Mówiłem o pewnym mechanizmie, któremu wszyscy ulegamy, bez względu na zawód, wykształcenie czy miejsce zamieszkania. Czy tego chcemy, czy nie, poddajemy się wpływom reklamy - powiedział premier Mateusz Morawiecki, odnosząc się do nagranej w restauracji Sowa i Przyjaciele rozmowy z jego udziałem, w której padły słowa o "głupich ludziach". Jak argumentował szef rządu, "trzeba mieć dużo złej woli", by przypisywać mu "lekceważenie ludzi".
W ujawnionym przez Onet fragmencie nagranej rozmowy w "Sowie i Przyjaciołach" Morawiecki, ówczesny prezes banku BZ WBK, komentował reklamę banku z amerykańskim aktorem filmów akcji Chuckiem Norrisem. Powiedział: - Ludzie są tacy głupi, że to działa. Niesamowite.
"Trzeba mieć dużo złej woli, żeby przypisywać mi lekceważenie ludzi"
O tę wypowiedź premier został zapytany w wywiadzie dla "Super Expressu". Powiedział, że krytyka jego osoby za te słowa to "nadużycie i hipokryzja".
"Trzeba mieć dużo złej woli, żeby przypisywać mi lekceważenie ludzi, gdy po prostu mówiłem o pewnym mechanizmie, któremu wszyscy ulegamy, bez względu na zawód, wykształcenie czy miejsce zamieszkania. Czy tego chcemy, czy nie, poddajemy się wpływom reklamy" - tłumaczył premier w rozmowie.
Wskazywał, że "każdemu z nas zdarzyło się przecież kupić coś niepotrzebnie, tylko pod wpływem reklam".
"Mnie na pewno i to nie raz. Chodziło mi więc o naturę ludzką, a nie mądrość czy jej brak" - wyjaśniał.
"Paskudna manipulacja"
"Zostałem nagrany, kiedy nie pełniłem żadnej funkcji publicznej. Każdy z nas, kto byłby nagrywany w sytuacji towarzyskiej, gdyby odsłuchał taką swoją prywatną rozmowę, mógłby się zdziwić albo czuć trochę zawstydzony" - mówił premier, komentując ujawnione nagrania z jego udziałem.
Podkreślił jednocześnie, że wstydzi się przekleństw, których używał. "Z żalem przyznaję, że mi się one zdarzają" - dodał.
"Jednak poza sformułowaniami wyrwanymi z kontekstu, jak choćby tymi o wychodzeniu z kryzysu po II wojnie światowej i niskich wówczas oczekiwaniach społecznych, nie ma nic kontrowersyjnego. A wykorzystanie tych sformułowań, jak to czyni opozycja, w zestawieniu z realizowanymi przez nas programami społecznymi, które w ciągu trzech lat wprowadziliśmy, jest paskudną manipulacją" - ocenił.
Premier na taśmach
Portal Onet opublikował taśmy z udziałem Morawieckiego między innymi zapis rozmowy z 2013 roku z prezesem PKO BP Zbigniewem Jagiełłą, prezesem PGE Krzysztofem Kilianem i jego zastępczynią Bogusławą Matuszewską. Morawiecki był wówczas prezesem BZ WBK.
Nagranie, które pochodzi z akt afery taśmowej, trwa około 3,5 godziny. Dziennikarze Onetu skupili się na kilku fragmentach rozmów. Portal tvn24.pl opisał dwa nieznane wcześniej wątki. Z nagrania wynika, że Morawiecki jako prezes banku miał oferować kilkadziesiąt tysięcy złotych "cichego" wsparcia dla Aleksandra Grada, byłego ministra skarbu z koalicyjnego rządu PO-PSL.
Miał również interweniować w sprawie pracy dla syna Ryszarda Czarneckiego, ówczesnego europosła Prawa i Sprawiedliwości.
Autor: ads//now / Źródło: Super Express, tvn24.pl