Były szef amerykańskiej dyplomacji Mike Pompeo, sekretarz stanu USA w administracji prezydenta Donalda Trumpa, rozmawiał z amerykańskim korespondentem "Faktów" TVN Marcinem Wroną o kondycji światowej demokracji i największych politycznych zagrożeniach. Padło także pytanie o lex anty-TVN i wpływ proponowanych przez PiS nowych przepisów ustawy medialnej na stosunki polsko-amerykańskie.
Były sekretarz stanu w administracji prezydenta Donalda Trumpa, były szef CIA i wieloletni kongresmen Mike Pompeo rozmawiał z waszyngtońskim korespondentem "Faktów" TVN Marcinem Wroną w ramach cyklu "Rozmów na 20-lecie" TVN.
Mike Pompeo o lex anty-TVN: to może mieć szkodliwy wpływ
Poproszony o komentarz w kwestii listu sygnowanego przez znaczących amerykańskich senatorów z obu stron sceny politycznej w sprawie lex anty-TVN, Pompeo przyznał, że zna ten list. - Stawka jest tu naprawdę wysoka - opowiedział. Podobną opinię jak senatorowie wyrazili w piątek członkowie Izby Reprezentantów, przedstawiciele republikanów i demokratów.
Były sekretarz stanu wspominał, że po raz pierwszy odwiedził Polskę, kiedy był biznesmenem. - Stany Zjednoczone inwestują w Polsce na gigantyczną skalę i to nie może się zmienić. Potrzebujemy polskich pomysłów, polskiej technologii, dobrych relacji handlowych - wymienił.
- Prezydent Trump podkreślał to za każdym razem, kiedy spotykał się z prezydentem Polski. A z panem (Andrzejem) Dudą spotykał się prawdopodobnie częściej niż z przedstawicielami jakiegokolwiek innego kraju - powiedział. - Musimy mieć pewność, że ta sprawa zostanie rozwiązana we właściwy sposób - podkreślił.
Pytany, czy gdyby proponowane przez PiS prawo weszło w życie, wpłynęłoby to na inwestycje w Polsce, Pompeo potwierdził: - To może mieć wpływ na inwestycje. Jak w każdej sprawie, liczą się szczegóły, ale to może mieć szkodliwy wpływ.
- Amerykańskie firmy zawsze wybierają miejsca, gdzie mogą zarobić. To są komercyjne przedsięwzięcia. Wybiera się miejsca, gdzie inwestycje mogą przynieść najwyższy zwrot a ryzyko polityczne, biznesowe i dyplomatyczne jest tak niskie, jak to tylko możliwe. Jeśli inwestor przychodzi i widzi, że nie jest w stanie inwestować, bo nie ma zaufania do uczciwości sądownictwa, które zabezpieczyłoby jego interesy w zakresie ewentualnych odszkodowań i prawa własności, to zawsze rodzi ryzyko - mówił.
Ocenił, że ma przekonanie, że "polski rząd zrobi, co trzeba". - Obserwuję ich, rozumiem polityczne tarcia, sam w kilku brałem udział i jestem przekonany, że polski rząd zrobi, co trzeba i podejmie właściwą decyzję. Im też zależy na rozwoju amerykańskich inwestycji. Pokładam wielką wiarę w tym, że Polacy i wybrani przez nich przedstawiciele znajdą właściwe rozwiązanie - stwierdził.
Gdzie czają się największe zagrożenia?
Pompeo wcześniej przyznał, że tęskni za intensywnością pracy w prezydenckiej administracji. - Praca na stanowisku sekretarza stanu to ogromny zaszczyt. Każdą chwilę doceniałem, ciężko pracowałem, tęsknię za szansą zmieniania życia Amerykanów na lepsze. To będą moje najpiękniejsze wspomnienia, chciałbym to robić dalej - potwierdził.
Zgodził się z tezą, że dzisiejszy świat nie wydaje się miejscem bezpiecznym ani przewidywalnym, przy czym zaznaczył, że i wcześniej w dziejach zdarzały się "niezwykłe chwile". - Także w Polsce, gdy zażądaliście wolności. Sprzyjali wam Margaret Thatcher, Ronald Reagan i papież Jan Paweł II. Uwolnienie Polaków spod tyranii było czymś wspaniałym - ocenił.
Pompeo zaznaczył, że do takich działań potrzeba "zdecydowanych i odważnych przywódców".
Pompeo o Chinach jako największym zagrożeniu
Na pytanie, gdzie widzi dziś na świecie największe zagrożenia, wskazał na Komunistyczną Partię Chin. - Chcą zmusić cały świat, w tym Polskę i Stany Zjednoczone, do życia według ich zasad, a to nikomu nie posłuży - wyjaśnił.
- Wierzę, że niebezpieczeństwom stawimy czoła wspólnie. Dawno temu sam byłem żołnierzem. Do upadku Związku Radzieckiego doprowadziliśmy dzięki determinacji i współpracy. Dziś zagrożeniem są Chiny, co nie znaczy, że Rosja nie jest groźna, zwłaszcza dla Europy Wschodniej. Musimy dać jej stanowczy odpór - podkreślił. Wyznał, że był "rozczarowany" decyzjami obecnej administracji USA w kwestii Nord Stream 2.
CZYTAJ WIĘCEJ: Nord Stream 2 powstanie. I co z tego wynika?
Pompeo zwrócił uwagę, że Chiny to "potęga ekonomiczna i kraj zamieszkały przez półtora miliarda ludzi". - Lider partii chce poszerzać wpływy. Liczę na wsparcie Europy, na pomoc tych, którzy wierzą w demokrację i wolność, a zwłaszcza Polaków, bo doświadczyli tego na własnej skórze. Dość komunistycznej tyranii - oświadczył.
Pompeo o Rosji. Lepiej rozmawiać czy izolować?
Dopytywany, jakie zagrożenie widzi w putinowskiej Rosji, Pompeo ocenił, że Władimir Putin jest "zdeterminowany". - Widzieliśmy, co robił za czasów rządów (Baracka) Obamy: zajęli (ukraiński) Krym i nie odpuszczają. Wywierają coraz większą presję na Ukraińcach, którzy chcą wolności - zauważył.
- Europejczycy, zwłaszcza takie kraje jak Polska - bo Ukraina to wasi sąsiedzi - muszą rozumieć, że to nie są żarty. Dla Putina największą tragedią dwudziestego wieku był rozpad Związku Radzieckiego. Musimy współpracować z naszymi przyjaciółmi z Polski i Skandynawii, który doświadczają wojny informacyjnej oraz cyberataków. Stany Zjednoczone muszą stać u ich boku i zbudować koalicję, która zapobiegnie dalszym atakom - powiedział.
Pompeo ocenił, że Rosja teraz "nie jest tak potężna, jak za czasów Związku Radzieckiego", natomiast nadal "dysponuje bronią nuklearną". - Musimy zamknąć ten potencjał nuklearny w ramach, które posłużą wszystkim - tłumaczył.
Lepiej usiąść z Putinem przy jednym stole, czy prowadzić izolację? - Nie mam oporów przed prowadzeniem dialogu, nasza administracja to robiła, co nie znaczy, że choćby na jotę odpuściliśmy kwestię bezpieczeństwa Europy Wschodniej - odpowiadał Pompeo. - Rozmawiajmy zatem, ale Putin i inni rosyjscy przywódcy muszą zdawać sobie sprawę, że pozostaniemy stanowczy - dodał.
- Nie zasiądziemy do negocjacji i nie dopuścimy, by jakiś kraj bogacił się kosztem tych, którzy stoją na pierwszej linii, bo to dla nich Rosjanie stanowią największe, fizyczne zagrożenie - zapewnił.
"Nie wolno zakładać, że demokracja dana jest raz na zawsze"
Zapytany, w jakiej formie jest światowa demokracja, Mike Pompeo odparł, że w kwestii demokracji jest "więcej niż zasadniczy". - Wymaga ona przywódców oddanych sprawie. W Departamencie Stanu pracowaliśmy nad tak zwaną uniwersalną ideą praw człowieka, której założenia chcieliśmy rozwijać. Wspieraliśmy wolność religijną na świecie, kwestię kluczową dla krajów respektujących prawa człowieka - stwierdził.
- Pomogła nam w tym bardzo Polska. Polski minister spraw zagranicznych był gospodarzem konferencji poświeconej wolności religijnej. Z powodu pandemii była to konferencja w całości wirtualna, ale Polacy pracowali z nami ramię w ramię i byliśmy z tego dumni - opowiedział. - To ważne kwestie, bo jednym z podstawowych praw człowieka jest właśnie prawo do praktykowania religii - przypomniał. - Na tym można budować moralność i państwa, które rozumieją demokrację i wolność - dodał.
Według niego, "demokracja jest atakowana przez Partię Komunistyczną Chin, reżim irański i Rosję". - Mieszkańcy Zachodu, którzy wierzą w demokratyczne ideały i wiedzą, że to najlepsza droga dla świata, muszą pamiętać, że nie wolno zakładać, że demokracja dana jest raz na zawsze i będzie się sama rozwijać - powiedział.
- Słyszałem koncepcję, że dotarliśmy do kresu dziejów. Nieprawda. Historia idzie naprzód, potrzeba przywódców odważnych i obdarzonych charakterem, aby nadal walczyć o wolność ludzi - uznał.
Pompeo: jeśli nie będziemy dbać o wolność, despotyczne rządy są gotowe nam ją odebrać
Marcin Wrona przywołał słowa Pompeo sprzed dwóch lat, że "autorytaryzm jest zaledwie o rzut kamieniem, rośnie w siłę, a jeśli mam być szczerzy, to nigdy tak naprawdę nie zniknął".
- To prawda, szkoda, że odpuściliśmy. Myśleliśmy, że już można, że naturalna kolej rzeczy poprowadzi nas ku wolności. Jej poszukiwanie leży w naturze człowieka, ale jeśli nie będziemy o nią dbać, to despotyczne rządy są gotowe ją nam odebrać w mgnieniu oka. Niesamowite, że po dwóch latach mogę powtórzyć te same słowa - powiedział Pompeo.
Stosunki polsko-amerykańskie są "w niebezpieczeństwie"
Został zapytany, jakie są aktualnie stosunki polsko-amerykańskie. - Mówię o Polsce, bo to wyjątkowe miejsce - tłumaczył.
Dodał, że jako biznesmen "poznał i pokochał Polaków". - Natomiast nasze stosunki mnie martwią. Niepokoi mnie, że nowa administracja nie skonsultowała z Polakami decyzji w kwestii gazociągu Nord Stream 2. My rozwijaliśmy współpracę wojskową z Polską, te decyzje stanowiły podstawę naszych stosunków oraz, szerzej, z Europą - wyjaśnił.
Według niego, stosunki Polski z USA są dziś "w niebezpieczeństwie".
Mike Pompeo o militarnej obecności USA w Polsce
Pompeo był też pytany o militarną obecność USA w Polsce i ewentualne zwiększenie stacjonującego w naszym kraju kontyngentu wojskowego. - Pracowaliśmy nad tym i byliśmy niepocieszeni reakcją Niemiec na nasze zamiary. Rozmawialiśmy o zmianach w alokacji naszych oddziałów. Priorytetem zawsze było bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych, ale było też oczywiste, że zadbamy o interesy całej Europy. Nie tylko dwóch dużych krajów Europy Zachodniej, ale też krajów Europy Wschodniej, zwłaszcza Polski - odpowiedział.
- Nie wiem, jakie ostatecznie zapadłyby decyzje, ale my wiedzieliśmy, że podtrzymanie współpracy z Polską jest ważne i korzystne. Chcieliśmy się razem szkolić i przygotowywać do czynnych reakcji, także w zakresie wojen informacyjnych i cyberataków. Współpracowaliśmy z waszym rządem, by zrobić to dla nas i dla Polski - dodał. Wyraził przekonanie, że obecność wojsk USA w Polsce zwiększyła bezpieczeństwo naszego kraju.
Pompeo o Nord Stream 2: po to ten gazociąg powstał, żeby mieli na Ukraińców haka
Wracając do kwestii gazociągu Nord Stream 2, Pompeo ocenił, że administracja, w której pracował, potrafiłaby "to zatrzymać". - I taki mieliśmy plan. Zawsze mówię, że gazociąg gotowy w 99 procentach przekaże zero metrów sześciennych gazu. My zdołalibyśmy powstrzymać jego budowę. Nowa administracja wybrała inną taktykę, dała zielone światło rosyjskiemu rurociągowi omijającemu teren Ukrainy i pozbawiającego ten kraj wielu korzyści - powiedział Pompeo.
W jego ocenie Nord Stream 2 "nade wszystko zagraża naszym sojusznikom z NATO". - Niemcy podjęli złą decyzję o zgodzie na podwojenie ilości gazu przesyłanego gazociągiem. A Rosja będzie mogła zakręcić kurek, kiedy im się spodoba. Wszyscy myślą, że to wspaniałe porozumienie, ale jest równie nieegzekwowalne, jak wszystkie inne. Nic z tego nie wyniknie, dopóki przywódcom nie zależy. Żałuję, że tak wyszło i że nie skonsultowano tego z polskim rządem - dodał.
Czy Putin użyje gazociągu przeciwko Ukrainie? - Oczywiście, jasne. Między innymi po to ten gazociąg powstał, żeby mieli na Ukraińców haka - odparł. - Prawdopodobnie zapłacą pierwszą ratę, może nawet i drugą. Ale nadejdzie czas jakiegoś złożonego konfliktu i przystąpią do negocjacji ze świadomością, że mają asa w rękawie - stwierdził były sekretarz stanu.
Dla Białorusinów "jest nadzieja na wolność"
Pompeo mówił też o sytuacji na Białorusi. - Spotkałem się z (Alaksandrem) Łukaszenką jako jeden z pierwszych od dawna sekretarzy stanu. Chcieliśmy mu pomóc odnaleźć równowagę. Wiemy, że Rosja ma ogromne wpływy w jego kraju, więc nie spodziewaliśmy się przełomu, ale liczyliśmy na zmianę. Zaczęliśmy od przekazania ropy. Po mojej rozmowie z Łukaszenką wysłaliśmy pierwszy transport. Wciąż mam nadzieję, że to dobra droga i jest dla Białorusinów nadzieja na wolność i wyrwanie się spod hegemonii Rosji - powiedział.
Zaznaczył, że "nie będzie to łatwe”, ale przyznał, że "administracji Bidena idzie na tym polu bardzo dobrze”. - Wraz z europejskimi sojusznikami dał Łukaszence szansę dostrzeżenia, że otwarcie się na Zachód będzie dobre dla niego i jego narodu - mówił o obecnym prezydencie USA.
Mike Pompeo o skutkach pandemii COVID-19
Pompeo podkreślił, że pandemia COVID-19 "na pewno mocno wpłynie na nasze postrzeganie świata". - Przekonaliśmy się, że nie można ufać Komunistycznej Partii Chin. Wiedzieli, że mają śmiercionośnego, zaraźliwego wirusa, a jednak pozwolili dziesiątkom tysięcy obywateli na podróże po świecie. Do Europy, do Mediolanu i innych miejsc. W efekcie pierwsza fala zachorowań dotknęła właśnie Włochy. Myślę, że będzie teraz mniej oporu przed śmiałym przeciwstawianiem się zapędom dominacyjnym chińskich komunistów - przewidywał.
Dodał, że "z pewnością zmienią się stosunki handlowe i inwestycyjne". - Europejskie przedsiębiorstwa dostrzegły, że współpraca z Chinami to ryzyko. W czasie pandemii próbowali wydostać swoje produkty z Chin, ale zostali powstrzymani. Koszty produkcji są tam niższe, ale polityczne ryzyko może przeważać - zaznaczył.
Rozmówca TVN24 dodał, że "wszystkich nas dotknęła postawa Światowej Organizacji Zdrowia". - Mieli jedno zadanie: powstrzymać pandemię, zatrzymać ją w krytycznym miejscu. Ale oni wmawiali światu, że Xi (chiński przywódca Xi Jinping - red.) panuje nad sytuacją. To pozwoliło pandemii się rozwinąć. Zachód będzie musiał przemyśleć schematy działania globalnych instytucji i znaleźć wspólne rozwiązania - stwierdził były sekretarz stanu.
"Na pewno nie osiągnęliśmy wszystkiego, co planowaliśmy"
Marcin Wrona zapytał Pomeo, czy patrząc z perspektywy czasu, zauważa jakieś błędy w swoim urzędowaniu i czy zrobiłby coś inaczej. - Wiele rzeczy. Nie myślałem o tym zbyt wiele, ale na pewno nie osiągnęliśmy wszystkiego, co planowaliśmy - przyznał.
- Zbyt wiele czasu zajęło nałożenie sankcji na Iran. Żałuję też, że nie doczekaliśmy tego, co dzieje się teraz na Kubie. Moglibyśmy lepiej i szybciej wesprzeć ich dążenia wolnościowe. Do tragedii dochodzi w Wenezueli. Zrobiliśmy tam postępy, ale nie zaszliśmy tak daleko, jak bym chciał. I Chiny, prezydent Trump zaczęli od wprowadzenia równowagi ekonomicznej i handlowej, ale dopiero zaczęliśmy ten temat. Jest wiele do zrobienia - wyliczał.
Zobacz poprzednie wydania "Rozmów na 20-lecie" w TVN24 GO:
ROZMOWA Z MADELEINE ALBRIGHT ROZMOWA Z WYNTONEM MARSALISEM ROZMOWA Z OLGĄ TOKARCZUK ROZMOWA Z MARTYM BARONEM
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24