Majątek polskiego premiera jest po prostu nietransparentny. Pan Morawiecki robi wszystko, aby ukrywać prawdę - mówią politycy opozycji odnośnie pojawiających się pytań dotyczących majątku premiera Mateusza Morawieckiego. Wątpliwości budzi głównie kupno przez niego obligacji za ponad 4,5 miliona złotych oraz uprawnienia do akcji banku, w którym wcześniej pracował.
- Od wielu lat majątek polskiego premiera jest po prostu nietransparentny. Pan Morawiecki robi wszystko, aby ukrywać prawdę o swoim majątku, aby nie odpowiadać na pytania dziennikarzy - uważa Marcin Kierwiński, wiceprzewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej. Jego zdaniem pojawia się pytanie: "co do ukrycia ma premier Morawiecki?"
- Dlaczego nie chce pokazać tego majątku, dlaczego nie chce pokazać majątku swojej żony? Dlaczego w swoich oświadczeniach majątkowych nie chce pokazać tych praw do akcji? Dlaczego nie mówi, kiedy kupił obligacje? - pyta polityk KO. - To są pytania, na które transparentny, nie mający nic do ukrycia człowiek, powinien odpowiedzieć bez żadnego problemu - dodaje.
Czytaj więcej: Obligacje za 4,6 miliona złotych w majątku premiera. Kancelaria nie chce ujawnić szczegółów, Morawiecki milczy
"Opinia publiczna oczekuje od premiera wyjaśnienia"
Podobnie wypowiada się niedawny koalicjant i były minister w rządzie Zjednoczonej Prawicy Jarosław Gowin, prezes Porozumienia. - Ja wiedziałem, że będzie inflacja i mówiłem o tym publicznie. W tym samym czasie Mateusz Morawiecki zapewniał nas wszystkich, także nas, polityków Porozumienia, że żadnej inflacji nie będzie - przypomniał Gowin. - W tej sytuacji jest rzeczą zupełnie naturalną, że opinia publiczna oczekuje od premiera wyjaśnienia okoliczności, w jakich nabył obligacje - uważa.
Zdaniem prezesa Porozumienia, okoliczności wokół tej sprawy są "szczególne" i należą się Polakom "szczegółowe wyjaśnienie z ust premiera".
- Jeżeli premier mówi, że przekazał coś na cele charytatywne, to się chwali. Gorzej jest z tą akcją z obligacjami, ponieważ on miał wiedzę dużo większą niż my wszyscy - mówi Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Głos zabrał także Jan Maria Jackowski, do niedawna senator Prawa i Sprawiedliwości, obecnie niezrzeszony. - Oczywiście, że powinien wyjaśnić. Oczywiście, że z punktu widzenia formalno-prawnego nie ma takiego obowiązku. Natomiast z punktu widzenia politycznego i ogólnej sytuacji w kraju, powinien wyjaśnić i powiedzieć: kupiłem w dacie takiej a takiej, nabyłem tyle a tyle - uważa Jackowski. Dodaje, że to mogłoby rozwiać wątpliwości, "albo, właśnie dlatego one są nieujawniane, bo wtedy dopiero zaczęłyby się wątpliwości".
Jak przekazały w poniedziałek Fakty TVN, jedyny konkret, jeśli chodzi o obligacje premiera, jest taki, że w oświadczeniu przyznał, że ma je na sumę ponad czterech milionów sześciuset tysięcy złotych. Morawiecki obligacje kupił w 2021 roku. Jeśli kupiłby takie, które gwarantują zysk powyżej inflacji, to budziłoby to wątpliwości, bo jako premier ma większą wiedzę niż inni Polacy, a do tego on sam i jego rząd zapisali w budżecie, że inflacja w 2022 roku będzie powyżej trzech procent. - Nie kierowałam się żadnymi wskaźnikami inflacji - przekonuje szef rządu pytany o tę sprawę.
Wątpliwości
Jednak zakup obligacji to nie jedyna rzecz, która rodzi pytania w oświadczeniu majątkowym premiera. W 2021 roku Mateusz Morawiecki wykazywał, że ma uprawnienia do akcji banku Santander - prawie cztery tysiące takich uprawnień do akcji banku, w którym wcześniej pracował. Miał też uprawnienia do akcji do kwoty trzystu pięćdziesięciu tysięcy złotych.
"Fakty" TVN zadały premierowi pytanie o to, kiedy uprawnienia zamieniły się w akcje - i co najważniejsze - za ile, bo w najnowszym oświadczeniu premier ich już nie wykazuje. - W ramach oświadczenia (majątkowego - przyp. red.) pokazywałem wcześniej akcje tego banku (...). One zostały zrealizowane. Ta realizacja była niezależna ode mnie. Tak jak pisałem w tym oświadczeniu, niezależne ode mnie było zmaterializowanie się ich. Nie czerpałem również żadnych korzyści, a całą kwotę, nawet z naddatkiem, przekazałem na cele charytatywne - przekazał Mateusz Morawiecki. Nie odpowiedział jednak na pytanie, o jaką sumę chodzi.
Jest jeszcze wątpliwość związana z pieniędzmi premiera - w oświadczeniu majątkowym Mateusz Morawiecki przyznaje, że ciągle ma prawo do odroczonych premii, czyli części wynagrodzenia związanego z umową o pracę w banku, którego zyski zależą między innymi od polityki finansowej rządu, na czele którego stoi. Warto przypomnieć także, że premier za swoich rządów już dwa razy przepisał część majątku na żonę.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24