Trump wstrzymał wielką inwestycję. Tysiące miejsc pracy zagrożonych

shutterstock_2036509277
Posiedzenie gabinetu Donalda Trumpa
Źródło: CNN
Tysiące miejsc pracy jest zagrożonych po tym, gdy Biały Dom wstrzymał budowę niemal ukończonej farmy wiatrowej u wybrzeży Rhode Island w Stanach Zjednoczonych. To kolejny cios administracji Trumpa wymierzony w energetykę wiatrową.

Duńska firma Ørsted, która działa w sektorze odnawialnych źródeł energii i odpowiada za realizację inwestycji, w piątek wieczorem otrzymała od Biura Zarządzania Energią Oceaniczną (BOEM) nakaz natychmiastowego wstrzymania prac nad projektem. Budowa była już ukończona w 80 procentach. P.o. dyrektora BOEM, Matthew Giacona, uzasadnił decyzję "kwestiami związanymi z ochroną bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych", lecz nie podał szczegółów.

Utrata tysięcy miejsc pracy

Osoby zaangażowane w projekt twierdzą, że zatrzymanie inwestycji może podnieść koszty energii dla mieszkańców i doprowadzić do utraty tysięcy miejsc pracy.

- Projekt tworzy ponad 2,5 tysiąca miejsc pracy w USA - w budownictwie, eksploatacji, stoczniach i produkcji - powiedział CNN w poniedziałek Tory Mazzola, szef komunikacji i spraw publicznych Ørsted Americas. - Jeszcze w tym roku setki kolejnych pracowników związkowych miały podjąć pracę na morzu. Wszystkie te miejsca pracy są zagrożone z powodu decyzji o wstrzymaniu budowy - dodał.

Trump krytykuje wiatraki

Donald Trump od lat krytykuje turbiny wiatrowe. W czasie drugiej kadencji podpisał szereg rozporządzeń i wydał wiele oświadczeń, które uderzają w rozwój tej gałęzi energetyki. - Zaczęliśmy korzystać z wiatru. Wiatr nie działa - powiedział.

Projekt Revolution Wind, którego budowę rozpoczęto w 2023 roku za prezydentury Joe Bidena, miał zasilić w energię ponad 350 tysięcy domów w Rhode Island i Connecticut. Inwestycję planowano ukończyć w przyszłym roku.

Gubernator Connecticut Ned Lamont ostro skrytykował decyzję Białego Domu. Podczas konferencji prasowej stwierdził, że zatrzymanie projektu uderzy w gospodarkę stanu i osłabi stabilność regionalnej sieci energetycznej.

Według danych amerykańskiej Agencji Informacji Energetycznej mieszkańcy Connecticut i Rhode Island płacą za energię elektryczną jedne z najwyższych rachunków w kraju.

Czytaj więcej: Im więcej wiatraków, tym droższy prąd? Nie. Inny "cichy bohater" kształtuje ceny >>>

Związkowcy o "zdradzie klasy pracującej"

Przedstawiciele lokalnych związków zawodowych podkreślają natomiast, że decyzja administracji Trumpa oznacza rezygnację z dobrze płatnych etatów w sektorze energetyki morskiej.

Patrick Crowley, przewodniczący federacji związków zawodowych Rhode Island AFL-CIO, nazwał decyzję "zdradą klasy pracującej Rhode Island". - Wielu naszych członków głosowało na tę administrację, ale nie na to, co teraz robi - powiedział Michael Sabitoni, przewodniczący Rady Związków Budowlanych i Konstrukcyjnych Rhode Island, która zrzesza wiele organizacji pracujących przy projekcie Revolution Wind. - Nie głosowali po to, żeby wylądować w kolejce po zasiłek dla bezrobotnych - dodał.

"Skrajna nieodpowiedzialność"

Sabitoni stwierdził, że piątkowy nakaz nie był zaskoczeniem. Związki od dawna obawiały się "sygnałów", jakie wysyłała administracja, ale przerwanie niemal ukończonego projektu nazwał skrajną nieodpowiedzialnością".

- Zatrzymanie inwestycji, która jest wykonana w 80 procentach, zwolnienie setek pracowników budowlanych i innych osób pracujących na rzecz tej branży, bez żadnego racjonalnego powodu jest kompletnie pozbawione sensu - podkreślił. - To jedna z najbardziej absurdalnych decyzji, jakie widziałem w całej swojej karierze. A pracuję w tym od 38 lat - mówił.

W kwietniu podobny nakaz wstrzymania prac wydano w przypadku innego projektu farmy wiatrowej na wodach u wybrzeży Nowego Jorku. Nakaz został ostatecznie zniesiony w maju, co pozwoliło kontynuować budowę, ale kosztowało firmę odpowiedzialną za projekt 955 milionów dolarów.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Zobacz także: