Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej, wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, zastąpił Jarosława Kaczyńskiego na stanowisku wicepremiera i przewodniczącego komitetu do spraw bezpieczeństwa. To jeden z najbardziej zaufanych współpracowników prezesa PiS. Do objęcia fotela wicepremiera przeszedł długą polityczną drogę.
Prezydent Andrzej Duda w środę po południu desygnował Mariusza Błaszczaka na wicepremiera w rządzie Mateusza Morawieckiego i przewodniczącego Komitetu do Spraw Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych w miejsce Jarosława Kaczyńskiego.
Błaszczak jest jednym z najbardziej zaufanych współpracowników z otoczenia prezesa PiS. Należy do nieformalnego grona tak zwanego zakonu PC, czyli polityków związanych z Porozumieniem Centrum.
Prezes PiS informując, że jego następcą będzie Błaszczak, stwierdził w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że "to jest całkowicie naturalna decyzja". - Mamy wojnę (w Ukrainie - red.), a on jest ministrem obrony, więc w tej szczególnej sytuacji, w jakiej jesteśmy, takie połączenie ma bardzo duże zalety - ocenił Kaczyński.
We wtorek w telewizji rządowej mówił, że szef MON "z całą pewnością zastąpi go znakomicie". - I sądzę też, chociaż to nie jest jeszcze ten moment, w którym mogę to publicznie ogłaszać, że zastąpi mnie pod każdym względem, także jeżeli chodzi o wszystkie funkcje - oświadczył prezes partii.
Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda ocenił w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24, że "to duży awans" Błaszczaka.
Na pytanie, czy odczytał słowa Kaczyńskiego jako "namaszczenie" Błaszczaka na nowego prezesa partii, powiedział, że jego zdaniem "chodzi o role w ramach rządu". - Tak to odbieram. Nie sądzę, żeby chodziło o cokolwiek innego - dodał .
Błaszczak "ściąga na siebie teraz oko Saurona"
Według doktor Barbary Brodzińskiej-Mirowskiej, politolożki z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, nominacja Błaszczaka "zmieni dynamikę w obozie Zjednoczonej Prawicy". - Wchodzi gracz, który nie jest nowy, bo on od lat jest w bardzo bliskim otoczeniu prezesa Kaczyńskiego, ale na pewno ściąga na siebie teraz oko Saurona, czyli jest na celowniku bardzo różnych grup wewnętrznych w obozie Zjednoczonej Prawicy - stwierdziła na antenie TVN24.
- Myślę, że minister Błaszczak będzie cały czas grał na Jarosława Kaczyńskiego, ale na pewno ta nominacja pobudzi pewne emocje, wzburzenia i spowoduje pewnie dyskomfort dla różnych grup w obozie Zjednoczonej Prawicy, co w kontekście mobilizacji wyborczej, która jest naprawdę konieczna, może być dla partii nawet ożywcze - mówiła.
Polityczna droga Błaszczaka na fotel wicepremiera
Błaszczak urodził się 19 września 1969 roku w Legionowie. Jest absolwentem historii na Uniwersytecie Warszawskim. Ukończył również Krajową Szkołę Administracji Publicznej i studia podyplomowe - Samorząd Terytorialny i Rozwój Lokalny oraz Zarządzanie w Administracji.
Działalność społeczną rozpoczął w latach 80. od Niezależnego Zrzeszenia Studentów i Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Akademickiej. Czas na tak zwaną poważną politykę w jego karierze przyszedł w latach 90., u boku Jarosława i Lecha Kaczyńskich w szeregach Porozumienia Centrum. Później Błaszczak dołączył do kolejnej partii Kaczyńskich, do Prawa i Sprawiedliwości. Obecnie jest wiceprezesem PiS.
Tuż po studiach pracował w administracji Urzędu Miasta Legionowo. Był wówczas między innymi rzecznikiem prezydenta Legionowa. W latach 2002-2004 był zastępcą burmistrza warszawskiej dzielnicy Wola, a w grudniu 2004 roku został burmistrzem Śródmieścia. Centrum stolicy zarządzał niecały rok, bo po wygranych przez PiS wyborach parlamentarnych, w których bezskutecznie walczył o mandat posła, ówczesny premier Kazimierz Marcinkiewicz powołał go na szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Stanowisko zachował również, kiedy premierem został Kaczyński. W latach 2006-2007 zasiadał też w fotelu radnego Sejmiku Mazowieckiego. W marcu 2007 został ministrem bez teki w rządzie Kaczyńskiego.
Błaszczak wszedł do Sejmu pierwszy raz po przedterminowych wyborach w 2007 roku. Dostał się do parlamentu z okręgu podwarszawskiego. W 2009 roku został rzecznikiem Prawa i Sprawiedliwości, a rok później szefem klubu parlamentarnego tej partii z rekomendacji Kaczyńskiego. Pełnił tę funkcję do 2015 roku. Udało mu się zachować mandat posła również w kolejnych wyborach.
Po wyborczym sukcesie PiS w 2015 roku znalazł się w rządzie Beaty Szydło, gdzie objął stanowisko ministra spraw wewnętrznych i administracji. Pełnił tę funkcję także po objęciu fotela premiera przez Mateusza Morawieckiego. Od 9 stycznia 2018 roku Błaszczak zajmuje stanowisko szefa MON. Został mianowany na tę funkcję w miejsce Antoniego Macierewicza.
Szef MON: celem wojsko liczące 300 tysięcy żołnierzy
Pod koniec zeszłego roku Błaszczak wraz z Kaczyńskim ogłosili założenia ustawy o obronie ojczyzny, która została przygotowana przez resort obrony, a jej inicjatorem był wicepremier do spraw bezpieczeństwa, prezes PiS.
Ustawa, która między innymi zwiększa budżet na obronność do co najmniej 3 procent PKB w przyszłym roku, a także zakłada zwiększenie liczebności Wojska Polskiego oraz odtworzenie systemu rezerw, weszła w życie pod koniec kwietnia bieżącego roku.
Szef MON podkreślał, że celem jest wojsko liczące 300 tysięcy żołnierzy, w tym 250 tysięcy żołnierzy zawodowych oraz przeszkolenie jak największej liczby osób.
Sprzeciwiał się relokacji uchodźców, mówił o "sodomitach" na Marszu Równości
Po pierwszych dwóch latach pracy w resorcie spraw wewnętrznych i administracji jako najważniejsze projekty wskazywał modernizację wyposażenia służb i podwyżki dla funkcjonariuszy, a także ustawę dezubekizacyjną, projekt zmian w BOR (zastąpiła go Służba Ochrony Państwa) i zmiany w polityce migracyjnej.
Jako szef jednego z najważniejszych resortów zasłynął bardzo krytycznym stosunkiem do kwestii imigrantów. Wielokrotnie wówczas przekonywał, że unijny mechanizm relokacji uchodźców jest nieskuteczny i że Polska nie będzie brała w nim udziału.
- Póki ja jestem ministrem spraw wewnętrznych, póki rządzi rząd Prawa i Sprawiedliwości, my nie narazimy Polski na zagrożenie terrorystyczne - tak tłumaczył to w sierpniu 2016 roku w TVN24.
Jedną z głośnych spraw za czasów, gdy pełnił funkcję szefa MSWiA była informacja o kulisach śmierci 25-letniego Igora Stachowiaka. Mężczyzna zmarł w maju 2016 r. w komisariacie Wrocław-Stare Miasto, wcześniej kilkakrotnie rażony paralizatorem w policyjnej toalecie. Według funkcjonariuszy, był agresywny i dlatego musieli użyć paralizatora.
W sierpniu 2018 roku kontrowersje wzbudziły słowa Błaszczaka na temat Marszu Równości w Poznaniu. - W Poznaniu (odbyła się - red.) kolejna parada sodomitów, którzy próbują narzucić swoją interpretację praw i obowiązków obywatelskich na innych - oświadczył w TV Trwam.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP