W korespondencji z prywatnej skrzynki mailowej Michała Dworczyka, byłego szefa kancelarii premiera, znajdują się wiadomości od ówczesnego ambasadora RP przy NATO Tomasza Szatkowskiego. Zawierają one szczegóły negocjacji w sprawie obecności wojsk USA w Polsce - donosi "Gazeta Wyborcza". Według dziennika Dworczyk usuwał ze swojej skrzynki część maili najbardziej obciążających dla ekipy ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego, w tym korespondencję z Szatkowskim. "Nie kasowałem ani nie polecałem kasować żadnych maili" - przekonuje europoseł.
"GW", powołując się na źródła w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, pisze, że ówczesny szef KPRM Michał Dworczyk próbował wykasować między innymi maile wymieniane z Tomaszem Szatkowskim, zanim latem 2021 roku przekazał służbom specjalnym zawartość skrzynki.
Od tamtego czasu - przypomina "Wyborcza" - w internecie publikowana jest korespondencja mailowa mająca pochodzić z prywatnej skrzynki Dworczyka. Kiedy wybuchła tak zwana afera mailowa ówczesny szef kancelarii premiera zapewniał, że nie prowadził z prywatnej skrzynki mailowej korespondencji służbowej i nie przekazywał informacji objętych tajemnicą.
Szatkowski prosi o "dyskrecję"
Jak pisze w poniedziałek "Gazeta Wyborcza", przeczyć ma temu między innymi mail wysłany Dworczykowi 19 lipca 2020 roku przez Tomasza Szatkowskiego, byłego wiceministra obrony, który w tym czasie od roku był ambasadorem RP przy NATO.
Szatkowski miał napisać na prywatną skrzynkę ówczesnego szefa KPRM ze swojej poczty w tej samej domenie. Jak czytamy, z treści maila ma wynikać, że "ambasador ma świadomość, iż przekazuje tą drogą informacje niejawne". "Dlatego prosi o 'dyskrecję' i zaznacza: 'nie mam autoryzacji, żeby dzielić się tą wiedzą'" - dodaje "GW".
Z maila - pisze "Wyborcza" - ma wynikać, że Szatkowski chce przygotować ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego na rozmowę z ówczesną ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher i przekazać ważne informacje o polityce polsko-amerykańskiej.
"GW" donosi, że Szatkowski miał napisać:
Michał, ponoć jutro Mateusza [Morawieckiego] odwiedza Amb Mosbacher [Georgette Mosbacher, ambasador USA w latach 2018-21]. Będzie chciała wywierać presję ws Defense Cooperation Agreement [Umowa o Wzmocnionej Współpracy Obronnej], na wynegocjowanie którego daje deadline 31 lipca. Proszę o dyskrecję, ale żądania Pentagonu wychodzą poza ustalenia Joint Political Statement [wspólnego oświadczenia politycznego] podpisanego przez obydwu Prezydentów w czerwcu zeszłego roku. Wbrew ustaleniom, Amerykanie chcą naszego wsparcia logistycznego i infrastrukturalnego bez zobowiązań odnośnie charakteru i przewidywanego miejsca obecności. W ten sposób Polska może zamienić się w darmową stację benzynową i obszar treningowy dla Amerykanów, bez jakichkolwiek zobowiązań z ich strony, za to z dużymi kosztami finansowymi i wizerunkowymi dla nas. Jest to dla nas niekorzystne, gdyż niweluje zachętę dla trwałej nieobecności [logicznie powinno być: «obecności»] i powoduje nieprzewidywalność kosztów. Również zakres oczekiwanego wsparcia wychodzi poza zeszłoroczne uzgodnienia i standardy w Europie. Mimo opóźnionego startu, w tych negocjacjach poszliśmy na wiele koniecznych ustępstw, w tym w bardzo ważnych sprawach jak kwestia jurysdykcji, ale oni wciąż przedstawiają nowe 'Red Lines'. Te oczekiwania, tak jak napisałem, podważają to, co w zeszłym roku wynegocjowaliśmy".
"GW" zauważa, że nie byłoby w tym nic złego, gdyby ambasador, chcąc przekazać powyższe informacje, posłużył się oficjalną i bezpieczną drogą służbową. "Sprawa korespondencji na linii Dworczyk - Szatkowski - Morawiecki pokazuje, że w rządzie Morawieckiego polityka obronna i zagraniczna przebiegała z pominięciem MON i MSZ lub równolegle do działań tych resortów" - czytamy.
Dworczyk "pousuwał część maili najbardziej obciążających dla ekipy Morawieckiego"
Znający sprawę funkcjonariusz ABW miał powiedzieć "Wyborczej", że Dworczyk usuwał ze swojej skrzynki część maili najbardziej obciążających dla ekipy Morawieckiego, w tym korespondencję z Szatkowskim. "GW" zaznacza, że większość z maili udało się odzyskać.
"Wyborcza" opisuje, że Szatkowski używał prywatnego kanału do kontaktów z Dworczykiem zarówno przed objęciem funkcji ambasadora przy NATO, jak i po tym, gdy już został ambasadorem.
Jak czytamy, z kilkunastu dotąd ujawnionych maili Szatkowskiego, tylko jeden miał zostać wysłany ze skrzynki MON. "Jest to wewnętrzna korespondencja ministerstwa ze stroną amerykańską w sprawie harmonogramu rozmów o rozlokowaniu amerykańskich sił w naszej części Europy. Mamy tam wiele szczegółów oraz jeszcze bardziej szczegółowe załączniki" - pisze GW". Zaznacza, że Szatkowski miał wysłać to na prywatną skrzynkę Dworczyka.
Dodaje także, że ścisły kontakt z Dworczykiem z pominięciem drogi służbowej i bezpiecznej poczty Szatkowski miał zachować konsekwentnie już jako ambasador.
"Gazeta Wyborcza" podaje, że "z korespondencji Szatkowski - Dworczyk - Morawiecki można wywnioskować, że szczególne relacje wiceszefa MON - a potem ambasadora przy NATO - z premierem zostały zauważone w MON i MSZ. I że budziły zastrzeżenia".
"GW" napisała również, że według jej źródeł kwestia maili wysyłanych poza procedurami przez Szatkowskiego do Dworczyka "jest elementem postępowania służb w zakresie przestrzegania przez ambasadora przepisów ustawy o ochronie informacji niejawnych".
CZYTAJ TAKŻE: Premier zabrał głos w Sejmie w sprawie Tomasza Szatkowskiego. "Prezydent wykorzystał szczyt NATO i media, aby dezinformować"
Oświadczenie Dworczyka
W odniesieniu do publikacji "GW", Dworczyk zamieścił w poniedziałek przed południem na platformie X oświadczenie.
Przekazał, że "po ujawnieniu ataku hakerskiego na moją skrzynkę mailową od razu zgłosiłem ten fakt szefowi ABW".
"Następnego dnia funkcjonariusze ABW zgrali z mojej poczty maile o charakterze phishingowym, a jednocześnie starali się odzyskać kontrolę nad skrzynką. Kolejnego dnia okazało się, że hakerzy są wciąż aktywni. Ze skrzynki zaczęto wysyłać obsceniczne wiadomości. Dlatego po dwóch dniach, w trakcie których funkcjonariusze oraz informatycy nie mogli odzyskać kontroli nad moją skrzynką, poleciłem wykonanie kopii binarnej jej zawartości oraz usunięcie materiałów z serwerów Wirtualnej Polski" - napisał europoseł. Dodał, że "kopia binarna z zawartością mojej skrzynki trafiła do prokuratury".
"Nie kasowałem ani nie polecałem kasować żadnych maili" - oświadczył. Przekonuje także, że "nigdy nie wysyłał" ze swojej skrzynki żadnych informacji, które "posiadałyby klauzulę oznaczającą informacje niejawne".
"Od początku współpracowałem z funkcjonariuszami ABW i prokuraturą w tej sprawie. Wszystkie działania były podejmowane za ich pełną wiedzą i kontrolą" - napisał między innymi w swoim oświadczeniu europoseł.
Wniosek do Parlamentu Europejskiego w sprawie immunitetu Dworczyka
W czwartek Prokuratura Krajowa informowała, że prokurator generalny, minister sprawiedliwości Adam Bodnar przekazał do Parlamentu Europejskiego wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie europosła Michała Dworczyka do odpowiedzialności karnej.
Europoseł KO Michał Szczerba powiedział reporterowi TVN24 Sebastianowi Napierajowi, że w trzecim tygodniu września Parlament Europejski będzie obradował w Strasburgu i to jest ten moment, kiedy przewodnicząca PE Roberta Metsola ogłosi, że wpłynął do niej wniosek od polskich organów ścigania w sprawie uchylenia immunitetu Michała Dworczyka.
Dodał, że sprawę pewnie skieruje zgodnie z praktyką do komisji prawnej i ona będzie rozpatrywała ten wniosek.
Kuźmiuk: Dworczyk mówi, że jest pokrzywdzonym i ja mu wierzę
Poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk powiedział TVN24, że "nie ulega wątpliwości, że osoby piastujące ważne stanowiska państwowe powinny przestrzegać prawa, które na tych stanowiskach obowiązuje".
Mówił jednak, że z wypowiedzi Dworczyka wynika, że "to on jest w tej sprawie pokrzywdzonym". - Oczywiście wiem, że są dwa postępowania prowadzone. Jedno, okazuje się, w którym on jest rzeczywiście pokrzywdzony i jakieś drugie, w którym próbuje mu się postawić zarzuty, czy będzie próbowało, bo przecież ma na razie immunitet, że złamał obowiązujące prawo i na prywatnym mailu miał jakieś informacje, które tam znaleźć się nie powinny - powiedział. - Pan europoseł publicznie mówi, że jest w tej sprawie pokrzywdzonym i ja oczywiście w pełni mu wierzę - dodał.
PK o "podejrzeniu popełnienia przestępstwa"
W postępowaniu nadzorowanym przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie zgromadzono materiał dowodowy - jak podała rzeczniczka prokuratora generalnego prok. Anna Adamiak - uzasadniający podejrzenie popełnienia przez Dworczyka przestępstw. W ocenie prokuratury było to niedopełnienie ciążących na nim - m.in. jako wiceszefie MON, a następnie ministrze bez teki, szefie KPRM - obowiązków wynikających m.in. z ustawy o ochronie informacji niejawnych, a także utrudnianie postępowania karnego prowadzonego w śledztwie ws. przełamania zabezpieczeń i uzyskania nieuprawnionego dostępu do skrzynki mailowej, a następnie publikacji jej zawartości.
PK podkreśla, że "niedopełnienie obowiązków miało wynikać z posługiwania się niecertyfikowaną i niezabezpieczoną prywatną skrzynką mailową do prowadzenia korespondencji w zakresie realizacji zadań służbowych wynikających z pełnionych funkcji, mających znaczenie dla bezpieczeństwa publicznego i prawidłowego funkcjonowania organów państwa".
Zdaniem prokuratury utrudnianie postępowania karnego miało polegać "na pomaganiu sprawcy ataku hakerskiego w uniknięciu odpowiedzialności karnej". Według prokuratury "Dworczyk po zgłoszeniu zdarzenia ABW polecił ustalonej osobie trwale wykasować z prywatnej skrzynki mailowej m.in. przychodzące maile phishingowe, metadane związane z otwarciem takich maili i linków lub plików w nich zawartych". "Skutkiem było zniszczenie danych stanowiących istotny dowód dla ustalenia okoliczności i sprawcy przestępstwa" - zaznaczono.
"To absurdalne działanie, motywowane czysto politycznymi pobudkami" - napisał na platformie X Michał Dworczyk, w reakcji na wniosek ministra Bodnara.
Źródło: Gazeta Wyborcza, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Łukasz Gągulski/PAP