawiają życiorysy żołnierzy wyklętych. Instytut zapowiedział, że od 1 marca przez kolejne 20 dni robocze będą one prezentowane na stronie i portalach społecznościowych IPN.
Tragedia Żołnierzy Wyklętych
W latach 1944-56 wskutek terroru komunistycznego w Polsce śmierć poniosło - jak szacuje IPN - około 50 tysięcy osób (inne szacunki historyków mówią, że nie więcej niż około 20 tysięcy), które zginęły na mocy wyroków sądowych, zostały zamordowane lub zmarły w siedzibach Urzędów Bezpieczeństwa i Informacji Wojskowej, więzieniach i obozach, a także zginęły w walce lub w trakcie działań pacyfikacyjnych.
Ciała ofiar grzebano między innymi w utajnionych i w większości nieznanych do dziś miejscach - na i w pobliżu cmentarzy, w pobliżu siedzib aparatu bezpieczeństwa, w lasach i na poligonach wojskowych.
Do tragedii Żołnierzy Wyklętych nawiązuje data ich dnia pamięci, która upamiętnia rocznicę stracenia z rąk funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa kierownictwa IV Komendy Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość". 1 marca 1951 roku szefowie IV Zarządu Głównego podpułkownik Łukasz Ciepliński, major Adam Lazarowicz, porucznik Józef Rzepka, kapitan Franciszek Błażej, porucznik Józef Batory, porucznik Karol Chmiel i major Mieczysław Kawalec ponieśli śmierć w stołecznym więzieniu przy ulicy Rakowieckiej.
Inicjatorem dnia pamięci poświęconego Żołnierzom Wyklętym był prezydent Lech Kaczyński, który skierował do Sejmu projekt ustawy w tej sprawie.
Autor: akr,tmw//now,rzw / Źródło: PAP