Patrzę z ogromnym niepokojem na to, co się dzieje na ulicach - mówił w programie "Sprawdzam" w TVN24 minister zdrowia Adam Niedzielski, komentując protesty przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego kierowanego przez Julię Przyłębską w sprawie aborcji. Zaapelował, aby chodząc na protesty, izolować się zwłaszcza od osób bardziej narażonych na poważny przebieg COVID-19.
Od 22 października trwają protesty związane z decyzją Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że prawo do aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu jest niezgodne z konstytucją. W piątek na ulicach ponownie pojawili się ludzie wyrażający sprzeciw wobec tej decyzji. Kulminacja protestów ma miejsce w stolicy, tam odbywa się protest "Marsz na Warszawę!".
"Mamy eskalację liczby zachorowań"
O protestach mówił w programie "Sprawdzam" na antenie TVN24 minister zdrowia Adam Niedzielski. - Oczywiście jestem zmartwiony, bo mając główne zadanie w postaci walki z pandemią, patrzę z ogromnym niepokojem na to, co się dzieje na ulicach - powiedział.
Ocenił, że "z punktu widzenia przebiegu pandemii" moment wyroku TK jest "niefortunny". - Mamy eskalację liczby zachorowań - dodał. - Takie ryzyko rozprzestrzeniania się, czy transmisji wirusa poprzez duże zgromadzenia, które są zawsze bardzo, bardzo transmisyjnym miejscem dla wirusa jest dla mnie po prostu bardzo niepokojące - zaznaczył.
- Najbardziej narażeni na konsekwencje zachorowań są ludzie starsi i ludzie młodzi, którzy protestują, tak naprawdę nie odczują tego ryzyka, bo jeżeli zachorują, mogą zachorować bezobjawowo - powiedział. - Problem zaczyna się, kiedy wrócą do domu, jeśli są tam osoby starsze, z wielochorobowością, to to generuje już poważne ryzyko - wyjaśniał minister. - Apeluję do osób biorących udział w protestach, że chociaż izolujmy się od osób, które są właśnie na takie ryzyko bardziej narażone, żeby na nie nie przenieść tego, co w czasie protestu może zostać przekazane. Mówię tutaj o wirusie - zaapelował Niedzielski.
"Wspieram każdą inicjatywę, która dąży do deeskalacji tego konfliktu"
Stwierdził, że reakcje na wyrok Trybunału Konstytucyjnego kierowanego przez Julię Przyłębską są "bardzo różne". - Są osoby, które mają takie skrajne poglądy, które właśnie pewnie widzimy dzisiaj i na ulicach, ale mam też znajomych, którzy wspierają taką linię myślenia - powiedział. - Każdy z nas ma prawo do światopoglądu i co więcej, istotą demokracji jest to, że ten światopogląd możemy wyrażać - zaznaczył.
Skomentował też propozycję prezydenta Andrzeja Dudy, który złożył w piątek w Sejmie projekt zmiany ustawy o aborcji. W dotyczącym tej inicjatywy oświadczeniu zaznaczył, że zdecydował się na to po rozmowach z "wieloma kobietami" oraz "licznymi ekspertami". Według prezydenta, zmiany w projekcie zagwarantują, że w prawie nadal będą występować trzy przesłanki legalnego usunięcia ciąży. - Wspieram każdą inicjatywę, która dąży do deeskalacji tego konfliktu. Ta inicjatywa moim zdaniem ma takie cechy - powiedział minister.
- Ona adresuje dosyć dobrze problem, który był zidentyfikowany przy okazji zmiany ustawy, czyli tego, żeby wykluczyć wady letalne, a skoncentrować się, jeśli chodzi o zakaz aborcji, na problemie dzieci z zespołem Downa - mówił Niedzielski.
Dodał, że nie potrafi stwierdzić, czy to "zaspokoi protestujących". - Myślę, że emocje poszły bardzo do góry, jeśli można tak powiedzieć obrazowo i nawet jeżeli rozwiązanie wydaje się na pierwszy rzut oka racjonalne, to może być niestety nie zaakceptowane przez ludzi, którzy teraz już są motywowani swoimi emocjami - stwierdził. Zaapelował, aby dialog prowadzić "w sposób cywilizowany", a nie "na ulicy". - Istotą demokracji jest kompromis, a kompromis ma zalety, ale ma też tę wadę, że nie reprezentuje w pełni początkowego punktu widzenia obu stron - podkreślił.
"Możemy podejmować decyzje, które będą kolejnymi obostrzeniami, kolejnymi takimi przykrymi krokami"
Minister skomentował też decyzję o zamknięciu cmentarzy na Wszystkich Świętych, jak również dzień po i przed świętem. Stwierdził, że "nie ma łatwych decyzji". - Spodziewaliśmy się, absolutnie jeszcze nie wypłaczenia, ale pewnego zwolnienia, jeśli chodzi o tempo rozwoju pandemii - powiedział. - To się niestety nie stało - dodał.
Zapewnił, że w tym momencie nie ma rozważań ani dyskusji na rządowym zespole zarządzania kryzysowego na temat wprowadzenia stanu nadzwyczajnego. - To wszystko zależy od tego, jak będzie przebiegała pandemia - powiedział. Dodał, że jeśli będzie przyspieszać, możliwe są różne scenariusze i nie można wykluczyć pełnego lockdownu.
- Jeżeli się okaże, że liczba dziennych zachorowań nam spadnie, a okaże się, że baza łóżkowa jest bardzo bliska wyczerpania, to mimo zmniejszenia liczby możemy podejmować decyzje, które będą kolejnymi obostrzeniami, kolejnymi takimi przykrymi krokami - wyjaśnił Niedzielski.
Mówił również o szpitalu, który powstaje na Stadionie Narodowym w Warszawie. - Nasza strategia zarządzania tymi szpitalami jest taka, że jak one będą otwierane, to w pierwszej kolejności będziemy przenosili tam pacjentów, którzy są w istniejących szpitalach. Po to, żeby te wolne miejsca pojawiły się w szpitalach, a nie właśnie na Stadionie - mówił minister. - On będzie się w miarę szybko zapełniał, ale nie kosztem tego, że będą przyjeżdżali nowi chorzy z miasta, jeśli można tak powiedzieć, tylko to będą transporty przekazywania chorych z innych szpitali - dodał.
Źródło: TVN24