Minister w kancelarii premiera Łukasz Schreiber (PiS) na mównicy sejmowej zauważył, że nowy marszałek izby Szymon Hołownia przyniósł do izby kulturę. Twierdził, że "to bardzo dobra rzecz, która wymaga odnotowania", jednak ocenił, że "piękne słowa czasem rozmijają się trochę z czynami". Po zejściu z mównicy Schreiber został zawołany przez Jarosława Kaczyńskiego. Obecny na sali poseł Michał Kołodziejczak ocenił, że Schreiber dostał "małą reprymendę". Minister w rozmowie z tvn24.pl komentował te doniesienia.
Sejm wznowił dziś pierwsze posiedzenie. Przed rozpoczęciem pracy nad planowanymi punktami zrodziła się dyskusja związana z projektem uchwały PiS w sprawie prac Parlamentu Europejskiego nad zmianami w traktatach.
Schreiber do Hołowni: przyniósł pan kulturę, dziękuję
W trakcie dyskusji o wyborze członków sejmowych komisji do głosu zgłosił się minister w kancelarii premiera Łukasz Schreiber.
- Myślę, że warto zacząć od podkreślenia czegoś, co jest też istotne, że pan marszałek jednak przyniósł do tej Izby, w przeciwieństwie do ostatnich ośmiu lat, które słyszeliśmy z lewej strony sali, w przeciwieństwie do tej agresji, pogardy, także chamstwa w stosunku do pani marszałek (Elżbiety Witek - red.), do prawej strony Izby i to nie tylko werbalnego, do okupacji Izby, do rzucania w naszego lidera bucikami, do śmiecenia na tej sali, przyniósł pan kulturę - powiedział.
Schreiber dodał, że "to jest bardzo dobra rzecz, która wymaga odnotowania". - I ja za to osobiście dziękuję - dodał.
- Jest tylko jedno "ale", że te piękne słowa czasem rozmijają się trochę z czynami. I to jest rzecz, o którą chciałem do pana marszałka zaapelować. Bardzo pięknie pan mówi o nowych standardach, ale pozbawienie największego klubu parlamentarnego stanowiska wicemarszałka wprawdzie jest nowym standardem, ale chyba nie takim, do którego byśmy chcieli nawiązywać - powiedział.
Schreiber nie zwrócił uwagi na to, że większość sejmowa odrzuciła kandydaturę piastującej poprzednio funkcję marszałka Sejmu Elżbiety Witek, która zdaniem opozycji między innymi łamała Regulamin Sejmu, ale cały czas miejsce na wicemarszałka Sejmu z PiS czeka.
Minister wspomniał także, że wicepremier (Jarosław Kaczyński - red.) nie mógł na ostatnim posiedzeniu zabrać głosu.
Wymieniał dalej, jakie projekty PiS chce przedstawić. - Mamy sprawę fundamentalną, mamy projekt, który dotyczy zmiany traktatów i który może być rozpatrywany w tej izbie także dzisiaj, biorąc pod uwagę, ile czasu zostało. Mamy ustawę o zerowym Vacie na żywność, na którego przedłużenie na pewno czekają obywatele. Mamy ustawę o wakacjach kredytowych, która także jest przygotowana i na którą czekają obywatele - mówił.
- Panie marszałku, albo są to, chcemy w to wierzyć, nowe standardy, jeżeli pan to wszystko zrobi, to na pewno zyska pan także szacunek prawej strony sali, albo jest to tylko kontynuacja polityki TKM ("teraz, k..., my" - red.) - zakończył.
Hołownia: szacunek zawsze państwu okazuję
Po wypowiedzi Schreiber zszedł z mównicy i podszedł do Jarosława Kaczyńskiego, który gestykulując, zaczął do niego mówić. Mimo to Hołownia także zwrócił się do ministra.
- Dziękuję, panie ministrze, moja wiara jest niewzruszona i nic nią nie zachwieje. Dziękuję, że zechciał pan się tak zdyscyplinować czasowo, a mam nadzieję zasłużyć na pewnym etapie może naszej znajomości i współpracy na państwa szacunek, bo szacunek zawsze państwu okazuję - powiedział marszałek Sejmu.
Kołodziejczak: "mała" reprymenda od prezesa
Na sytuację po przemówieniu Schreibera zwrócił uwagę Michał Kołodziejczak z Agrounii, który dostał się do Sejmu z list KO.
"Zabawne. Łukasz Schreiber dostał 'małą' reprymendę od prezesa Kaczyńskiego. Bo pochwalił marszałka" - komentował, publikując nagranie z sejmowych ław.
Na tę scenę zwrócił także uwagę dziennikarz WP Patryk Michalski, który - oznaczając Schreibera - zapytał, czy ministra czekała "reprymenda" za to, co powiedział na mównicy. W innym wpisie Michalski opisał, że Schreiber "dalej gęsto się tłumaczy".
Minister odpowiedział dziennikarzowi: "Bzdura. Pan Premier tylko wyjaśnił mi, że nie prosił na poprzednim posiedzeniu o głos. Mój błąd, cofam to".
Minister w rozmowie z tvn24.pl zauważył, że "nie ma obowiązku dzielenia się" z mediami tym, o czym rozmawiał z prezesem PiS. Dodał, że był "błędnie przekonany", że Kaczyński chciał zabrać głos w trakcie posiedzenia w ubiegłym tygodniu. - Przyznaję się, to mój błąd. Nie rozmawiałem o tym wcześniej z panem prezesem, tak mi się wydawało - powiedział.
Co powiedział Hołowni prezes PiS? Ustalenia reporterki "Faktów" TVN
Reporterka "Faktów" TVN Arleta Zalewska ustaliła, co mówił i co usłyszał Jarosław Kaczyński, gdy podszedł do marszałka Szymona Hołowni w apogeum ubiegłotygodniowej awantury w Sejmie. - Panie marszałku, jestem premierem, chcę zabrać głos - miał powiedzieć Kaczyński.
Politycy, którzy widzieli sytuację, przekazali nam, że prezes PiS jeszcze kilkukrotnie powtarzał, że jest premierem i ma prawo zabrać głos. Ale bezskutecznie. Ostatecznie Kaczyński wrócił na swoje miejsce, nie korzystając z przywileju zabrania głosu poza kolejnością. Szymon Hołownia tłumaczył potem, że dopuścił do głosu wielu ministrów, a potem listę mówców zamknął.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wiemy, co Jarosław Kaczyński powiedział Szymonowi Hołowni
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24