Europoseł PJN Marek Migalski uznał, że premierowi Donaldowi Tuskowi należy się tytuł "durnoty roku". Poszło o wypowiedź szefa rządu na temat autostrad. - Mnie opadły ręce, bo jeśli premier polskiego rządu zadowala się tym, że w Burkina Faso wciąż nie ma autostrad, to jest źle - skwitował na swoim blogu Migalski.
Eurodeputowany odniósł się do wywiadu, jakiego szef rządu udzielił Monice Olejnik. "(...) Na delikatną sugestię dziennikarki, że tempo budowy autostrad jest niezadawalające, odpowiedział (premier - red.), że PO i tak jest szybsza niż inni, a poza tym niektórym państwom wybudowanie autostrad zajęło kilkaset lat, a i tak wciąż ich tam nie ma" - przytoczył Migalski, zastrzegając, że "cytuje z pamięci i być może nie słowo w słowo, ale takie sformułowanie padło".
- A mnie opadły ręce, bo jeśli premier polskiego rządu zadowala się tym, że w Burkina Faso wciąż nie ma autostrad, to jest źle. Ale jeszcze gorzej jest, jeśli nasz umiłowany przywódca uważa, że Helweci lub dumni synowie Franków, nie wspominając o Teutonach, zaczęli budowę swych autostrad gdzieś koło 1648 roku i dlatego są tak do przodu względem nas - stwierdził Migalski.
"Będzie musiał udowodnić swoją tezę"
Eurodeputowany zastrzegł jednocześnie, że takie wypowiedzi chwały szefowi rządu nie przyniosą. "Jak na historyka z wykształcenia, pogląd dość oryginalny, ale jeśli Donald Tusk nie przejdzie do historii jako wybitny polityk (a nie przejdzie), to może jednak znany będzie przynajmniej w kręgach akademików" - skwitował Migalski. I dopisał: "No ale wcześniej będzie musiał udowodnić swoją rewolucyjną tezę. Nie będzie to jednak tak łatwe, jak ograbienie nas z naszych pieniędzy z OFE".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP