- Sądziłem, że tyle lat po rozpoczęciu polskich przemian ktoś taki jak gen. Kiszczak przekazał wszystkie dokumenty do odpowiednich instytucji - mówił w programie "Świat" w TVN24 Biznes i Świat Leszek Miller. Dodał, że jest "zaskoczony" sytuacją, w której wdowa po nim poinformowała IPN o posiadaniu akt Służby Bezpieczeństwa PRL rzekomo dotyczących Lecha Wałęsy.
- To sytuacja dość żenująca dla obu stron: IPN-u, który mówi, że wdowa zażądała 90 tys. i wdowy po gen. Kiszczaku, która powiedziała, że to IPN jej to zaproponował. (...) Myślę jednak, że inicjatywa leżała po stronie pani Kiszczak - mówił Miller, odnosząc się do informacji o ujawnieniu nowych dokumentów mogących mieć związek z przeszłością lidera Solidarności.
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Łukasz Kamiński powiedział w środę, że dzień wcześniej w mieszkaniu Marii Kiszczak został zabezpieczony przez prokuratora IPN "szereg dokumentów, których wstępna analiza wskazuje, że podlegają przekazaniu do zasobu archiwalnego IPN". Czynności IPN z udziałem policji trwały tam od godz. 18 do godz. 22 i "przebiegły bez zakłóceń". IPN nie ujawnia na razie, czego dokładnie dotyczą. O tym, że ma chodzić o Lecha Wałęsę, poinformowała wdowa po generale.
Większość dokumentów "zniszczona"
Zdaniem byłego premiera "pani Kiszczak ściąga na siebie niebezpieczeństwo" ujawniając informacje o dokumentach, jakie posiadał jej mąż. - Powszechnie wiadomo, że miała jakieś dokumenty. Ktoś może pomyśleć, że może ma coś jeszcze - tłumaczył Miller.
Pytany o to, czy jest możliwe, że inni, byli funkcjonariusze służb i urzędów PRL mają jeszcze jakieś teczki w prywatnych "zbiorach", były szef SLD stwierdził, że jest to mało prawdopodobne.
- Z licznych publicznych wypowiedzi Kiszczaka wynika, że te ważne rzeczy zostały zniszczone albo przekazane zainteresowanym, osobom prywatnym. (...) Kiszczak mówił, że do jego gabinetu (w latach 90.) przychodzili różni ludzie z dawnej opozycji. Delikwent szedł i w sąsiednim pokoju wrzucał to do niszczarki. Wygląda więc na to, że najważniejsze rzeczy zostały zniszczone - dodał.
Wałęsa "ma miejsce w historii"
Leszek Miller pytany o to, czy dokumenty generała mogą dotyczyć Lecha Wałęsy i co się stanie, jeżeli potwierdziłyby jego uwikłanie we współpracę z SB, stwierdził, że nie zmieniłoby to postrzegania zmian, jakie dokonały się w Polsce od lat 80.
- Wałęsa ma swoje miejsce w historii i sam kilkakrotnie wspominał, że miał kontakt z SB i coś podpisywał, tylko że w sumie przechytrzył swoich "partnerów". Nie mieli oni wpływu na niego, nie oni decydowali o jego zachowaniach - tłumaczył były premier. - Ten epizod kontaktu (Wałęsy) z SB jest powszechnie znany od lat. Być może to, co znaleziono w domu gen. Kiszczaka jest potwierdzeniem faktów, które były już znane - dodał.
- Idea okrągłego stołu i wszyscy, którzy przy nim usiedli przeszli do historii. Ich miejsce jest na tyle doniosłe, że rangi tego wydarzenia nie da się obniżyć - podsumował.
Autor: adso/tr / Źródło: TVN24 Biznes i Świat, PAP