Dr hab. Michał Bilewicz z Uniwersytetu Warszawskiego i dr hab. Walter Żelazny z uczelni w Białymstoku wciąż czekają na tytuły profesorskie. Pojawiają się wątpliwości, że opóźnienia w prezydenckich nominacjach mogą mieć związek z tematami ich prac naukowych oraz działalnością pozanaukową. Sprawą zajął się też Rzecznik Praw Obywatelskich. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Pośród rzeki transparentów na marszu 4 czerwca jeden był szczególnie osobisty – to apel dr hab. Michała Bilewicza do prezydenta Andrzeja Dudy o podpisanie jego nominacji profesorskiej. - Zajmuję się tematyką, która nie jest akceptowana przez polskie władze – przyznaje. - Powoli zbliża się pięć lat, kiedy ten tytuł mógłby być nadany – mówi naukowiec z Uniwersytetu Warszawskiego.
Prowadzi badania między innymi postaw antysemickich w społeczeństwie polskim. W tym widzi powody opieszałości prezydenta. - Moje badania były też obiektem ataku ze strony skrajnej prawicy. Istnieje poczucie, że mówienie o antysemityzmie, mówienie o uprzedzeniach Polaków jest szkalowaniem narodu polskiego – wskazuje.
Prezydent ma wątpliwości
Bilewicz musiał przejść skomplikowaną procedurę, którą prowadziła państwowa instytucja, składająca się z profesorów z całej polski - Rada Doskonałości Naukowej. To oni pozytywnie ocenili dorobek naukowca.
Później wniosek o nadanie tytułu trafił do prezydenta i tu utknął. Prezydent nie ma określonego czasu na podjęcie decyzji. - Była sugestia ze strony prezydenta, czy nie powołać nowych recenzentów do tej samej sprawy – mówi przewodniczący Rady Doskonałości Naukowej prof. Grzegorz Węgrzyn.
Prezydent zwrócił się do Rady ze swoimi wątpliwościami - miały one dotyczyć tego, że trzech na pięciu recenzentów pochodziło z tego samego uniwersytetu.
- Prezydent w tym samym czasie, zarówno przed moją nominacją, jak i po niej, podpisał wielokrotnie nominacje profesorskie, w których również trzech recenzentów pochodziło z tej samej jednostki – wskazuje Bilewicz.
Sprzeciw wobec dyskryminacji naukowców
W obronie naukowca stanęła prof. Ewa Haman. Swoją nominację odebrała w maseczce z napisem: "Michał Bilewicz Profesorem". - Wzywam pana prezydenta do podpisania wszystkich nominacji zgodnie z prawem - zaapelowała chwilę po przyjęciu nominacji. - Wtedy od niego usłyszałam: "każdemu, komu się należy" - opowiada.
To nie jedyny głos sprzeciwu. Oto fragment deklaracji, pod którą podpisało się ponad 400 osób: "wykorzystywanie urzędu prezydenta do dyskryminacji naukowców, którzy uważani są przez sprawujących władzę za niepoprawnych politycznie (...) nie może mieć miejsca w praworządnym i demokratycznym Państwie".
- Każdy z potencjalnych profesorów w Polsce może się teraz zastanawiać, co może, a czego nie może powiedzieć publicznie, bo może mieć to związek z tym, że nie dostanie nominacji bez względu na swój dorobek – obawia się prof. Haman.
W środę prezydent Andrzej Duda po raz 42. od 2015 roku wręczył nominacje profesorskie. Na tej uroczystości ponownie zabrakło Michała Bilewicza. Zabrakło też Waltera Żelaznego, który na swoją nominację czeka również od pięciu lat.
Żelazny przyczyn upatruje w krytycznym wobec rządu wystąpieniu na białostockim rynku, na którym powiedział, że "tej hydrze da się łeb ukręcić i zachęcam gorąco, by rozpocząć ćwiczenia w tym kierunku".
RPO interweniuje ws. nominacji profesorskich
W związku z tym wystąpieniem prokuratura wszczęła śledztwo, jednak po dwóch miesiącach sprawę umorzyła. W odróżnieniu od sprawy Bilewicza - w przypadku Waltera Żelaznego istotny jest jeszcze inny wątek – naukowiec z Uniwersytetu w Białymstoku znalazł się na liście tajnych współpracowników SB.
- Prezydent może mieć, jego kancelaria i on sam, jakieś wąty w stosunku do mnie, tylko w cywilizowanym państwie on to powinien wyjaśnić – mówi Żelazny.
Z Żelaznym solidaryzuje się profesor Marcin Matczak, który swojej nominacji z rąk prezydenta Andrzeja Dudy nie odebrał. - Jeżeli prezydent uważa, że profesorem nie powinna być osoba, która współpracowała z SB, to niech powie, że tak uważa i wtedy my wszyscy będziemy mogli ocenić, czy to jest właściwe czy nie – uważa. - Być może tak powinno być, ale wtedy osoba, której to dotyczy będzie mogła się jakoś z tego wytłumaczyć albo będzie to mogła jakoś zakwestionować – dodaje.
Zaniepokojony sprawą obu naukowców jest również Rzecznik Praw Obywatelskich. W ocenie RPO długotrwałe rozpatrywanie wniosków budzi wątpliwości co do transparentności procedury. Kancelaria Prezydenta od tygodnia nie odpowiedziała na pytania w sprawie braku nominacji profesorskich dla Bilewicza i Żelaznego.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Twitter/Michal_Bilewicz