Wyobraźmy sobie taką scenę: twój samolot właśnie wylądował w Antalyi w Turcji, a ty nie możesz się doczekać, by wysiąść. Odpinasz pasy, wyskakujesz z fotela i wyciągasz torbę z półki nad głową, pełen zapału do rozpoczęcia urlopu. Ale trochę się pospieszyłeś. Stewardessa zabiera cię na bok i nakłada szybki mandat w wysokości 62 euro (265 złotych). W tym roku Europa rozprawia się z nieokrzesanymi turystami.
Od chodzenia w klapkach po palenie na plażach - nowa fala mandatów dla turystów ogarnia cały kontynent. W portugalskim popularnym nadmorskim mieście Albufeira, spacer w strojach kąpielowych poza plażą może kosztować nawet 1 500 euro (ponad 6 400 złotych). Na hiszpańskich Balearach - w tym na Majorce i Ibizie - mandaty za picie alkoholu w miejscach publicznych sięgają 3 000 euro (ponad 12 800 złotych). Nawet drobne wykroczenia, takie jak rezerwacja leżaka i nagłe zniknięcie, mogą nadwyrężyć wakacyjny budżet.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że te regulacje gryzą rękę, która karmi, bo wiele z tych miejsc czerpie ogromne zyski z turystyki. Jednak władze twierdzą, że przepisy mają chronić mieszkańców i odpowiedzialnych turystów.
- Te zasady, choć mogą brzmieć surowo i represyjnie, mają na celu zachęcanie do odpowiedzialnego i empatycznego podróżowania - mówi Jessica Harvey Taylor, szefowa prasowa Hiszpańskiego Biura Turystycznego w Londynie. - Są one stworzone po to, aby chronić wakacyjne doświadczenia zdecydowanej większości osób, które zachowują się odpowiedzialnie podczas urlopu - dodaje.
Czytaj więcej: "Nie ma chleba, będziemy jeść turystów" >>>
Kodeks dobrego zachowania
W hiszpańskiej Maladze ruszyła nowa kampania "10 punktów, aby poprawić swój pobyt", która pojawia się na autobusach, billboardach i w mediach społecznościowych. Celem jest pokazanie turystom, jakiego zachowania oczekuje się w mieście. Wśród zasad znalazły się: szacunek w ubiorze, unikanie śmiecenia, hałasowania oraz niebezpiecznej jazdy hulajnogami elektrycznymi. Za nieprzestrzeganie zasad grożą mandaty sięgające 750 euro (3 200 złotych).
W tym roku w Albufeirze wprowadzono podobny kodeks zachowania w przestrzeni publicznej, zakazujący wszystkiego - od publicznej nagości po oddawanie moczu w miejscach publicznych czy porzucanie wózków sklepowych. Mieszkańcy podkreślają, że mandaty nie są tylko papierową groźbą: policja jest obecna w głównych rejonach nocnego życia miasta, a turyści rzeczywiście otrzymują kary.
Sygnał zmian
Choć kodeksy zachowania nie są niczym nowym w miejscach wrażliwych ekologicznie czy kulturowo - na przykład na Wyspach Galapagos czy w społecznościach Sámi w Laponii - ich pojawienie się w popularnych kurortach nadmorskich jest sygnałem zmian. Złe zachowania turystów wymknęły się spod kontroli, a władze starają się chronić miasta i mieszkańców przed najgorszymi skutkami masowej turystyki.
- Musimy działać, mając na uwadze dwie główne idee: ochronę i zachowanie środowiska oraz zapewnienie, że turystyka będzie w harmonii z naszym społeczeństwem - mówił w tym roku Juan Antonio Amengual, burmistrz Calvià na Majorce. - Turystyka nie może być obciążeniem dla mieszkańców - dodał
Lista wciąż rośnie
Lista mandatów wciąż rośnie. Ryanair może nałożyć na zakłócających porządek pasażerów karę w wysokości 500 euro (ponad 2 100 złotych) lub więcej. Wędrówka po włoskich Cinque Terre w nieodpowiednim obuwiu (klapki, sandały) może kosztować turystów nawet 2 500 euro (około 10 700 zł). We Francji palenie na plażach i placach zabaw grozi mandatem w wysokości 90 euro (385 złotych). Prowadzenie samochodu w klapkach, sandałach lub boso w Hiszpanii, Grecji, we Włoszech, Francji i w Portugalii grozi grzywną w wysokośći 300 euro. (1 300 złotych). Zbieranie muszli w Grecji kosztuje 1 000 euro (4 270 złotych), a kąpiel w kanałach Wenecji - 350 euro (prawie 1 500 złotych).
- Mieszkańcy mają dość - podkreśla Birgitta Spee-König, ekspertka ds. odpowiedzialnej turystyki. - Te mandaty to sygnał, że społeczności chcą odzyskać swoją przestrzeń. Nie chodzi o to, że turyści są gorsi - chodzi raczej o to, że skończyła się cierpliwość. Ważne jest też zrozumienie, że nie każdy mandat to represja - niektóre to apel o szacunek - podsumowuje.
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock