Wiceminister sportu Łukasz Mejza poinformował w piątek, że zawiesza swój udział w pracach Ministerstwa Sportu i Turystyki. "Zawnioskowałem o udzielenie mi od dzisiaj urlopu bezpłatnego w MSiT, na który otrzymałem zgodę. Wystąpiłem również do Marszałek Sejmu o urlop z wykonywania obowiązków poselskich" - napisał w mediach społecznościowych.
Wirtualna Polska opublikowała niedawno szereg artykułów, w których opisała działalność dawnej firmy obecnego wiceministra sportu oferującej wyjazdy zagraniczne osobom nieuleczalnie chorym (w tym dzieciom), m.in. na nowotwory, alzheimera czy parkinsona. Firma miała oferować kosztowne leczenie metodami uznawanymi na całym świecie za niesprawdzone i niebezpieczne. Według portalu interes Mejzy nie wypalił, za to pozostawił po sobie wielu oszukanych pacjentów i ich rodziny.
Mejza: zawieszam pracę w Ministerstwie Sportu i Turystyki
Jak napisał Łukasz Mejza w mediach społecznościowych, "w związku z bezpardonowym atakiem medialnym na mnie na tle politycznym, na środowym briefingu zapowiedziałem złożenie kilkudziesięciu pozwów/wniosków sądowych, co zrealizowałem i nadal realizuję".
"Chcąc w najbliższych tygodniach w pełni poświecić się walce o swoje dobre imię, prawdę i sprawiedliwość, zawieszam swój udział w pracach MSiT. Zawnioskowałem o udzielenie mi od dzisiaj urlopu bezpłatnego w MSiT, na który otrzymałem zgodę. Wystąpiłem również do Marszałek Sejmu o urlop z wykonywania obowiązków poselskich" - dodał.
Mejza zaznaczył, że "wbrew pojawiającym się insynuacjom zapewnia, że wspiera i nadal będzie wspierać obóz Zjednoczonej Prawicy".
Centrum Informacyjne Sejmu o urlopie Mejzy
Centrum Informacyjne Sejmu, pytane o sprawę Mejzy, potwierdziło, że poseł poinformował w piątek, że "zawiesza swój udział w pracach" resortu oraz, że wystąpił do marszałek Sejmu "o urlop od wykonywania obowiązków poselskich". CIS przekazało, że "zgodnie z Regulaminem Sejmu poseł może z ważnych przyczyn zwrócić się do Marszałka Sejmu o udzielenie urlopu od wykonywania obowiązków poselskich". "Przepisy jednocześnie doprecyzowują, że za czas trwania urlopu dłuższego niż dwa tygodnie nie wypłaca się diety poselskiej" - opisano.
Mejza zasiada w Sejmie od marca tego roku, kiedy objął mandat po zmarłej posłance KP-PSL Jolancie Fedak. Po wejściu do Sejmu nie przystąpił do klubu Koalicji Polskiej-PSL i pozostał niezrzeszony. Wiceministrem sportu jest od października, objął funkcję z rekomendacji Partii Republikańskiej Adama Bielana. Otwarcie wspiera rządy Zjednoczonej Prawicy. Sam twierdzi, że na nim opiera się większość rządowa.
Poseł PiS o decyzji Mejzy: dobrze, że idzie na urlop
O sprawę Mejzy pytany był także szef sejmowej komisji do spraw służb specjalnych, poseł PiS Waldemar Andzel. - Dobrze oceniam, że idzie na urlop - powiedział, odnosząc się do decyzji wiceministra. Jak dodał, "na jego miejscu już dużo wcześniej bym podjął decyzję o zawieszeniu się w obowiązkach".
Pytany o to, czy Mejza powinien zostać zdymisjonowany, Andzel powiedział, że "jak będzie sprawa wyjaśniona, to wtedy będzie trzeba rozpatrywać, ale póki sprawa nie jest zakończona, to stosowne jest zawieszenie w obowiązkach jako wiceministra sportu".
Na uwagę, że bez posła Mezjy Zjednoczona Prawica może mieć problem z zebraniem większości w Sejmie, Andzel przekonywał, że "większość mamy i to jest proste do przedstawienia arytmetycznie". - Z nami też głosuje klub [Pawła] Kukiza. Większość nawet bez posła Mejzy jest – mówił.
Zgorzelski: dzisiaj w PiS-ie jest walka o każdy głos
Wicemarszałek Sejmu z ramienia PSL Piotr Zgorzelski pytany w TVN24 czy "jest coś takiego w Sejmie jak instytucja urlopu bezpłatnego, po to, żeby w międzyczasie walczyć o swoje dobre imię", powiedział, że 'teoretycznie taka możliwość istnieje". - Urlop może być do 14 dni, po zasięgnięciu pozywanej opinii w klubie – mówił Zgorzelski. Przypomniał, że Łukasz Mejza nie jest członkiem żadnego klubu parlamentarnego, więc "tej opinii mieć nie będzie".
- Przecież wszyscy dobrze wiemy, że nie chodzi o urlop wypoczynkowy, bo głównie taki charakter mają urlopy udzielane przez marszałek Sejmu posłom, ale chodzi tu przede wszystkim o szantaż, o zastraszenie, o skierowanie do Prawa i Sprawiedliwości takiego oto komunikatu: "Nie igrajcie z ogniem, bo możecie się sami poparzyć. Ja idę dzisiaj na urlop z ministerstwa, ale także idę na urlop z Sejmu. Inaczej mówiąc nie będę głosował za waszymi projektami, możecie nie mieć wystarczającej większości głosów". O to tutaj chodzi. To jest oczywiście pogrożenie PiS-owi - ocenił Zgorzelski.
Dopytywany czy jego zdaniem Mejza poda się do dymisji, Zgorzelski powiedział, że "żeby podać się do dymisji, trzeba mieć elementarną przyzwoitość i tak zwaną zdolność honorową". - Mam wrażenie, że obydwu tych przymiotów brakuje panu Mejzie. Dzisiaj w PiS-ie jest walka o każdy głos, więc z pewnością przyzwoitość przegrywa z większością - wskazał.
Jak mówił, "większość Zjednoczonej Prawicy w pewnym okolicznościach wisi na Mejzie, w innych na [Januszu] Kowalskim i [Annie] Siarkowskiej". - Takie mamy dzisiaj państwo polskie - ocenił. Zdaniem Zgorzelskiego, "jeszcze jedno posiedzenie Sejmu, zobaczą jak z większością". - Wtedy albo wytoczą ciężkie działa przeciwko Mejzie, albo (…) zacznie się obrona pana Mejzy - dodał.
Pytany o to, co w kuluarach o sprawie posła Mejzy mówią politycy partii rządzącej, Zgorzelski powiedział, że "większość przyzwoitych posłów Prawa i Sprawiedliwości po prostu z odrazą wypowiada się o całej tej sytuacji".
We wcześniejszej rozmowie Piotr Zgorzelski ocenił, że "PiS tak wyrzuca Mejzę, jak walczy z pandemią". - To jest jedno wielkie udawanie. Dopóki Mejza będzie miał numer 231, to włos mu z głowy nie spadnie. Będą służby pracowały, będą dogrzebywali się do dokumentów i nic z tego nie będzie, bo ważniejsza jest większość niż przyzwoitość - powiedział.
Sachajko: urlop lepszy niż te żenujące konferencje
- Urlop jest na pewno znacznie lepszym rozwiązaniem niż to trwanie i te żenujące konferencje. Mam nadzieję, że ten urlop jest tylko okresowy, aż służby potwierdzą lub zaprzeczą temu, co w artykułach Wirtualnej Polski się ukazało - mówił poseł Kukiz'15 Jarosław Sachajko.
Jak dodał, chciałby usłyszeć "wyjaśnienia, czy to jest prawdą, co tam jest napisane". - Jeżeli to jest prawdą, to żaden urlop nie powinien uchronić pana Mejzy przed dymisją - powiedział.
"Dzisiaj to Mejza kręci rządem, a nie rząd Mejzą"
- To próba przeczekania afery, a także próba nadużycia instytucji urlopu poselskiego - komentował w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie poseł KO Robert Kropiwnicki. Urlop, jak wyjaśnił, przysługuje w nadzwyczajnych sytuacjach, takich jak problemy zdrowotne lub problemy rodzinne. - To w takich sytuacjach marszałek udziela takiego urlopu, a nie w sytuacjach, gdy poseł chce się schować przed opinią publiczną - powiedział Kropiwnicki.
Jego zdaniem, Mejza "powinien złożyć mandat i odejść z życia publicznego, a nie chować się na urlopie poselskim". - Dzisiaj to Mejza kręci rządem, a nie rząd Mejzą. Powołali go i mają kłopot, bo dali mu dużo, a teraz on ich szantażuje, że nie będą mieli bez niego większości. Morawiecki z Kaczyńskim dzisiaj mają twarz Mejzy. Jeżeli mają trochę odwagi i przyzwoitości, powinni go zdymisjonować, a jak nie mają większości, niech idą na wybory – mówił.
Zdaniem Kropiwnickiego utrzymywanie Mejzy w rządzie "po tych wszystkich ohydztwach, które wyszły na jaw" jest też "obelgą dla zwykłych posłów PiS, często przyzwoitych ludzi". - Większość sejmowa nie jest warta tego, żeby sprzedawać Polskę takim ludziom - dodał.
Lewica: nie urlop tylko dymisja
- Nie urlop bezpłatny od wykonywania obowiązków wiceministra tylko dymisja - apelował w piątek w Sejmie do premiera Mateusza Morawieckiego Krzysztof Śmiszek (Lewica). Przypomniał, że mija 16 dzień, od kiedy posłowie Lewicy Anita Kucharska- Dziedzic i Maciej Kopiec złożyli zawiadomienie do prokuratury ws. działalności wiceministra sportu. - Mija 16 dzień i nie dzieje się nic - podkreślił poseł. Jak dodał, prokuratura milczy, policja nie wykonuje swoich czynności, milczą także służby specjalne powołane do tego, aby wyjaśniać tego typu sprawy.
Śmiszek zwracał uwagę, że przez ten czas ani Łukasz Mejza, ani premier Matusz Morawiecki nie znaleźli czasu na to, aby przeprosić rodziców chorych dzieci. - Zwracamy się do premiera Mateusza Morawieckiego z apelem i prośbą, ale także z żądaniem, w imieniu rodzin poszkodowanych przez pana Łukasza Mejzę: niech pan, panie premierze nie składa podpisu pod wnioskiem urlopowym pana Mejzy, niech pan złoży podpis pod natychmiastową dymisją wiceministra sportu - mówiła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
- I niech pan jednym ruchem ukróci insynuacje, że pan Mejza jest w rządzę dlatego, żeby ratować większość rządzącą, że jest pana, panie premierze, poplecznikiem i pana politycznym dzieckiem - dodała posłanka. Zaznaczyła, że każdy dzień zwłoki z dymisją Mejzy, jest obciążeniem dla szefa rządu. - Każdy dzień zwłoki, to jak splunięcie w twarz wszystkim osobom poszkodowanym - dodała Dziemianowicz-Bąk.
Terlecki: cierpliwość ma swoje granice
O sprawę Łukasza Mejzy pytany był wcześniej w piątek wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki. Na uwagę, że "polityczna presja nie podziałała na Łukasza Mejzę", szef klubu PiS odparł: - No ja myślę, że podziała w najbliższym czasie i doczekamy się zawieszenia działalności.
Dopytywany, co z dymisją wiceministra sportu i turystyki powiedział, że "zawsze takim rozwiązaniem bardziej honorowym jest samozawieszenie się". Na pytanie, czy większość sejmowa cierpliwie czeka zatem na decyzję samego Mejzy powiedział, że "cierpliwość też ma swoje granice".
Źródło: tvn24.pl, PAP