Doradzający prezydentowi prawnik profesor Michał Królikowski ujawnił, że interesuje się nim prokuratura. W jego opinii ma to na celu polityczne zdyskredytowanie prezydenta. Prokurator krajowy zaprzecza. W sprawie jest wiele niewiadomych.
Zarówno Michał Królikowski, jak i prokurator krajowy Bogdan Święczkowski, choć zabrali w piątek głos, teraz nie odpowiadają na pytania dziennikarzy.
Krytyczny wobec ustaw PiS doradca prezydenta
Michał Królikowski jest doktorem habilitowanym nauk prawnych, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego i praktykującym adwokatem.
Współpracuje z Kancelarią Prezydenta RP w związku z przygotowywanymi tam - po prezydenckich wetach - projektami ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa.
Charakter tej współpracy trudno precyzyjnie określić. Królikowski mówi, że doradza i opiniuje, a sama ustawa powstaje w Kancelarii. Rzecznik Andrzeja Dudy Krzysztof Łapiński mówi zaś, że "profesor Królikowski nie jest autorem prezydenckich ustaw o KRS i SN i nawet nie wie, jak one wyglądają. Nie pisał ich, zgłosił swoje uwagi".
Faktem jest, że współpraca mecenasa z prezydentem jest głośna i szeroko komentowana, choćby z tego powodu, że Królikowski był wiceministrem sprawiedliwości w rządzie PO-PSL i otwarcie krytykował przygotowane przez PiS ustawy dotyczące sądów, z których dwie zawetował prezydent.
Obiekt zainteresowania prokuratury
W czwartek i piątek w mediach Michał Królikowski ujawniał, że interesuje się nim prokuratura. Dał do zrozumienia, że działania śledczych mają na celu zdyskredytowanie w opinii publicznej prezydenta i przygotowywanych przez niego ustaw sądowych.
- Przygotowałem swoją żonę i dzieci na to, że mogę być zatrzymany, a swoich współpracowników w kancelarii, że może wejść CBŚP i zajmować akta klientów - mówił w piątek w porannej rozmowie z RMF FM.
Ocenił, że w tej prokuratorskiej sprawie jest tylko środkiem do celu.
- Jestem przekonany, że nie ja jestem celem tej całej sprawy. Myślę, że jestem pionkiem. To, że pionka można przewrócić, to jest jasne. Celem tego całego zabiegu według mojej oceny jest pan prezydent - mówił.
Kilka godzin później na konferencji prasowej głos zabrał zastępca prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, prokurator krajowy Bogdan Święczkowski. Stanowczo zaprzeczył, jakoby prokuratura kierowała się politycznymi motywami. Przekonywał, że śledztwo "w żaden sposób nie jest związane z Pałacem Prezydenckim, z panem prezydentem, czy z osobami z Kancelarii Prezydenta".
Śledztwo w sprawie domniemanych wyłudzeń VAT
Śledztwo, o którym mowa, prowadzi Prokuratura Regionalna w Białymstoku. Dotyczy ono domniemanych wyłudzeń VAT przez grupę założonych przez braci Ś. spółek paliwowych, mających w większości siedziby w województwie mazowieckim.
Zarzuty udziału z zorganizowanej grupie przestępczej, uszczuplenia należności podatkowych i prania brudnych pieniędzy usłyszało w tej sprawie piętnaście osób. Prokuratura szacuje szkodę wyrządzoną skarbowi państwa na prawie 700 mln zł. Informuje też, że udało się zabezpieczyć mienie warte 22 mln zł.
Śledczy poszukują pozostałych pieniędzy, które zdaniem prokuratury zostały wyłudzone. Prokurator krajowy mówił w piątek, że będą ujawniane kolejne konta, w tym za granicą, i że w tej sprawie są już złożone wnioski o pomoc prawną w innych krajach.
Mecenas Michał Królikowski poinformował w piątek, że "jest pełnomocnikiem klienta w tej sprawie i broni go zajadle tak, żeby jego pozycja była jak najlepsza".
Kim jest klient Królikowskiego, nie da się jednoznacznie dociec. Z jednej strony adwokat mówi, że jest pełnomocnikiem - nie mówi że jest obrońcą, z drugiej zaś zapewnia, że broni klienta. Z kolei Prokuratura Krajowa twierdzi, że klient mecenasa Królikowskiego jest świadkiem - nie mówi, że jest podejrzanym - w śledztwie.
W wątku śledztwa, który obejmuje Michała Królikowskiego chodzi o milion złotych. Są to pieniądze, które klient wpłacił na konto mecenasa jako depozyt. Według adwokata taka wpłata to normalna procedura w sytuacji klienta, który "jest przestraszony, że może być aresztowany". Pieniądze miałyby być użyte do opłacenia ewentualnej kaucji.
Taki przebieg wydarzeń potwierdza prokuratura. 9 lutego tego roku, w dzień po zatrzymaniu podejrzanych braci Ś., klient mec. Królikowskiego Wojciech Ch. "z konta jednej z firm objętych śledztwem dokonuje przelewu pieniędzy w kwocie jednego miliona złotych na rachunek kancelarii adwokata Michała Królikowskiego".
Depozyt adwokacki - co to takiego
W tym miejscu następuje kolejna rozbieżność między prokuraturą a prof. Królikowskim.
- To jest legalny depozyt adwokacki. Normalna procedura, przewidziana w regulaminie wykonywania zawodu adwokata - mówi o powierzonym mu milionie adwokat.
Prokurator Święczkowski mówi natomiast, że "instytucja depozytu adwokackiego nie jest znana polskiemu porządkowi prawnemu, ale często wykorzystywana przez mecenasów".
O wyjaśnienie, czym jest depozyt adwokacki poprosiliśmy profesora nauk prawnych i dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu prof. Macieja Gutowskiego.
- W prawie występują różne rodzaje depozytów i powiernictwa. Adwokaci nie są pozbawieni prawa zawierania umów depozytowych. Rzeczywiście, nie ma w przepisach prawa takiego pojęcia, jak depozyt adwokacki. Występuje on jednak w praktyce. Jest umowa cywilnoprawna opierająca się na szczególnej relacji adwokata z klientem. Bywa, i jest to dopuszczalne, że klient wpłaca na konto swojego adwokata pewną kwotę na poczet ewentualnych przyszłych kosztów związanych z prowadzeniem sprawy. Zasady gospodarowania depozytem adwokackim precyzuje regulamin wykonywania zawodu adwokata - tłumaczy prof. Gutowski.
Dziekan rady adwokackiej z Poznania przyznaje, że instytucja depozytu adwokackiego w pewnych okolicznościach może budzić kontrowersje.
- Adwokaci powinni przyjmować depozyty z dużą dozą ostrożności, bo rodzą one szereg wątpliwości. Począwszy od fiskalnych, bo nie wiadomo czy urząd skarbowy w pewnych okolicznościach nie potraktuje tego jako przychodu i nie każe odprowadzić podatku. A skończywszy na generalnych wątpliwościach natury prawnej.
Gutowski wylicza "trzy kryteria", jakimi powinien kierować się adwokat.
- musi istnieć cel i związek z prowadzoną sprawą;
- adwokat nie może mieć wątpliwości, że wpłacone pieniądze nie pochodzą z przestępstwa;
- niedopuszczalne jest też ułatwienie klientowi popełnienia innego przestępstwa, zwłaszcza ucieczki z majątkiem.
- Ponadto w sensie etycznym powstaje wątpliwość, czy w postępowaniu karnym adwokat powinien być powiernikiem pieniędzy swojego klienta, któremu przedstawiono zarzuty, albo który spodziewa się zarzutów - tłumaczy Maciej Gutowski.
Lepiej nie przyjmować?
W środowisku prawniczym dyskutuje się o instytucji depozytu adwokackiego. Adwokat Maciej Gutowski zwraca uwagę, że sytuacja, w której adwokat najpierw przyjmuje depozyt, a potem okazuje się, że pieniądze te mogą pochodzić z przestępstwa, rodzi niezwykle trudną sytuację.
- Osobiście rozważyłbym, czy nie lepiej nie przyjąć depozytu w ogóle, niż potem, gdy wyjdą na jaw jakieś okoliczności co do pochodzenia pieniędzy, stanąć w obliczu konieczności donoszenia na własnego klienta. Nieprzyjęcie depozytu nie jest niczym nagannym. Donoszenie zaś na klienta to najpoważniejsze przewinienie jakiego może dopuścić się adwokat - mówi dziekan rady adwokackiej w Poznaniu.
Zapytaliśmy, czy skoro prawo nie zna instytucji depozytu adwokackiego, to może powinny tę kwestię regulować zasady etyczne tego zawodu.
- Nie ma potrzeby, aby kodeks etyki adwokackiej regulował szczegółowo zasady przyjmowania depozytów. Byłaby to zbyt szczegółowa regulacja. Są generalne zasady etyki, według których adwokatowi nie wolno ułatwiać popełnienia przestępstwa, pieniądze klienta wolno wykorzystać tylko do prawidłowej realizacji obowiązków, należy zachować szczególną skrupulatność w rozliczeniach z klientem. Adwokat nie może też być materialnie uzależniony od klienta, na przykład zaciągać u niego pożyczek - uważa prof. Maciej Gutowski.
Przychodzi adwokat do CBŚ
Wątpliwości w sprawie depozytu miały powstać w lipcu. Wtedy to w porozumieniu ze swoim klientem adwokat ujawnił policji, że ma taki depozyt.
Między lutym a lipcem z milionowym depozytem na koncie adwokata nic się nie działo. 6 lipca - jak informuje Prokuratura Krajowa "adwokat Michał Królikowski poinformował telefonicznie funkcjonariusza policji o fakcie przelewu na jego konto pieniędzy w kwocie 1 miliona złotych, z których pobrał około 200 tysięcy złotych jako wynagrodzenie, reszta kwoty miała stanowić depozyt adwokacki. O rozmowie tej policjant niezwłocznie poinformował prokuratora referenta sprawy".
Nie wiadomo, w jakich okolicznościach adwokat dowiedział się, że pieniądze złożone w depozycie mogą pochodzić z przestępstwa. Ujawnił jedynie, że zaraz po tym, gdy powziął tę wiedzę, poinformował Centralne Biuro Śledcze, że dysponuje takimi pieniędzmi. Odmówił jednak prokuratorowi podania numeru konta, na którym one spoczywają. W rozmowie z RMF FM tak tłumaczył motywy swojego postępowania:
- Nie mogę obciążyć mojego klienta, nie mogę na niego donosić, nie mogę go zdradzić. W związku z tym, jedyne co mogę mu zaproponować, chcąc polepszyć jego sytuację, to ujawnienie prokuraturze, że te pieniądze są. (...) Nie ujawniam, nie pokazałem, nie dałem mu numeru rachunku, na którym te pieniądze są, tylko powiedziałem, że posiadam profesjonalny depozyt. Nie mam prawa zdradzić mojego klienta. Z tajemnicy adwokackiej może zwolnić mnie tylko sąd, z tajemnicy obrończej - nikt.
Na marginesie warto odnotować - prokurator mówi, że sprawy nie mają związku, a adwokat twierdzi, że owszem mają - że 17 sierpnia pojawiają się pierwsze nieoficjalne informacje, iż Królikowski doradza prezydentowi. 6 września w "Kropce nad i" TVN24 sam prawnik przyznaje, że współpracuje z Andrzejem Dudą w pracach nad przygotowywanymi ustawami.
Prokurator opisuje obrazowo
Prokurator Święczkowski ocenił, że Królikowski nie powinien mieć na swoim koncie pieniędzy pochodzących z przestępstwa. Posłużył się porównaniem.
- Czy państwo sobie wyobrażacie taką sytuację, że złodziej kradnie z torebki kilkadziesiąt tysięcy złotych, daje je adwokatowi, żeby wpłacił na depozyt adwokacki? Czy obowiązkiem prokuratury nie jest zabezpieczenie takich pieniędzy, żeby zwrócić pokrzywdzonemu? - pytał prokurator. - Tak obrazowo należy na tę sprawę spojrzeć - skonstatował.
Wrześniowe przesłuchanie i blokada konta
Święczkowski mówił w piątek także, że oprócz wspomnianego miliona, w marcu i kwietniu Królikowski przyjął na konto "150 tysięcy dolarów oraz kilkaset tysięcy złotych, część z nich również w ramach tak zwanego depozytu adwokackiego".
O tych kolejnych przelewach poinformował prokuraturę tydzień temu w czasie przesłuchania Wojciech Ch. - ten sam, który wcześniej złożył w depozycie adwokackim milion złotych.
Czy Wojciech Ch. podał prokuratorowi numer konta, na którym złożył depozyt, czy też CBŚ samo przetrząsało rachunki bankowe - nie wiadomo. Faktem jest, że w tym samym dniu, w którym przesłuchiwano Wojciecha Ch. "prokurator referent sprawy podjął działania zmierzające do ustalenia numeru rachunku bankowego kancelarii adwokata Michała Królikowskiego i dokonanie blokady znajdujących się tam środków, jako mogących mieć związek z praniem brudnych pieniędzy". W czwartek 21 września pieniądze te zostały zablokowane przez prokuratora.
Tego i kolejnego dnia Królikowski udzielił wywiadów, w których mówił, że interesuje się nim prokuratura i że w jego ocenie ma to związek z jego współpracą z Kancelarią Prezydenta.
Nie jest przewidywana "zmiana roli"
Prokurator krajowy zapewniał w piątek, że "śledztwo w żaden sposób nie dotyczy pana mecenasa Królikowskiego".
- Do tego czasu pan mecenas był pełnomocnikiem jednego ze świadków. W najbliższym czasie nie jest przewidywana zmiana roli procesowej pana mecenasa - zapewniał Bogdan Święczkowski.
Co jednak będzie potem? Z co najmniej dwóch wypowiedzi prokuratora krajowego można wnkoskować, że prokuratura nadal będzie interesować się działalnością Królikowskiego.
- Pan mecenas pomimo tego, że te środki miały być depozytem adwokackim, część z nich mógł przekazać na swoje cele prywatne, co będzie oczywiście przedmiotem dalszego śledztwa - zapowiedział Święczkowski.
Prokurator krajowy powiedział też - w trybie orzekającym, a nie przypuszczającym - że na koncie adwokata znajdowały się pieniądze pochodzące z czynów zabronionych.
Komentarze polityków
Zainteresowanie prokuratury kontem depozytowym Michała Królikowskiego wywołało lawinę komentarzy politycznych.
Politycy ugrupowań opozycyjnych twierdzą, że nie mają wątpliwości, iż działania prokuratury, na czele której stoi poseł klubu PiS Zbigniew Ziobro, są motywowane politycznie, mają na celu zarówno podważenie wiarygodności prezydenckiego zespołu opracowującego projekty ustaw sądowniczych oraz odwrócenie uwagi od kontrowersji wokół kampanii "Sprawiedliwe sądy".
Michał Królikowski zapewnił w piątek rano, że o swojej sprawie powiadomił Andrzeja Dudę. Prezydent w późniejszej rozmowie miał mu powiedzieć, żeby się nie przejmował, ponieważ tak naprawdę "nie chodzi o Królikowskiego".
Rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński powiedział w piątek w "Tak Jest" TVN24, że wydaje mu się mało prawdopodobne, by prokuratura podejmowała działania polityczne. Aczkolwiek nie ukrywał pewnych wątpliwości.
- Ciężko mi dopuścić myśl, że prokuratura mogła tak postępować w demokratycznym państwie prawnym. Ale pozostaje pytanie: dlaczego i w jaki sposób spośród tysięcy śledztw akurat dziś wyciekła informacja na temat konkretnego jednego śledztwa i profesora Michała Królikowskiego - mówił rzecznik prezydenta.
Autor: jp//rzw / Źródło: tvn24.pl