Mateusz Morawiecki w premierowej emisji swojego podcastu odniósł się do trwającego strajku pracowników ochrony zdrowia. - Jasne, że pracownicy służby zdrowia powinni zarabiać więcej, powinni zarabiać godziwie - mówił. - My realizujemy plan podwyżek. Trzeba mieć naprawdę dużo złej woli, by nie dostrzec skali podwyżek dla pracowników medycznych, jaka dokonała się od 2015 roku - dodał szef rządu.
W piątek w internecie został opublikowany premierowy odcinek podcastu premiera Mateusza Morawieckiego. W podcaście poruszył on między innymi temat trwających protestów pracowników ochrony zdrowia i działań na rzecz poprawy sytuacji w systemie.
- Rząd od początku bardzo poważnie traktuje reformę zaniedbanego przez trzydzieści lat systemu zdrowia. Dla mnie osobiście bardzo ważne są takie zmiany jak podnoszenie nakładów, znoszenie limitów dostępu do lekarzy czy badań, jak program profilaktyczny, ale przede wszystkim lepsze warunki pracy dla personelu medycznego. W Polskim Ładzie zapisaliśmy propozycję zwiększenia nakładów na służbę zdrowia do 7 procent PKB - powiedział szef rządu
Morawiecki: trzeba mieć dużo złej woli, by nie dostrzec skali podwyżek
Morawiecki mówił też, że jest "jasne, że pracownicy służby zdrowia powinni zarabiać więcej, powinni zarabiać godziwie". - My realizujemy plan podwyżek. Trzeba mieć naprawdę dużo złej woli, by nie dostrzec skali podwyżek dla pracowników medycznych, jaka dokonała się od 2015 roku. Z analiz Ministerstwa Zdrowia wynika, że wzrost średnich wynagrodzeń lekarzy to ponad 60 procent w ciągu pięciu lat, a wzrost wynagrodzeń pielęgniarek to koło 70 procent. Podobnie było z ratownikami medycznymi, którzy zarabiali bardzo mało - kontynuował.
Ocenił przy tym, że "wciąż jest wiele do zrobienia". - Dlatego w ostatni piątek wskazałem wynagrodzenia pracowników medycznych jako jeden z kolejnych celów w realizacji Polskiego Ładu - powiedział.
- Dziś słyszymy o postulatach protestujących, których koszt, zgodnie z obliczeniami Ministerstwa Zdrowia, sięgałby nawet nieco poniżej 100 miliardów złotych rocznie. Nigdzie na świecie nie dokonuje się jednorazowych podwyżek wynagrodzeń, które skokowo nadrobią zapóźnienia dwóch dekad - mówił.
Premier dodał, że "tak radykalne zwiększenie wynagrodzeń kosztowałoby każdego polskiego podatnika nawet 250 złotych miesięcznie", a "na przykład VAT musiałby wzrosnąć do około 35 procent, żeby sfinansować takie wydatki".
- Moim zdaniem można efektywnie szukać kompromisu w gronie ekspertów i specjalistów, a najlepszym do tego miejscem jest Rada Dialogu Społecznego i Komisja Trójstronna. Dlatego żałuję, że protestujący opuścili spotkanie z ministrem Adamem Niedzielskim. W końcu obu stronom, zarówno medykom, jak i stronie rządowej, zależy na radykalnej poprawie systemu ochrony zdrowia - mówił Morawiecki. Według niego "powrót do dialogu z ministrem zdrowia, urealnienie oczekiwań płacowych i gotowość do takiej wspólnej pracy na rzecz poprawy sytuacji w ochronie zdrowia są najlepszą drogą do rozwiązania tej sytuacji".
Protest pracowników ochrony zdrowia
W sobotę pracownicy ochrony zdrowia przemaszerowali ulicami Warszawy, a następnie utworzyli w pobliżu kancelarii premiera tak zwane "białe miasteczko 2.0". Zebrani tam protestujący zapowiadają, że pozostaną w tym miejscu, dopóki nie zostaną zrealizowane ich postulaty.
Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy Pracowników Ochrony Zdrowia ma osiem postulatów. Obejmują one m.in. podwyżki, realny wzrost wyceny świadczeń, ryczałtów i tzw. dobokaretki, a także zatrudnienie dodatkowych pracowników obsługi administracyjnej i personelu pomocniczego oraz wprowadzenia norm zatrudnienia związanych z liczbą pacjentów.
Komitet postuluje także m.in. zapewnienie zawodom medycznym statusu funkcjonariusza publicznego i stworzenie systemu ochrony pracowników przed agresją słowną i fizyczną pacjentów, wprowadzenie urlopów zdrowotnych po 15 latach pracy zawodowej, a także uchwalenie ustaw o medycynie laboratoryjnej i zawodzie ratownika medycznego.
Według resortu zdrowia łączny koszt spełnienia postulatów wysuwanych przez protestujących to w tym roku 26,05 miliarda złotych, a w przyszłym - 104,7 miliarda.
Źródło: PAP