Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie chce zakazu polowania na siedem nowych gatunków ptaków, którego domaga się resort klimatu. Ministerstwo odpowiedzialne za ochronę środowiska zaproponowało wykreślenie z listy gatunków łownych przede wszystkim kaczek: krzyżówki, cyraneczki, głowienki i czernicy. Nie chcą się na to zgodzić m.in. myśliwi, którzy zarzucają nierzetelność badaniom, na które powołuje się resort Hennig-Kloski. "Nie brońcie krwawego hobby" - odpowiada im wiceminister klimatu.
W Ministerstwie Klimatu i Środowiska toczą się prace nad projektem zmiany rozporządzenia w sprawie zmiany listy gatunków łownych. Resort chciałby wykreślić z niej siedem gatunków ptaków: jarząbka, krzyżówkę, cyraneczkę, głowienkę, czernicę, słonkę i łyskę. Większość z wymienionych zwierząt to kaczki.
Nowelizacja rozporządzenia oznaczałaby całkowity zakaz polowania na te gatunki, a także ich okaleczania lub chwytania oraz niszczenia ich jaj i gniazd.
Wiceminister: brak jest jakiegokolwiek uzasadnienia do polowań na te gatunki
Kierownictwo ministerstwa klimatu uważa, że kaczki, a także jarząbka z rodziny kurowatych, słonkę z bekasowatych i łyskę z chruścieli, należy chronić przed odstrzałem, bo przedstawicieli tych gatunków w Polsce nie ma aż tak dużo, by kontrolować ich populacje. Poza tym - w ocenie resortu - nie wywołują one "żadnych negatywnych skutków ekonomicznych czy przyrodniczych", a wykreślenie ich z listy gatunków łownych nie wpłynie na sytuację polskich rolników.
Nowelizacja przepisów to jeden z ważniejszych postulatów wiceministra klimatu Mikołaja Dorożały (Polska 2050). "Siedem gatunków ptaków zniknie z listy łowieckiej. Mamy gotowe rozporządzenie - po konsultacjach, zostanie podpisane. Wobec spadającej populacji wielu gatunków ptaków, brak jest jakiegokolwiek uzasadnienia do polowań na nie. Dziękuję wszystkim zaangażowanym w ten proces" - pisał Dorożała we wrześniu na platformie X. Kroki w tym kierunku wiceszef MKiŚ zapowiadał wiosną, powołując przy ministerstwie zespół ds. reformy łowiectwa.
Ministerstwo rolnictwa przeciwne zmianom w liście łowieckiej
Konsultacje zakończyły się 30 stycznia. Nie wszystkie nadesłane stanowiska zostały jeszcze opublikowane na stronach rządowych.
Nowelizację rozporządzenia popierają liczne organizacje pozarządowe z koalicją "Niech Żyją!" i Ogólnopolskim Towarzystwem Ochrony Ptaków na czele. Ornitolodzy postulują wręcz poszerzenie listy gatunków ptaków, które miałyby zostać wykreślone z listy gatunków łownych. Chodzi o gęś białoczelną, gęś zbożową, gęgawę, grzywacza i kuropatwę.
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi prze jednak w dokładnie odwrotnym kierunku. Wiceszef tego resortu Jacek Czerniak (Nowa Lewica) w skierowanej do MKiŚ opinii poinformował, że MRiRW negatywnie ocenia zaproponowane zmiany ze względu m.in. na "jednoznacznie niekorzystny wpływ projektowanej nowelizacji na rolnictwo".
Czytaj też: Wciąż bez rozstrzygnięcia na temat przyszłości Puszczy Białowieskiej. Trwają rozmowy wszystkich stron
W opinii czytamy, że ministerstwo klimatu w ogóle nie uwzględniło wpływu nowelizacji przepisów na rolnictwo. Zarzuca też resortowi klimatu, że ten posłużył się starymi, bo liczącymi 20 lat danymi dotyczącymi liczebności ptaków i ich zabijania przez myśliwych.
Wiceminister rolnictwa uważa też, że zakaz zabijania wymienionych w projekcie ptaków przyczyni się "do znaczącego zmniejszenia efektywności nadzoru" nad ptasią grypą. "Każde uszczuplenie listy gatunków zwierząt łownych o zwierzęta będące rezerwuarem wirusów chorób zakaźnych, spowoduje zmniejszenie ilości materiału do badań monitoringowych", co według MRiRW ma "wpłynąć negatywnie na bezpieczeństwo żywnościowe kraju". Zdaniem Jacka Czerniaka wejście w życie rozporządzenia ma też "znacznie pogorszyć sytuację gospodarstw rybackich", między innymi dlatego, że kaczki "wyjadając paszę zadawaną rybom obniżają rentowność chowu".
Myśliwi chcą "rzetelnego monitoringu"
Krytyczna opinia resortu rolnictwa nie wstrzymuje prac nad rozporządzeniem. Jest jednak możliwe, że propozycja zmian w przepisach zostanie poluzowana. Wysłaliśmy w tej sprawie pytania do ministerstwa klimatu, jednak do czasu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
- Opinia Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi jest bardzo nieprofesjonalna i niepoparta żadną literaturą, trudno się do niej odnieść. W wielu przypadkach występuje nieprawda albo wyolbrzymianie problemów - uważa dr Jarosław Krogulec z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków (OTOP), członek zespołu do spraw reformy łowiectwa przy ministerstwie klimatu.
- Ministerstwo rolnictwa zarzuca temu projektowi, że wykorzystano w nim nieaktualne dane. O ile do danych dotyczących pozyskania, czyli polowań, nie mogę się odnieść, tak dane dotyczące liczebności ptaków czy trendów w zmianie populacji są jak najbardziej aktualne. Ministerstwo klimatu opierało się na liczbach z państwowego monitoringu realizowanego przez GIOŚ - podkreśla dr Krogulec. I wymienia najbardziej zagrożone z projektowanej listy gatunki ptaków: głowienkę i czernicę. Ich liczebność, twierdzi badacz, spada w całej Polsce i Europie.
Przykład? Według MKiŚ populacja czernicy zmniejszyła się (względem 1980 roku) o około 80 procent (do około 300 par) na stawach w dolinie Baryczy czy w dolinie Noteci, gdzie z około 50 par tych ptaków zostały zaledwie trzy.
Myśliwi chcą jednak - jak czytamy w opinii Polskiego Związku Łowieckiego - "przeprowadzenia rzetelnego monitoringu" łyski, głowienki i czernicy. Do tego czasu proponują objęcie wymienionych gatunków całorocznym okresem ochronnym. Co do pozostałych gatunków - krzyżówki, cyraneczki, słonki i jarząbka - myśliwi twierdzą, że ich wykreślenie z listy łowieckiej "nie znajduje uzasadnienia".
W opinii Polskiego Związku Łowieckiego czytamy też, że wejście w życie nowych przepisów spowoduje "paraliż wielu inwestycji", bo w przypadku stwierdzenia gniazd trzeba będzie uzyskać specjalną zgodę na jego zniszczenie przez RDOŚ. Podobnie jak MRiRW myśliwi zwracają uwagę na nadzór nad ptasią grypą. Twierdzą też, że ochrona kaczek może nawet zagrażać... ruchowi lotniczemu. Bo sokolnicy nie będą w stanie wystarczająco chronić lotnisk.
Do tych argumentów odniósł się we wpisie na Facebooku wiceminister klimatu Mikołaj Dorożała.
"Siedem gatunków kaczek, na które chłopcy nie będą mogli już polować ma zagrozić bezpieczeństwu żywnościowemu Polski i zablokować wszelkie inwestycje wy naprawdę nie macie litości" - napisał. "Polowania na ptaki nie mają żadnego uzasadnienia, nigdy nie oszacowano żadnych szkód wywoływanych przez ptaki - pisałem w tej sprawie do Ministerstwa Rolnictwa. Większość Polaków jest za zakazem polowań na ptaki i pokazują to badania opinii społecznej. Mówiąc wprost, nie brońcie krwawego hobby powołując się na inwestycje, czy rolnictwo chłopcy, bo to po prostu nieprawda" - dodał.
- Myśliwi i resort rolnictwa twierdzą, że jeśli nie będzie się dało polować na kaczki, to nie będziemy wiedzieli, czy są zagrożone ptasią grypą. Tylko że w przypadku badań laboratoryjnych nie jest konieczne masowe polowanie w skali całego kraju na cały gatunek. Każdy instytut badawczy będzie mógł złożyć do RDOŚ wniosek o odstępstwo od zakazu i tym sposobem uzyskać zgodę na pojedynczy odstrzał. Nie ma konieczności strzelania do kaczek w całej Polsce, żeby na bieżąco śledzić rozwój ptasiej grypy - ocenia dr Jarosław Krogulec z OTOP.
Zdaniem ornitologa, choć populacja kaczki krzyżówki nie jest zagrożona, to objęcie ją ochroną i tak jest pożądane. Chodzi m.in. o jej podobieństwo w locie do innych gatunków, które zostały wymienione w nowelizacji przepisów. - Zdarza się już mylenie dzika z człowiekiem. W przypadku polowań na stawach rybnych, szczególnie po zmroku, rozróżnienie krzyżówki i innej kaczki jest bardzo trudne - stwierdził dr Krogulec.
Z tego powodu koalicja 74 organizacji przyrodniczych "Niech Zyją!" zaapelowała w swojej opinii do projektu rozporządzenia, by w przepisach całkowicie zakazać polowań na ptaki w nocy, o świcie i o zmierzchu, a także w mgle czy podczas opadów. "Zimujące lub zatrzymujące się w czasie migracji kaczki i gęsi praktycznie zawsze przebywają w wielogatunkowych stadach, często towarzyszą im też łabędzie, a także czaple czy perkozy, które, mimo że są pod ochroną, również są zabijane przy okazji polowań na łowne kaczki i gęsi" - argumentują działacze.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock