Brakuje ze strony Państwowej Komisji Wyborczej czytelnego wyjaśnienia, co tak naprawdę się dzieje - mówił w "Jeden na jeden" w TVN24 przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Maciej Berek, odnosząc się do odroczenia decyzji w sprawie sprawozdania finansowego PiS. Ocenił, że "przed Państwową Komisją Wyborczą jest duże zadanie, żeby przywrócić poczucie równości szans w wyborach".
PKW przyjęła w środę bez zastrzeżeń sprawozdania finansowe z wyborów parlamentarnych komitetu Lewicy, zaś ze wskazaniem uchybień między innymi komitetów Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Konfederacji.
Posiedzenie w sprawie sprawozdania PiS zostało odroczone do 29 sierpnia. Odraczając posiedzenie, PKW zwróciła się do Rządowego Centrum Legislacji (RCL) i Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK) w celu wyjaśnienia wątpliwości.
CZYTAJ WIĘCEJ: PKW przyjęła sprawozdania ośmiu partii. Ale nie PiS
Przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Maciej Berek pytany w piątek w "Jeden na jeden" w TVN24, czy rozumie zachowanie Państwowej Komisji Wyborczej, ocenił, że "jest trochę mało czytelne dla obywateli". - Myślę, że trochę brakuje takiego czytelnego wyjaśnienia, co tak naprawdę się dzieje - powiedział. Dodał, że "warto by było wiedzieć choćby, jaka jest skala tych zawiadomień na przykład". - Przecież tego tak naprawdę nie wiemy - stwierdził.
- Ja wczoraj gdzieś w tych wypowiedziach cząstkowych członków PKW słyszę, że materiały z RCL dotarły na ostatnią chwilę i członkowie PKW nie mieli czasu, żeby się z nimi zapoznać. A ja wiem, że materiały z RCL dotarły kilka tygodni temu, dobrych kilka tygodni temu. Teraz dotarły dodatkowe te, o które prosiła już wstępnie Państwowa Komisja Wyborcza - mówił Berek.
Ocenił, że "przed Państwową Komisją Wyborczą jest duże zadanie związane z tym, żeby przywrócić poczucie równości szans w wyborach".
- Dlatego, że nikt, kto funkcjonował i obserwował tę rzeczywistość jesieni ubiegłego roku, nie ma chyba żadnych wątpliwości, że te szanse wyborcze nie były równe - dodał.
Berek: zadaję pytania, staram się nikogo nie obrazić
Prowadząca program Agata Adamek zauważyła, że członek PKW Ryszard Kalisz "już się obraził, wytyka", że Berek obraża PKW.
- Bardzo mnie to martwi w wielu wymiarach, bo nie jest moją intencją obrażanie kogokolwiek - powiedział przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów.
- Zadaję pytania i przedstawiam swoją interpretację. Myślę, że do tego jestem uprawniony. Staram się nikogo nie obrazić - dodał.
Berek do PKW: Proszę powiedzieć, co jest potrzebne. Będzie dostarczone
Pytany, czy może coś jeszcze odpisać na kolejną prośbę PKW, ocenił, że gdyby PKW chciało, to "popytałoby prokuratury w sprawach, w których prowadzą postępowania, w sprawach, o których myśmy, jako członkowie Rady Ministrów, zawiadamiali".
Dodał, że PKW ma prawo występować o te materiały. - Gdyby PKW chciała podrążyć te rzeczy, to myślę, że by jeszcze bardzo dużo materiału otrzymała - powiedział Berek.
Zwracając się do PKW, mówił: - Proszę powiedzieć, co jest potrzebne. Wszystko, co jest potrzebne, co jest w dostępie tych podmiotów, za które ponosimy odpowiedzialność, będzie z całą pewnością dostarczone.
- Ale to PKW musi precyzyjnie powiedzieć, co jest jej potrzebne, żeby wydać rozstrzygnięcie, które będzie rozstrzygnięciem PKW, nikogo innego - dodał.
Berek o Funduszu Kościelnym
Berek odniósł się także do Funduszu Kościelnego. Premier Donald Tusk mówił w zeszłym tygodniu, że będzie rozmawiał z wicepremierem Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem o Funduszu Kościelnym, bo nie widzi "jakiegoś dynamicznego procesu" w tej sprawie, a "wiadomo, że ten sposób finansowania Kościoła nie jest najlepszy".
Przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów pytany, czy jeszcze w sierpniu poznamy jakieś rekomendacje Międzyresortowego Zespołu do spraw Funduszu Kościelnego, powiedział, że "na pewno w sierpniu będziemy wiedzieli, co dalej". - Nie wiem, czy będziemy mieli już gotową koncepcję - zaznaczył.
Pytany, jaką sam ma koncepcję, odparł: - Pani mnie namawia do tego, żebym wicepremierowi Kosiniakowi-Kamyszowi, który jest szefem tego zespołu, podpowiadał publicznie w mediach, jakie rozwiązanie powinno być przyjęte.
- Będziemy rozmawiali o tym, w którym miejscu jesteśmy, myślę, że nawet w najbliższy wtorek, dlatego że rzeczywiście premier to pytanie postawił i powiedział, że musimy wrócić do rozmowy o tym, gdzie jesteśmy z pracami tego zespołu, jakie są te koncepcje, kiedy one się mogą przerodzić w rozwiązania - dodał.
- Uważam, że naszą powinnością jest przedstawienie rozwiązań, które są implementowalne. Premier też powiedział, i to było chyba nawet na tej samej konferencji, że jest kwestia efektywności, dowożenia tych rozwiązań, które wywołują różnice między koalicjantami - mówił Berek.
Dopytywany, kiedy będzie zlikwidowany Fundusz Kościelny, odparł, że nie odpowie na to pytanie. - Musimy najpierw zobaczyć to rozwiązanie. Na razie nie słyszałem pana premiera Kosiniaka-Kamysza, który by powiedział, jaki ten koncept jest - dodał.
- Szukamy możliwości, żeby od 1 stycznia (przyszłego roku - red.) się już coś zadziało, tak jak we wszystkich innych sprawach - powiedział.
Berek o Poczobucie: nadziei tracić nie można, ale sytuacja jest poważna
W nawiązaniu do największej od czasów zimnej wojny wymiany więźniów między Rosją, Białorusią i krajami zachodnimi, do jakiej doszło w czwartek w tureckiej Ankarze, Berek został zapytany, czy jest szansa, że w najbliższym czasie z białoruskiego więzienia wyjdzie Andrzej Poczobut, dziennikarz, jeden z liderów mniejszości polskiej na Białorusi.
- Wszystko, co może być do zrobienia w tej sprawie, jest robione i prawie zawsze są to rzeczy, o których niestety publicznie mówić nie można. Nadziei tracić nie można, ale sytuacja jest niestety poważna - powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24