Jaka była rola prokuratora Pasionka w śledztwie w sprawie katastrofy w Smoleńsku? Czy dałoby się uniknąć ekshumacji? Zastępca prokuratora generalnego jest oburzony pomyłkami, ale milczy, gdy jest pytany o to, co sam zrobił tuż po katastrofie. Trzy dni po rozbiciu się polskiego samolotu był w Rosji. Miesiąc później to on nadzorował smoleńskie śledztwo. Materiał "Polski i Świata".
Marek Pasionek na konferencji prasowej w czwartek mówił o skandalicznie złej pracy rosyjskich patologów. Prokurator był jednak w Moskwie trzy dni po katastrofie i mógł wtedy na nią zwrócić uwagę.
Pytany przez dziennikarza "Faktów" TVN o to, dlaczego wtedy nie alarmował, że Rosjanie pracują źle, że nie dopuszczają polskich lekarzy i polskich prokuratorów do sekcji zwłok, odpowiedział, że "w zakładzie medycyny sądowej był w nocy z 13 na 14 (kwietnia)". - Nie informowałem o żadnych nieprawidłowościach, bo sekcje zostały już zakończone - dodał prokurator.
- Jeżeli są wątpliwości co do przeprowadzonych sekcji zwłok, to de facto pan prokurator Pasionek nie powinien przesłuchiwać polityków, powinien przesłuchać sam siebie - uważa Marek Kierwiński z Platformy Obywatelskiej
"Powinien przesłuchać sam siebie"
Marek Pasionek został nadzorującym śledztwo niecały miesiąc po katastrofie, czyli mógł wtedy publicznie alarmować, że konieczne są ekshumacje. Tuż po katastrofie ekshumacje być może dałyby więcej niż dzisiaj.
- Bardzo bardzo ubolewamy nad dramatem rodzin, które musiały przez siedem lat domagać się, żeby można było zbadać, co naprawdę się wydarzyło - powiedział z kolei Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz.
Czy można było uniknąć ekshumacji?
Niektóre rodziny ofiar katastrofy zarzucają prokuratorowi niedopatrzenie. - Najgorszym elementem tego wszystkiego jest granie czy taniec na trumnach, na mogiłach mojej żony. Ja od wielu miesięcy atakuję prokuratora Pasionka za niedopatrzenia zarówno popełnione w Moskwie, jak i po powrocie do Warszawy - mówi Paweł Deresz, wdowiec po Jolancie Szymanek-Deresz.
- Przecież mogliśmy uniknąć tej tragedii w postaci ekshumacji, gdyby w Warszawie, kiedy trumny ze zwłokami przyjechały, dokonano ponownych oględzin - dodał.
Jak podkreślał reporter TVN24 Rafał Poniatowski, miejsce wypadku lotniczego to było miejsce naprawdę przerażające. - O tym mało kto mówi, ten samolot spadł na lokalne dzikie wysypisko śmieci. I tam to wszystko przemieszane wyciągano identyfikowano co jest samolotem, co nie jest samolotem - przypomniał Poniatowski.
Zawieszony po roku
Marek Pasionek do 2010 roku był zastępcą zmarłego w katastrofie Zbigniewa Wassermana - koordynatora służb specjalnych.
Ponad rok od objęcia nadzoru nad smoleńskim śledztwem szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej zawiesił Marka Pasionka w związku z podejrzeniem ujawnienia przez niego tajemnic śledztwa ws. katastrofy.
Autor: md/mtom/jb / Źródło: tvn24