- Kongres SLD odbędzie się niezależnie od tego, czy któryś z zaproszonych gości przyjdzie, czy nie przyjdzie - powiedział na konferencji w Gdańsku prezes SLD Leszek Miller. Podkreślił też, że Sojusz nie zamierza wstąpić do żadnej politycznej formacji, bo jest niezależnym ugrupowaniem z własną tożsamością i programem.
Miller przebywa w sobotę w Gdańsku, gdzie wystąpił na konferencji ws. samorządów. Jak podkreślał, pytany o to, czy SLD weźmie udział w projekcie Europy Plus, SLD "nie zamierza zapisać się do żadnej innej partii czy formacji politycznej". - SLD to dumna i silna partia, która pozostanie ugrupowaniem z własnym znakiem, z własną tożsamością i programem - powiedział.
Pytany o to, czy planowany na 16 czerwca kongres lewicy odbędzie się, jeśli nie pojawi się na nim Aleksander Kwaśniewski (b. prezydent mówił w piątek, że nie podjął jeszcze decyzji w tej sprawie), Miller odparł: - Żaden z zaproszonych prezydentów nie jest gospodarzem kongresu. Gospodarze zapraszają gości i goście nie mogą sugerować gospodarzom, kto ma być zaproszony, a kto nie. Kongres odbędzie się niezależnie od tego, czy któryś z zaproszonych gości przyjdzie czy nie przyjdzie.
Również 16 czerwca odbędzie się Piknik Wolności Ruchu Palikota, na który także zaproszono Kwaśniewskiego. Miller konsekwentnie odmawia udziału w spotkaniu z liderem RP.
"Też odszedłem z SLD i musiałem posypać głowę popiołem"
Miller kilkakrotnie odmówił odpowiedzi na pytanie, zadawane na różne sposoby, a dotyczące piątkowej kondycji Aleksandra Kwaśniewskiego.
Pytany o wyrzucenie Ryszarda Kalisza z SLD powiedział, że żal mu każdego, kto z SLD odchodzi. - Ja też kiedyś odszedłem i wydawało mi się, że mam takie nazwisko, że po moim odejściu Sojusz się rozpadnie. Tymczasem Sojusz nawet nie drgnął, ku mojemu zdumieniu. Po kilku latach musiałem posypać głowę popiołem. Odnoszę wrażenie, że wszystkich moich naśladowców spotka dokładnie to samo - stwierdził.
Obecna na konferencji Joanna Senyszyn mówiła z kolei, że SLD stale zaprasza Kwaśniewskiego, nie tylko na kongres, ale i na listy. - Na listy - jeśli zdecyduje się kandydować, do popierania ich, jeśli zdecyduje się nie kandydować. Uważamy, że to jego moralny obowiązek, bo dzięki SLD był dwukrotnie prezydentem - powiedziała.
Stwierdziła też, że wspólne listy z Ruchem Palikota nie wchodzą w grę, bo mogą je tworzyć tylko ugrupowania, które mają jednakowy program. - SLD i RP łączą w 20 procentach kwestie światopoglądowe, ale 70-80 procent naszych programów to programy zupełnie różne. My mamy program lewicowy, a Palikot liberalny. Słyszę cały czas "premia za jedność", ale czy to znaczy, że gdyby PO z PiS stworzyła jedną listę, to na pewno dostałaby premię za jedność - ironizowała. - Do wyborów w PE idziemy pod szyldem SLD i nie będziemy zmieniać go ani na Europę Plus ani na żaden inny - zaznaczyła.
Olejniczak: mniej pikników, więcej roboty
Wojciech Olejniczak poruszył głównie kwestię problemów polskich samorządów. - Trzeba bardzo wielu zmian w polskich samorządach, a pieniądze z Brukseli na wszystko nie wystarczą. Wspólna polityka rolna to porażka polskiego rządu, dostaniemy mniej pieniędzy na rozwój obszarów wiejskich - mówił.
Pytany o sprawę kongresu powiedział, że "wpychanie się niektórych na kongres jest męczące". Dopytywany, czy miał na myśli Janusza Palikota, powiedział: - Nie wiem, czy Palikot się wpycha czy nie, ale jego zachowanie jest nastawione na promocję własnej partii i Europy Plus, a SLD nastawiony jest na promocję SLD i szeroko pojętej lewicy, żebyśmy mogli rozpocząć realizację projektów. - Jeśli ktoś chce przyjść na kongres, żeby się pokazać i żeby wokół tego było trochę szumu, to możemy powiedzieć: dziękujemy tym wszystkim, bo o kongresie SLD wiedzą wszyscy. I nie tylko na hasłach życie polega, życie polega na czymś poważniejszym. I chciałbym powiedzieć wszystkim, którzy chcą się mienić lewicą, że naprawdę do roboty. Mniej wizji, mniej pikników i więcej wytężonej pracy - zaznaczył.
Autor: jk//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24